Kult cwaniactwa pojawił się w naszym społeczeństwie relatywnie niedawno, ale i tak jest jedną z tych ogólnonarodowych cech, które zupełnie bzdurnie przedstawiane są jako zaletę. Skąd się wziął, dlaczego jest szkodliwy i czym może poskutkować w przyszłości?
Kult cwaniactwa
To zjawisko nierozerwalnie związane jest z historią. Poprzedni ustrój nauczył społeczeństwo, że tylko jednostki wybitnie „zaradne”, mają jakąkolwiek szansę na przetrwanie i godny byt. Bardzo często, bez umiejętnych działań, nie było możliwe osiągnięcie i zdobycie pewnych dóbr, czy praw. Ten proces swoistego radzenia sobie, nierzadko związany był z jawnym łamaniem prawa, wyrażającym się na przykład w powszechnej korupcji.
Takie działanie przeciw ówczesnemu prawu relatywizowano antypolskością ustroju oraz tym, że obowiązujące prawo w żaden sposób nie było wyrazem woli społeczeństwa, a nawet jak już istniało, to nawet prawodawca nie bardzo go przestrzegał. Jest to jednak oczywiście materiał na zupełnie inną dyskusję.
Najbardziej burzliwym okresem, a chyba najbardziej sprzyjającym cwaniakom, była ostatnia dekada XX wieku. Szalona prywatyzacja, zupełna zmiana ustroju, a także reformacja wszystkich dziedzin życia publicznego, w połączeniu z faktem, że społeczeństwo pozostało takie samo, obarczona była olbrzymim ciężarem działań wprost niezgodnych z prawem.
Czasy się zmieniły, ale wiele zachowań i poglądów pozostało do dzisiaj.
Trzeba sobie jakoś radzić!
Jednym z nagannych zachowań, uznawanych za życiową zaradność, jest praca na czarno. Jawne okradanie państwa, a tym samym samego siebie, w żaden sposób dla wielu Polaków dostrzegalne nie jest. Dla wielu osób liczy się jedynie prywatny interes majątkowy, a okradanie podmiotu, który widoczny nie jest (społeczeństwo) – nie wyraża się jako zachowanie niemoralne. Co innego w drugą stronę — rzecz jasna. Oczywiście praca na czarno jest tylko kroplą w morzu, a zachowań tego rodzaju jest więcej.
Rząd nie podejmuje walki z pracującymi na czarno głównie dlatego, że takie osoby są niezwykle podatne na wszelkie obietnice, czy to pomocy socjalnej, czy swego rodzaju uprawnień, bądź uprzywilejowania. Jest to kluczowa i decydująca grupa potencjalnych wyborców, stąd właśnie w nią wycelowany jest m.in. festiwal obietnic wyborczych, które składają wszelkie ugrupowania przed wyborami.
Do kolejnych moralnie nagannych zachowań, które w moralności cwaniaka naganne nie są, należą wszelkiego rodzaju oszustwa konsumenckie. Do takich zachowań zaliczyć należy wszystkie „okazje”, które wynikają z pomyłki przedsiębiorców.
Typowy cwaniak zakłada, że jeżeli przedsiębiorca się w czymś pomyli, to jest to tylko i wyłącznie jego wina. W przypadku pomyłki cwaniaka, jak niedoczytanie regulaminu, czy zwykłe niedopatrzenie — winny jest cały świat. Tutaj można wymieniać niemal w nieskończoność nadużywanie postanowień promocji. Za przykład może posłużyć nawet słynny nieokreślony czasowo zwrot produktów w Lidlu, który skończył się panicznym zakończeniem promocji (i karą dla Lidla).
Do grupy takich zachowań należą także błędy cen w sklepach internetowych, czy wykorzystywanie luk we wszelakich systemach informatycznych. Jeżeli jest jakaś techniczna możliwość, by coś otrzymać za darmo lub taniej, to jest to tylko i wyłącznie wina i gapiostwo przedsiębiorcy.
Oczywiście powyższe zachowania nie dotyczą wszystkich z nas. Niestety dotykają tak dużej grupy, że samoistnie stały się podstawą wielu żartów, czy memów (Janusze, Grażyny, nosacze).
Nadzieja na przyszłość?
Na szczęście kult cwaniactwa słabnie. Młodsze pokolenia nie są już skażone rzeczywistością drugiej połowy dwudziestego wieku, a w połączeniu z napływem wartości europejskich, coraz łatwiej odnajdują się w demokratycznej rzeczywistości.
Rozszerza się również wyobraźnia — państwo i społeczeństwo stają się zauważalnymi wartościami, nie tylko na bannerach podczas głośnych imprez i happeningów. Dla coraz większej liczby osób kradzież portfela jest moralnie tak samo zła, jak niepłacenie podatków, czy wykorzystywanie luk, bądź błędów.