Epidemia koronawirusa skłania rządzących do drastycznych środków. Premier poinformował właśnie o planowanym odwołaniu wszystkich imprez masowych. I bardzo słusznie. Ktoś mógłby próbować kombinować. Na przykład starać się wykazać, że jego impreza masowa wcale nią nie jest. Tylko co z tego, skoro Lex Koronawirus pozwala wojewodzie po prostu wydać organizatorowi polecenie?
Rząd planuje odwołanie wszystkich imprez masowych w celu ograniczenia rozprzestrzeniania koronawirusa w Polsce
Premier Mateusz Morawiecki ogłosił we wtorek decyzję o odwołaniu wszystkich imprez masowych. Ten drastyczny środek ma ograniczyć rozprzestrzenianie wirusa w Polsce. Co więcej, rządzący zasugerowali, by uczelnie wyższe rozważyły czasowe zawieszenie zajęć i przejście w miarę możliwości na kształcenie online.
Biorąc pod uwagę rozwój epidemii są to rozwiązania bardzo rozsądne. Także Światowa Organizacja Zdrowia zaleca podjęcie tego typu kroków. Nie jest to, jeszcze, odkażanie czy palenie pieniędzy – jak w Chinach. Bardzo możliwe, że także Polskę czeka coś podobnego. Jeśli ktoś nie wierzy że są konieczne, powinien spojrzeć na to co w tej chwili dzieje się we Włoszech czy skokowy wzrost zachorowań w Hiszpanii.
Warto jednak zauważyć, że rządowe komunikaty wskazują na odwoływanie imprez masowych zgodnie z rygorami ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. To może budzić pokusę, by w obliczu koronawirusa spróbować kombinować. Śmiało jednak można powiedzieć, że nie warto – Lex Koronawirus w tym przypadku spełni swoje zadanie w razie potrzeby.
Definicja z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych nie będzie miała znaczenia jak przyjdzie co do czego
Moglibyśmy tutaj szczegółowo rozpisać, co jest imprezą masową a co nie jest w rozumieniu art. 3 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych. Zainteresowani mogą jednak sami przestudiować jej treść. Rzecz jednak w tym, że definicja imprezy masowej zawarta w tej ustawie w praktyce nie ma większego znaczenia.
Owszem, organizator ma możliwość zarzekać się, że przecież jego wydarzenie gromadzące tysiące ludzi na mocno ograniczonym terenie formalnie rzecz biorąc nie jest imprezą masową a – na przykład – targami. Może stawać na głowie, by nie wypełnić ustawowej definicji imprezy masowej. W końcu w grę wchodzą wydane pieniądze, zagrożenie dla potencjalnego zysku. Nie sposób także nie wziąć pod uwagę samych uczestników danej imprezy, którzy ponad własne i cudze zdrowie stawiają wzięcie udziału w danym wydarzeniu.
Problem w tym, że opieranie się o definicje z ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych to tak naprawdę wyraz dobrej woli ze strony rządzących. Takie rozwiązanie ma też charakter bardziej instrukcyjny, niż prawny. Władze państwowe starają się działać mimo wszystko proporcjonalnie. Nie chcą korzystać ze wszystkich uprawnień, jakie daje im Lex Koronawirus. Tyle tylko, że w każdej chwili mogą.
Lex Koronawirus zawiera przepisy pozwalające władzy wydawać organizatorom polecenia – na przykład odwołania wydarzenia
Art. 11 ust. 2.ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych
Prezes Rady Ministrów, na wniosek wojewody, po poinformowaniu ministra właściwego do spraw gospodarki może, w związku z przeciwdziałaniem COVID-19, wydawać polecenia obowiązujące inne, niż wymienione w ust. 1, osoby prawne i jednostki organizacyjne nieposiadające osobowości prawnej oraz przedsiębiorców. Polecenia są wydawane
w drodze decyzji administracyjnej, podlegają one natychmiastowemu wykonaniu z chwilą ich doręczenia lub ogłoszenia oraz nie wymagają uzasadnienia.
Na wojewodzie ciąży ustawowy obowiązek odmowy wydania zezwolenia w razie niespełnienia przez organizatora określonych wymogów. Wojewoda może również, na podstawie art. 34a ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, przerwać taką imprezę, jeśli jej dalszy przebieg zagraża między innymi zdrowiu uczestników.
