Minister Przemysław Czarnek ogłosił niedawno pomysł, by młodzież uczyła się przedsiębiorczości, a nawet seksualności z… encyklik papieskich. Wyglądało to jak zapowiedź rewolucji. Ale okazuje się, że rewolucja już się odbywa w naszych szkołach. W Gdyni na przykład ksiądz uczy fizyki.
W dużych miastach coraz więcej uczniów wypisuje się z religii w szkole. Jednak jak wiadomo, Kościół nigdy nie poddaje się łatwo. Skoro więc uczniowie nie chcą chodzić na katechezę, to katecheza może do nich przyjść podczas… lekcji fizyki.
To wcale nie abstrakcja, a rzeczywistość w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 2 w Gdyni. Na zdalnych lekcjach ksiądz pojawia się w koloratce, na tle obrazów Jezusa Chrystusa oraz Maryi. Tak przynajmniej sprawę opisuje trójmiejska „Gazeta Wyborcza”.
Ksiądz uczy fizyki. Gdynia nie widzi problemu
Jak się dowiadujemy z „GW”, lekcje fizyki z księdzem wyglądają… dość specyficznie. Ksiądz bowiem ponoć chętnie opowiada o swoich pielgrzymkach i rzuca religijnymi tekstami.
No dobrze, ale jak to w ogóle możliwe, żeby ksiądz uczył fizyki? Szkołę prowadzi miasto Gdynia. Władze jednak tłumaczą, że ksiądz może uczyć fizyki, bo ma odpowiednie „świeckie wykształcenie”.
„Ma wszelkie kompetencje, by uczyć fizyki. Ukończył studia inżynierskie i magisterskie z fizyki na Politechnice Gdańskiej oraz kurs dla nauczycieli w Ośrodku Usług Pedagogicznych i Socjalnych ZNP” – mówi „GW” Agata Grzegorczyk, rzeczniczka urzędu miasta.
I tłumaczy, że szkoła po prostu szukała nauczyciela fizyki i akurat zgłosił się ksiądz. A że jest księdzem? Władze Gdyni tłumaczą, że nie może być dyskryminacji religijnej i nie można odmówić nauczania księdzu tylko dlatego, że jest księdzem.
Problemu nie widzi też dyrekcja. Co innego rodzice uczniów. Wielu z nich nie podobają się dyskusje o pielgrzymkach na fizyce, nie podoba im się często również to, że osoba w koloratce prowadzi świecki przedmiot. No i powitania „Szczęść Boże” przed zwykłą lekcją też, co tu ukrywać, mogą wywoływać kontrowersje.
Wygląda jednak na to, że trzeba się przyzwyczajać to nowej rzeczywistości. Raz, centralnym władzom bardzo zależy na bardziej „religijnej” otoczce świeckich przedmiotów. A dwa, nauczycieli po prostu brakuje. Więc jak znajdzie się ksiądz ze „świeckim” wykształceniem, to władze szkół mogą się chętnie na niego zdecydować.