Uczestnicy konferencji, organizowanej przez amerykański Council on Foreign Relations, mieli się dowiedzieć, „jak robić biznes w czasie epidemii koronawirusa”. Jednak się nie dowiedzą – spotkanie odwołano, bo przecież każdy boi się koronawirusa.
Wydłuża się lista imprez, spotkań czy konferencji, które zostały przełożone czy odwołane ze względu na koronawirusa.
Ten przypadek jest jednak chyba najbardziej wyrazisty, by nie powiedzieć – najbardziej ironiczny. Otóż organizacja lobbingowa Council on Foreign Relations właśnie ogłosiła, że planowana na ten piątek konferencja o koronawirusie w Nowym Jorku nie odbędzie się z powodu strachu przed koronawirusem.
Organizacja CFR zresztą, że odwołuje wszystkie większe spotkania, które były planowane w Waszyngtonie, Nowym Jorku i w innych częściach Stanów Zjednoczonych.
Największe miasto USA ponoć nie zasypia nigdy. Tym razem jednak nowojorczycy będą musieli więcej czasu spędzać w domach. Odwoływane są kolejne wielkie imprezy – z targami motoryzacyjnymi na czele.
Konferencja o koronawirusie odwołana. No to jak robić teraz biznes?
Swoją drogą – ciekawe, co usłyszeliby przedsiębiorcy, gdyby jednak konferencja zostałaby zorganizowana? Bo w najbliższym czasie prowadzenie biznesu będzie naprawdę trudne. Imprezy masowe są odwoływane, pracownicy boją się chodzić do pracy, a konsumenci raczej nie myślą za bardzo o wydawaniu pieniędzy. Chyba że na zapasy jedzenia z długą datą ważności. No i oczywiście na środki dezynfekcyjne.
Jasne – nawet podczas tak specyficznych styuacji można zarobić. Pewnie będzie popyt na usługi firm, które dowożą jedzenie do domów, pewnie sporo pracy będą mieli taksówkarze czy kierowcy Ubera (chyba że zamkniemy się w domach na dobre). Być może nowych subskrybentów zyska Netflix (a może i Katoflix), może jeszcze większym popytem będą się cieszyły polskie gry…
Jednak dla większości przedsiębiorców – czy to nowojorskich, czy warszawskich, czy kieleckich – nadchodzące tygodnie będą conajmniej trudne. Więc spotkania typu „robienie biznesu w czasie epidemii” miałyby sens. Przedsiębiorcy mogliby się wymieniać dobrymi radami czy pomysłami. Mogliby się też spotykać na nich lokalnymi władzami – te by mówiły, jak mogą im pomóc.
A to, że fizyczne spotkania nie wchodzą na razie w grę, to nie znaczy, że takie grupy nie mogą powstawać. Skoro wiele korporacji przechodzi teraz na telepracę i wszyscy łączą się przez komunikatory, to czemu „biznesowe” spotkania o koronawirusie nie mogłyby się odbywać w ten sam sposób?