Przepraszam, że mówię to tak brutalnie i wprost, ale taka jest prawda. Możecie takie działania popierać, ale chociaż nie mówcie, że jest inaczej. Uważam jednak, że przymykanie oka na takie praktyki nie jest rozsądne w dłuższej perspektywie, bo politycy się zmieniają, a rozpędzone limuzyny mogą pewnego dnia wjechać w każdego z nas. I chcielibyśmy mieć wtedy chociaż prawo po swojej stronie.
Reforma Kościoła a reforma sądownictwa
W chwili, gdy piszę te słowa, prawdopodobnie na świecie gdzieś jakiś ksiądz molestuje, a może nawet gwałci jakieś dziecko. Takich przypadków są tysiące, ale dopiero nieśmiało zaczyna się o nich otwarcie mówić. Tym niemniej mądrzy ludzie nie odwracają się z tego powodu masowo od Kościoła (choć ten swoją biernością daje ku temu wiele powodów, szczególnie w Polsce), a już z całą pewnością nie odwracają się od Boga.
Zastanawia mnie więc, że bardzo często te same środowiska, podejmują zupełnie odwrotną drogę wnioskowania w przypadku sędziów. Przyczynkiem reformy nie były nigdy głośno skrytykowane przez rządzących wydłużone procedury postępowania, coraz droższe procesy, przewlekłe postępowania dowodowe, bałagan organizacyjny w sądach spowodowany m.in. brakiem pieniędzy dla korpusu cywilnego. Nie, Prawo i Sprawiedliwość swój koronny argument przemawiający za reformą wymiaru sprawiedliwości oparło na historii sędziego, który na stacji benzynowej ukradł bodajże kiełbasę.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Źli ludzie uprawiają różne zawody. Mogą być lekarzem, mechanikiem, nauczycielem, księdzem, sędzią, a nawet pracownikiem Wiadomości. Tego nie da się uniknąć, natomiast trzeba kontrolować pewną skalę szaleństwa. Nie można na podstawie czarnych owiec negatywnie weryfikować całej grupy zawodowej, a już na pewno nie można instrumentalnie wykorzystywać tego w kampaniach nienawiści tworzonych dla realizacji politycznych celów.
"Kasta" TVP to polityczna szczujnia, za którą przemawiają złe intencje
Stowarzyszenie sędziów Iustitia, poinformowało dziś o incydencie na sali sądowej, w wyniku którego sędzia Sylwia Rehlis z Sądu Rejonowego w Rybniku została napadnięta przez podsądnego na posiedzeniu. Podsądny przeskoczył przez stół sędziowski uderzył ją w pięścią w okolice obojczyka, a następnie skopał. Napastnika obezwładnił protokolant.
Takie sytuacje miały już miejsce w przeszłości. Nie mogę też przesądzić jednoznacznie, że ten akurat incydent był bezpośrednim efektem emisji programu "Kasta" w TVP. Jako osoba, która w dużej mierze zajmuje się rynkiem reklamowym - od strony funkcjonalnej, prawnej, budżetowej itd., mogę jednak zapewnić, że program realizuję misję wysokonakładowej kampanii PR-owej, która ma na celu wywołanie określonego odruchu w społeczeństwie. W tym wypadku poprzez prowadzoną w atmosferze nagonki narrację pokazującą przypadki sędziów, którzy zapewne minęli się z powołaniem.
W normalnych okolicznościach i przy normalnej narracji, kto wie, może nawet byłoby dobrze, że taki program powstał. Prawda jest bowiem taka, że media - jako nieformalna czwarta władza - bywają najskuteczniejszym narzędziem walki z nieprawidłowościami pierwszej, drugiej i trzeciej władzy. A przy tym najbardziej neutralnym i wiarygodnym, choć w ostatniej dekadzie bardzo się to pozmieniało. Zniewolone kontraktami reklamowymi spółek skarbu państwa i grantami portale, gazety i telewizje uprawiają ideologiczne kalkulacje.
W normalnym państwie byłoby dobrze, że taki program powstał. Okoliczności są jednak wyjątkowe, zaś narracja patologiczna.
Konsekwencją podkopywania statusu i autorytetu sędziów zarówno na szczeblu politycznym, jak i medialnym, będą zdarzenia takie jak dziś z Rybnika. Ich pozycja nie tylko niesłusznie dla prawa (a więc obiektywnego interesu ogółu społeczeństwa) osłabia się, ale na dodatek wyzwalane są instynkty, które w jakiś sposób mogłyby dopingować czy wspierać "systemową walkę", na którą część elektoratu, nierzadko z marginesu, jest podatna. Dzisiejszy incydent powinien być dla nas żółtą lampką ostrzegawczą, jeżeli chcemy tolerować tego typu narrację lub - co gorsza - dotować ją astronomicznymi kwotami.