Wkrótce za benzynę możemy zapłacić i 8 zł za litr. Co musi się stać, żebyśmy tankowali taniej?

Finanse Zagranica Dołącz do dyskusji (69)
Wkrótce za benzynę możemy zapłacić i 8 zł za litr. Co musi się stać, żebyśmy tankowali taniej?

Wczoraj rano na stacji paliw zobaczyłam cenę 7,49 zł za litr diesla. Zdaniem analityków wkrótce mogę zobaczyć 8 zł i to za benzynę. Nie wiadomo, gdzie jest szczyt. Ropa i przed wojną w Ukrainie tania nie była. Teraz wciąż drożeje. Teraz potrzebujemy krzepiących informacji, choćby o porozumieniu z Iranem. Wiadomość, że będzie czym zastąpić rosyjską ropę powinna uspokoić rynek. Kiedy zatankujemy taniej?

Kiedy zatankujemy taniej?

Rosja. razem z USA i Arabią Saudyjską. jest w pierwszej trójce największych producentów ropy na świecie. Jedna czwarta surowca, który trafia na rynek UE pochodzi z tego kraju. Oczywiście nie rozkłada się to równo na wszystkie kraje. Niektóre, jak Niemcy, korzystają z niej bardzo dużo, inne wcale. Niemniej jednak wizja niekupowania ropy od Putina zrodziła strach o to, czy ropy nie zabraknie. I ten strach, żeby nie powiedzieć panika, jest przyczyną ostatnich wzrostów cen. W reakcji na perspektywę utraty kluczowego dostawcy Goldman Sachs podwyższył swoje prognozy cen ropy na ten i przyszły rok. Z 98 USD za baryłkę ropy Brent do 135 USD. Na przyszły rok obstawia 115 USD za baryłkę. Zdaniem jego analityków odcięcie się od rosyjskiej ropy spowoduje ubytek 5 mln baryłek dziennie.

Czyja ropa może tę lukę zastąpić? Pierwszy na liście jest Iran, który w tej chwili nie wykorzystuje całych swoich mocy produkcyjnych. Donald Trump zerwał porozumienie nuklearne z tym krajem i obłożył sprzedaż jego ropy sankcjami. Od kilku miesięcy trwają w Wiedniu rozmowy, by do porozumienia powrócić. Trzeba jednak mieć świadomość, że Iran nie jest w stanie zwiększyć swojej produkcji z dnia na dzień. Może na to potrzebować nawet kilku miesięcy. Jednak już sama informacja o porozumieniu i rozpoczęciu przygotowań do większej produkcji mogłaby wpłynąć uspokajająco na rynek ropy.

Kupimy od każdego, byle nie od Putina

Amerykanie rozmawiają też z Wenezuelą. Tu również chodzi o zniesienie sankcji i umożliwienie Wenezueli sprzedaży jej ropy. Ciekawostką jest, że ten kraj jest bliskim sojusznikiem Rosji, ale najwyraźniej Amerykanie postanowili sięgnąć, gdzie się tylko da, byleby Rosja nie mogła zarabiać na swojej ropie. A następnie tymi dochodami finansować swoją armię i prowadzić wojnę z Ukrainą.

Trzeba też zauważyć, że obłożenie sankcjami rosyjskiej ropy nie będzie proste. Dziś zaprotestował przeciwko temu bułgarski premier.

„Bułgaria poparłaby każde działania na rzecz Ukrainy, ponieważ jesteśmy przeciw wojnie. Ale nie możemy poprzeć sankcji dotyczących importu ropy i gazu. Na razie nie mamy innego wyjścia. Jesteśmy zbyt uzależnieni od rosyjskich surowców” powiedziała premier Kirił Petkow.

Również w Polsce pojawiły się głosy, że objęcie sankcjami rosyjskiej ropy i gazu bardziej zaszkodzi nam niż Rosji. Piotr Kuczyński z Domu Inwestycyjnego Xelion uważa, że Rosja i tak – z powodu sankcji – nie miałaby co zrobić z zarobionymi na ropie pieniędzmi. Ostatecznie zyskają na tym Chiny, a reszta straci.

Jest drogo, a może być drożej

Jednak widać, że Amerykanie są bardzo zdeterminowani, by pozbawić Rosję dochodów ze sprzedaży surowców. Stąd poszukiwanie, gdzie się tylko da, innych dostawców. Wszystko wskazuje na to, że 5 zł za litr benzyny, które wydawało się nam wygórowaną ceną, szybko nie wróci. Stacja benzynowa to nie jest jedyne miejsce, gdzie dopada nas drogie paliwo. Ono jest w każdym produkcie. Ceny transportu zmieniają się tak szybko, jak ceny paliw. Dlatego możemy się spodziewać dalszych wzrostów cen wszystkiego. Od żywności po bilety lotnicze.