Takie sytuacje związane ściśle z koronawirusem COVID-19 już stały się faktem. Dość głośnym przykładem było uniemożliwienie publiczności udziału w zawodach e-sportowych Intel Extreme Masters w Katowicach. Organizatorzy tego konkretnego wydarzenia podporządkowali się decyzji, rozumiejąc jej pobudki. Warto pamiętać, że wówczas zagrożenie epidemią w Polsce było dużo bardziej odległe. Co jednak, jeśli organizator podobnej imprezy dzisiaj chciałby koniecznie ją zorganizować?
Art. 11 ust. 1 ustawy znanej jako „Lex Koronawirus” pozwala wojewodzie wydawać polecenia innym instytucjom publicznym, objęte rygorem natychmiastowej wykonalności. Nie może jednak skierować takowego do przedsiębiorcy. Tyle tylko, że ust. 2 pozwala mu złożyć wniosek do Prezesa Rady Ministrów – który już może takie polecenie wydać. Można się śmiało spodziewać, że wojewoda napotykający na opór po stronie organizatorów będzie zmuszony sięgnąć po ten środek.
Gdy stawką jest ochrona obywateli przed epidemią, swobodna interpretacja przepisów przez rządzących może mieć dobroczynne skutki
Ktoś mógłby – zresztą całkiem słusznie – zauważyć, że sensem tego przepisu jest skłonienie przedsiębiorców do wykonywania konkretnych zadań na rzecz państwa. Ot, bez konieczności stosowania całej drogi wiążącej się z zamówieniami publicznymi oraz korzystania z zasobów przedsiębiorstw w razie zaistnienia takiej palącej potrzeby. Mało tego: ust. 6 zawiera swoisty wentyl bezpieczeństwa: wydane w tym trybie decyzje „nie mogą dotyczyć rozstrzygnięć co do istoty sprawy załatwianej w drodze decyzji administracyjnej„.
Teoretycznie rzecz biorąc, władze publiczne nie powinny wykorzystywać art. 11 Lex Koronawirus do odwoływania imprez masowych, których organizatorzy są na tyle uparci, by w tym momencie stosować kruczki prawne mające obejść szczególne środki bezpieczeństwa związane z epidemią. To jednak nie znaczy, że tego nie zrobią. Albo że nie stworzą doraźnie, z dnia na dzień, nowego rozwiązania prawnego pozwalającego im walczyć z epidemią.
Co więcej: nie oznacza to, że nie powinni tego zrobić, jeśli zaistnieje realne ryzyko dla zdrowia obywateli. Organizacja imprezy masowej, nieważne pod jakim formalnym pretekstem, takie zagrożenie stanowi. Szczególna sytuacja w jakiej się znajdujemy wymusza kreatywność także pod względem prawnym. Możemy krytykować poszczególne rozwiązania samego Lex Koronawirus, jednak trudno byłoby kwestionować samo istnienie specjalnego narzędzia pozwalającego władzy w razie potrzeby reagować natychmiast.
Organizacja imprezy masowej w trakcie epidemii to potencjalna odpowiedzialność karna, niezależnie od prawnej klasyfikacji wydarzenia
Jeśli kogoś nie przekonuje argument, że rządzący mają przede wszystkim na względzie troskę o zdrowie publiczne powinien wziąć pod uwagę kalendarz wyborczy. Ostatnie czego rządzącym potrzeba tuż przed wyborami prezydenckimi to pokazanie, że nie są w stanie poradzić sobie z epidemią.
Rozsądna władza nie będzie w takiej sytuacji ryzykować życiem setek czy tysięcy osób. I to nie zależnie czy patrzymy na to pod względem jej konstytucyjnych zadań, czy aktualnych politycznych interesów. Nie powinna. Wręcz jej obowiązkiem jest doraźne łatanie każdej luki prawnej, którą mogliby wykorzystać ludzie nieodpowiedzialni.
Jeśli zaś chodzi o potencjalnie nieodpowiedzialnych organizatorów imprez wcale-nie-masowych, dla nich ustawodawca już dawno przygotował przepisy art. 165 kodeksu karnego:
§ 1. Kto sprowadza niebezpieczeństwo dla życia lub zdrowia wielu osób albo dla mienia w wielkich rozmiarach:
- powodując zagrożenie epidemiologiczne lub szerzenie się choroby zakaźnej albo zarazy zwierzęcej lub roślinnej, (…) podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 3. Jeżeli następstwem czynu określonego w § 1 jest śmierć człowieka lub ciężki uszczerbek na zdrowiu wielu osób, sprawca podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.