Kuba Wojewódzki i mBank zrobili świetną akcję edukacyjną na temat publikacji zdjęć z kartami debetowymi w sieci. Niechcący

Finanse Prywatność i bezpieczeństwo Dołącz do dyskusji
Kuba Wojewódzki i mBank zrobili świetną akcję edukacyjną na temat publikacji zdjęć z kartami debetowymi w sieci. Niechcący

Miałem na dziś zaplanowany artykuł o cyberbezpieczeństwie w świecie bankowości związany z mBankiem. Tyle tylko, że nie ten. Trudno, poczeka sobie, bo sprawa Kuby Wojewódzkiego i mBanku jest trochę bardziej pilna, a na pewno rozgrzewa internautów.

Kuba Wojewódzki w swoim bogatym portfolio sukcesów życiowych może zamieścić też pole „gwiazda Instagrama”, a to z kolei przekłada się na szereg kampanii reklamowych, które tam emituje. W przypadku kampanii reklamowej karty VISA w mBanku coś poszło nie tak, i bynajmniej nie chodzi nawet o sporych rozmiarów logotyp konkurencyjnego PKO BP w tle (który nawet złośliwie odniósł się do tematu pisząc, że są „bankiem polskim, a nie wojewódzkim”).

Ale to Twitterowy profil Niebezpiecznika zwrócił uwagę na fakt, że Kuba Wojewódzki reklamuje bank w sposób zagrażający jego bezpieczeństwu. Popularny dziennikarz bowiem zapozował z kartą do kamery i nawet zakrył jej numery, ale… nie te co trzeba. Newralgiczna i indywidualna jest zwykle końcówka numeru karty kredytowej czy debetowej. Jej początek można z kolei bardzo łatwo ustalić we własnym zakresie, ponieważ jest przypisany do wydającej go instytucji.

Dlaczego nie warto publikować swojej karty debetowej w internecie?

Na samym wstępie warto zaznaczyć, że nie ma powodu do panicznej i natychmiastowej histerii z powodu publikowania w sieci swojego numeru karty kredytowej lub debetowej. To nie jest tak, że Kuba Wojewódzki w ten sposób z automatu wpuścił na swoje konto setki rabusiów i cyberprzestępców, albo że dzieciaki z Argentyny będą teraz na jego konto kupować sobie koszulki klubów piłkarskich. Do weryfikacji zdecydowanej większości transakcji potrzebna jest też znajomość trzycyfrowego zwykle kodu CVC, który jakaś mądra głowa postanowiła drukować już na odwrocie wszystkich kart.

Nie popadajmy więc w przesadę, opowiadając o tym jak to Kuba Wojewódzki właśnie ściągnął bieliznę przed całym internetem. Natomiast oczywiście mają rację wszystkie osoby, które podnoszą, że jest to nierozsądne. Choćby dlatego, że numer karty to już element bardzo istotnych informacji na temat konkretnej osoby, które następnie można umiejętnie połączyć w pewien spójny obraz całości. A to z innym żartobliwym zdjęciem, na którym odwrócona karta debetowa leży obok rozsypanych kresek cukru. A to dzwoniąc do bezpośrednio zainteresowanego, pytając go czy jest właścicielem takiej i takiej karty i gotów jest autoryzować transakcję.

Skrajnie radykalni i proprywatnościowi użytkownicy powiedzą, że w ogóle głupotą jest opowiadanie w sieci, z jakiego banku się korzysta i powinna to być intymna informacja każdego z nas. Oczywiście, w teorii można tak powiedzieć, tyle tylko, że z ochroną naszej prywatności najgorzej akurat radzi sobie samo Państwo, bo wystarczy szybki rzut oka na rejestr podatników VAT, by w minutę wiedzieć w jakich dwóch bankach autor popularnego talk show prowadzi swoje rachunki firmowe (swoja drogą dość zaskakujący wybór, ale żaden z nich nie jest mBankiem).

Ale oczywiście, wyrabiajmy prawidłowe nawyki

W okradaniu ludzi z pieniędzy chodzi o pokonanie technologii, która jest zawodna. Jeszcze bardziej chodzi o pokonanie po prostu ludzkiej naiwności, która szczególnie w przypadku osób mniej doświadczonych i starszych bywa niewystarczająca. Dlatego dobrze, że głośno mówimy o tym, by wizerunków naszych kart nie publikować w sieci, a jeśli już z jakiegoś powodu musimy – by robić to odpowiedzialnie. Lub jeszcze przed publikacją, taką kartę sobie zablokować. Bo – tutaj ukłon w kierunku mBanku – akurat blokowanie kart jest u nich darmowe i działa bardzo sprawnie. Jak korzystamy z niej w sieci dużo i gdzie popadnie, to dla czystej higieny warto sobie co jakiś czas ją przyblokować, niekoniecznie co standardowe 5 lat.

Kampania reklamowa póki co zniknęła z konta Kuby Wojewódzkiego, ale myślę, że mało która kampania miała tak wymierne korzyści edukacyjne.