Last minute kiedyś i dziś
Jeszcze kilkanaście lat temu, oferty last minute były prawdopodobnie jednocześnie najtańszą i najłatwiejszą opcją wyjazdu za granicę. To było (a może nadal jest) bardzo proste – śledzimy oferty, czekamy do ostatniej chwili, pakujemy się na kilka dni lub godzin przed wyjazdem. Proszę bardzo, przyzwoity wyjazd za ułamek pierwotnej ceny. Oczywiście pod jednym warunkiem – musimy mieć szczęście.
Wraz z rozwojem różnorakich usług od wyszukiwarki lotów, przez płatności internetowe, aż po platformy z noclegami, o wiele łatwiejsze stało się jeżdżenie na własną rękę. W przypadku ofert last minute nadal mamy jednak z tyłu głowy świadomość, że nie lecimy zupełnie sami, a z biurem podróży.
Last minute to przede wszystkim oferty wypoczynku. Tak jak w przypadku „standardowej oferty” biura podróży, mamy nocleg w konkretnym hotelu, przelot samolotem oraz transport z i na lotnisko. Nie da się ukryć, że jest to pewien komfort, w szczególności dla osób, które nie znają języka lub nie są doświadczone w wyjazdach za granicę.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Wakacje za półdarmo?
Strategia szukania wyjazdów last minute nie należy do najtrudniejszych. Wchodzimy na strony internetowe biur podróży, szukamy zakładki „last minute” (niemal na pewno taka będzie) i sortujemy po najniższej cenie. Nie ma w tym żadnej głębszej filozofii. Nie mówimy tutaj przecież o szukaniu tanich lotów, a pełnej ofercie wyjazdu.
Nie będę wymieniać biur podróży z nazwy. Sprawdziłem jedynie te najpopularniejsze. Zazwyczaj oferty są z góry podawane dla ustalonej liczby osób, np. tylko dla par lub rodziny z dziećmi. Koszty przeliczyłem na jedną osobę.
I tak w jednym miejscu widzę tydzień pobytu w Turcji w 3-gwiazdkowym hotelu za 2700 złotych za osobę. Wyżywienie, blisko plaży. Cena nie zachęca, na pewno da się załatwić coś tańszego we własnym zakresie. Dodatkowo, komentarze również nie zachęcają.
W innym miejscu wyświetla mi się tydzień w Grecji za zaledwie 1490 złotych za osobę. Największy minus – brak wyżywienia. Opinie całkiem znośne. Najtańsza oferta z wyżywieniem to tydzień all inclusive w Tunezji już za 1700 złotych. Jeśli komuś zależy na cieple, dobrym jedzeniu i cenie, to chyba nie musi dalej szukać.
W innym miejscu znów najtańsza okazuje się Turcja. Tydzień, wylot już jutro, same śniadania – 1700 złotych. Szału nie ma. Jak widać na poprzednim przykładzie, da się lepiej. Patrząc na wszystkie te przykłady, stwierdzam, że widywałem lepsze, bardziej atrakcyjne oferty.
Dlaczego nie jest aż tak tanio, jakbyśmy chcieli?
Połowa sierpnia to nadal sezon wakacyjny. Nie spodziewajmy się nie wiadomo jak niskich cen. Tu nawet last minute z wylotem jutro może być droższy niż zaplanowany miesiąc wcześniej wyjazd we wrześniu. Jak to bywa w przypadku last minute, czasami po prostu trzeba mieć szczęście. Jednego dnia możemy trafić wyjazd do Tunezji, później długo nic, aż nagle np. Albanię czy Czarnogórę. Nie ma reguły, trzeba po prostu śledzić.
Polacy chętnie wyjeżdżają na wakacje. Patrząc na to, co oferują nam polskie kurorty, nie dziwię się, że tak ochoczo wyjeżdżamy za granicę. Sam jestem jedną z tych osób, choć co prawda zazwyczaj załatwiam wszystko na własną rękę. Biura podróży prawdopodobnie rzadziej zostają z wolnymi miejscami na ostatnią chwilę.
Jeśli nie lipiec i sierpień, czyli okres wakacji szkolnych, to kiedy? Kwiecień, maj, czerwiec, wrzesień, październik. W te miesiące celujmy, jeśli chcemy znaleźć coś naprawdę taniego. Będzie trochę chłodniej, ale wysoce prawdopodobne, że cieplej niż w Polsce. Dodatkowo, miesiące niewakacyjne to też większa szansa na znalezienie atrakcyjnej oferty w droższe miejsca. W takiej sytuacji kłaniają nam się np. hiszpańskie Wyspy Kanaryjskie, gdzie polecimy nawet zimą.
Podróże last minute w 2025 roku to wciąż ciekawa opcja, ale nie tak pewna jak dekadę temu. Duża dostępność tanich linii lotniczych i rezerwacji online sprawia, że część dawnych „perełek” po prostu się rozmyła. Jeśli nie boisz się niespodzianek, to proszę bardzo – poluj na last minute. Uważam jednak, że w sezonie typowo wakacyjnym należy rozważyć po prostu wyjazdy na własną rękę, aby wyszło nam taniej. Inną opcją jest jeszcze rezerwacja z dużym wyprzedzeniem, czyli tzw. „first minute”, tam również biura podróży oferują pewne obniżki. Odpowiednie dla tych, którzy chcą wiedzieć na długie miesiące przed urlopem na czym stoją. Nie są to jednak takie stawki, jakie możemy spotkać w przypadku last minute.