Dziś jednak Kodak coraz częściej pojawia się w mediach nie z powodu innowacji, lecz ostrzeżeń o własnym upadku. Najnowsze doniesienia z USA brzmią dramatycznie: spółka ostrzegła, że w ciągu najbliższych 12 miesięcy może zabraknąć jej pieniędzy na spłatę długów.
Czytaj też: Warren Buffett właśnie zainwestował majątek w UnitedHealth. Czy to będzie kolejna wielka spółka?
Zysk, który wyparował
W opublikowanym w połowie sierpnia raporcie finansowym Kodak podał, że kwartał zakończył stratą w wysokości 26 mln dolarów. To o tyle bolesne, że dokładnie rok wcześniej ta sama spółka chwaliła się 26 mln zysku. Gwałtowna zmiana nastrojów znalazła odbicie na giełdzie: akcje Kodaka spadły jednego dnia o ponad 20%. Dodatkowo zarząd przyznał wprost, że nie ma obecnie „zabezpieczonego finansowania ani wystarczającej płynności” – co w języku finansów oznacza, że jeśli nie znajdą kredytów czy inwestorów, przyszłość firmy staje pod wielkim znakiem zapytania.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Jednym z planów ratunkowych ma być zamknięcie firmowego programu emerytalnego. To odważny i kontrowersyjny ruch, bo pozwoli uwolnić około 300 mln dolarów, które mogłyby zostać przeznaczone na obsługę długu. Dla samej firmy może to i złapanie oddechu, ale dla tysięcy byłych i obecnych pracowników to bolesna zmiana w obietnicach, które jeszcze kilka lat temu wydawały się nienaruszalne. Kierownictwo Kodaka obiecuje, że przedstawi alternatywny plan dla emerytów, jednak szczegółów na razie brak.
Czytaj też: Czy wiecie skąd się wzięła nazwa „Xero”?
Jak doszło do upadku fotograficznego imperium Kodak?
Trzeba cofnąć się do lat 90., by zrozumieć skalę problemu. W tamtym okresie Kodak miał niemal monopol na rynku filmów fotograficznych i chemii do wywoływania zdjęć. Roczne przychody liczone były w miliardach, a firma dawała zatrudnienie dziesiątkom tysięcy osób. Problem w tym, że niemal równolegle do szczytu potęgi firmy rozwijała się fotografia cyfrowa - technologia, którą... sam Kodak wynalazł już w latach 70. XX wieku. Paradoks polega na tym, że menedżerowie z Rochester nie potrafili postawić na własny wynalazek, obawiając się, że zabije on intratny rynek filmów analogowych.
Gdy cyfrowa rewolucja wreszcie nadeszła, konkurencja – Canon, Sony, Nikon – przejęła inicjatywę. Kodak, choć próbował, pozostawał krok w tyle. Pierwsze cyfrowe aparaty marki nie zdobyły popularności, a firma ugrzęzła w kosztownej restrukturyzacji. W 2012 r. Kodak ogłosił bankructwo i od tamtej pory regularnie szuka nowych pomysłów na siebie.
Czytaj też: Spieszmy się kochać Google Chrome, bo jego dni mogą być niestety policzone
Najbardziej nietypowy zwrot nastąpił w czasie pandemii COVID-19. W 2020 r. Kodak otrzymał od amerykańskiego rządu obietnicę ogromnego kredytu na rozwój... farmaceutyki. Idea była taka, by spółka z doświadczeniem w chemii zaczęła produkować składniki leków i uniezależniła USA od importu z Azji. Po medialnym rozgłosie wokół projektu akcje Kodaka wystrzeliły, ale entuzjazm szybko ostygł – pojawiły się pytania o transparentność całego procesu i potencjalny konflikt interesów. Choć spółka faktycznie rozwija dziś zakład farmaceutyczny, trudno powiedzieć, by na razie przynosił on finansowe wybawienie.
Co dziś oznacza marka Kodak?
W świadomości przeciętnego konsumenta Kodak praktycznie zniknął. O ile logo firmy nadal można zobaczyć na drukarkach czy niektórych niszowych produktach fotograficznych, to nie jest to marka pierwszego wyboru w żadnej kluczowej kategorii rynku. Dzisiejsze przychody opierają się głównie na niszowym druku przemysłowym, materiałach do produkcji opakowań i chemii fotograficznej dla profesjonalistów. To segmenty dalekie od dawnych marzeń o „domowym Kodaku w każdej szufladzie”.
Czytaj też: Apple staje się jak BlackBerry. Jak dłużej będzie się tak zachowywać, to podzieli los BlackBerry
Firma wymyśliła technologię, ale zabrakło jej odwagi i wizji, by w nią zainwestować. W rezultacie konkurencja przejęła rynek, a dawny gigant przez kolejne dekady żył z wyprzedaży majątku i desperackich prób wymyślania się na nowo.
Dziś Kodak stoi pod ścianą. Strata finansowa, długi, spadające zaufanie inwestorów i konieczność cięć w świadczeniach pracowniczych – to mieszanka, która może doprowadzić do drugiego bankructwa. Z drugiej strony, spółka wciąż ma know-how, markę rozpoznawalną na całym świecie i potencjał w farmaceutyce czy w specjalistycznych technologiach druku.