Kontrolerzy biletów chcą być jak policja

Gorące tematy Codzienne Prawo Dołącz do dyskusji (202)
Kontrolerzy biletów chcą być jak policja

Kontrolerzy biletów uskarżają się na nieadekwatną ochronę prawną w trakcie wykonywania obowiązków. Ich zdaniem, powinni w trakcie przeprowadzania kontroli uzyskać status funkcjonariuszy publicznych – jak nauczyciele, czy pracownicy Poczty Polskiej. Ministerstwo Sprawiedliwości jest zdania, że nie ma takiej potrzeby.

Kontrolerzy biletów często stykają się w swojej pracy z agresją ze strony gapowiczów

Zawód kontrolera w komunikacji zbiorowej bywa niewdzięczny, niekiedy wręcz niebezpieczny. Praca „kanara” to nierzadko ryzyko agresji słownej, czy nawet przemocy fizycznej ze strony gapowiczów. Sami kontrolerzy biletów przekonują, że przypadki naruszenia nietykalności cielesnej i poważniejsze incydenty to wręcz ich codzienność. Są również zdania, że prawo nie chroni ich adekwatnie przed tego typu zachowaniem.

Jak podaje portal Prawo.pl, kontrolerzy biletów starają się przekonać władzy do zmiany prawa w taki sposób, by nadać im status funkcjonariusza publicznego w trakcie wykonywania czynności kontrolnych. Wiązałoby się to z zaostrzeniem kar wobec sprawców napaści na kontrolerów. W szczególności jednak z możliwością stosowania w takich przypadkach art. 222 kodeksu karnego.

Naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego różni się od przepisu ogólnego z art. 217 kk nie tylko wyższym możliwym wymiarem kary, ale także ściganiem sprawcy z oskarżenia publicznego. Trzeba przyznać, że oskarżenie prywatne nie jest zbyt wygodnym dla pokrzywdzonego sposobem dochodzenia sprawiedliwości. W takiej sytuacji zdobycie dowodów winy ciąży właśnie na nim. Prokurator może ze względu na interes społeczny wszcząć postępowanie z urzędu, albo włączyć się do już wszczętego. Problem w tym, że organa ścigania czynią to stosunkowo rzadko.

Kontrolerzy biletów chcieliby również przywrócenia uchylonego przez Trybunał Konstytucyjny art. 87b Prawa Przewozowego. Zgodnie z tym przepisem, podróżny oddalający się z miejsca zdarzenia, który wcześniej odmówił zapłacenia kary za brak biletu lub okazania dokumentu tożsamości, podlegał karze grzywny.

 Być może wystarczyłoby po prostu wprowadzić nowy typ kwalifikowany przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej?

Warto się zastanowić, czy postulaty kontrolerów powinny zostać uwzględnione przez ustawodawcę. Niewątpliwie zawód ten należy do trudnych. Kontrolerzy biletów nie mają zbyt wielu narzędzi pozwalających na radzenie sobie z agresywnymi gapowiczami. Nie oznacza to jednak, że nie mają ich wcale. Art. 33 ust. 7 i 8 dość szczegółowo regulują co wolno kontrolerom w przypadku, gdy podróżny nie posiada ważnego biletu i dokumentu tożsamości.

Równocześnie nie da się ukryć, że kontrolerzy biletów w komunikacji miejskiej nie są urzędnikami państwowymi. Ich pracodawcą są należące do samorządów spółki świadczące usługi transportu zbiorowego, nie świadczą również usług na rzecz państwa jako takiego. To odróżnia kontrolerów od innych zawodów dysponujących taką ochroną prawną. O usługowym charakterze ich pracy w 2013 r. przesądził Sąd Najwyższy.

Z podobnymi problemami borykają się chociażby sędziowie piłkarscy. Funkcjonariuszami publicznymi jednak nie są – i podobnie jak w przypadku kontrolerów biletów, rządzący nie widzą najmniejszej potrzeby obdarzania ich takim statusem.

Dość oszczędne nadawanie przywilejów prawnych określonym zawodom wydaje się dobrą praktyką. Jakby nie patrzeć, status funkcjonariusza publicznego stanowi przypadek szczególny. Powinien przynależeć jedynie tym osobom, które wykonują swoją pracę bezpośrednio w związku z zadaniami zleconymi im przez państwo.

Nie oznacza to jednak, że w kodeksie karnym nie znalazłoby się miejsce na nowy typ kwalifikowany przestępstwa naruszenia nietykalności cielesnej – właśnie kontrolera biletów w komunikacji i osób wykonujących pokrewne czynności. Przepis ten mógłby się różnić nawet samym sposobem ścigania takiego czynu. Zamiast przestępstwa prywatnoskargowego można by zastosować ściganie na wniosek pokrzywdzonego.