W dzisiejszych czasach ciężko o prywatność. Swoje dane podajemy zamawiając zakupy przez internet, przy logowaniu się do Facebooka czy podpisując dowolną umowę na świadczenie rozmaitych usług. Praktycznie brak anonimowości jest udręką nie tylko dla tych, którzy mają coś do ukrycia. Okazuje się jednak, że da się żyć długie lata bez podawania swojego imienia i nazwiska.
Opisana na łamach Wyborczej historia z Małopolski mówi o kobiecie, która przez ćwierć wieku żyła, oszukując wszystkich dookoła odnośnie swojej tożsamości. Przeprowadzała się z miejsca na miejsce, podając fałszywe personalia, pracując, a nawet zakładając rodzinę.
Te wydarzenia rozpoczęły się, gdy zaginęła 27-letnia Anna z Brzeska. Jak wiadomo obecnie, to właśnie ona przez przeszło 25 lat mieszkała w wielu małopolskich miastach, na życie zarabiając przede wszystkim handlem. Wiadomo, że była sprzedawczynią m.in. w Wieliczce, na zakopiańskich Krupówkach obsługiwała stoisko z serami, a w Krakowie na jej straganie można było kupić kwiaty. Wszędzie jednak przedstawiała się innym imieniem i nazwiskiem.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Co więcej, założyła także rodzinę. Ze swoim partnerem miała dwójkę dzieci, a przez to że nie brali ślubu, nie było konieczności, żeby kobieta legitymowała się jakimkolwiek dowodem lub żeby podała personalia możliwe do zweryfikowania w bazie danych. Nie posiadała też konta w banku, ani żadnych innych usług, do których niezbędne jest operowanie własną tożsamością.
To, że nie jest osobą, za którą się podaje, wyszło na jaw dopiero gdy po wielu latach ciężko chora trafiła do szpitala i tam stwierdzono, że nikt z danymi, którymi posługiwała się kobieta nie istnieje. W związku z tym została zawiadomiona policja, która publikując jej wizerunek, szukała krewnych lub znajomych, mogących ustalić prawdziwą tożsamość. Udało się to niestety dopiero w tym samym dniu, w którym pani Anna zmarła.
Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się jaki był powód ukrywania swojej tożsamości. Niezwykłe jest jednak, że da się niejako żyć poza systemem, w którym bez imienia, nazwiska czy numeru PESEL nie da się załatwić wielu codziennych spraw. Tylko, czy takie działanie, łącznie z podawaniem cudzych lub nieistniejących personaliów jest zgodne z prawem?
Pierwsze co przychodzi do głowy, jeśli chcielibyśmy żyć na cudze nazwisko, to korzystanie z podrobionych dokumentów. Te, o dziwo, można stosunkowo łatwo kupić – ich handlarze reklamują je bowiem jako „egzemplarze kolekcjonerskie”. Tym samym omijają prawo, które zakłada że karane jest sprzedawanie dokumentów tylko w celu wykorzystywania jako autentyczne.
Korzystanie z takiego dowodu osobistego może jednak zadziałać tylko w niewielu przypadkach, takich jak wypożyczenie sprzętu, czy potwierdzenie w sklepie pełnoletności za pomocą dokumentu. Już przy pierwszej kontroli numeru PESEL w bazie danych, na przykład przy zatrzymaniu kierowcy, posiadający „fałszywkę” szybko zostałby namierzony. Za to natomiast grożą surowe konsekwencje, w oparciu o kodeks karny:
Przypuśćmy jednak, że kobieta nie miała żadnych dokumentów, ani własnych, ani podrobionych. Czy miała obowiązek w codziennym życiu zawsze przedstawiać się prawdziwymi danymi personalnymi? Oczywiście nie - jeśli przypadkowy przechodzień zapyta nas jak się nazywamy, możemy odpowiedzieć cokolwiek. W szczegółowych sytuacjach tą kwestię reguluje jednak kodeks wykroczeń, który konkretyzuje, że organom państwowym musimy przedstawiać się poprawnymi danymi:
Pamiętajmy więc – jeśli będziemy chcieli poczuć się anonimowi lub wodzeni takimi historiami jak powyższa lub np. ta znana z filmu „Złap mnie jeśli potrafisz”, musimy pamiętać o przepisach. W niektórych sytuacjach podanie prawdziwych danych osobowych jest nakazane prawem. Jednak w praktyce – o czym świadczy przypadek Anny z Brzeska – da się całkiem skutecznie żyć, będąc tak naprawdę zupełnie nieznanym.
Fot. tytułowa: shutterstock.com