Likwidacja abonamentu w 2026 roku to założenie projektu Konfederacji, a nie rządzących
Nigdy nie myślałem, że coś podobnego w życiu napiszę coś podobnego, ale powoli zaczynam tęsknić za uprawianiem legislacji w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości. Owszem, z Sejmu wychodziły nierzadko buble przetykane prawnymi koszmarkami. Rzecz jednak w tym, że jeżeli poprzednia władza na coś się uparła, to nie musieliśmy czekać latami, aż jej chęci jakoś się skonkretyzują. Później najwyżej się nowe przepisy łatało do skutku w nowelizacjach i nowelizacjach do nowelizacji. Przy czym trzeba uczciwie wspomnieć, że jakość ustaw uchwalanych przez Sejm obecnej kadencji też jest wątpliwa.
Wspominam o tym dlatego, że minęły już prawie dwa lata od zaprzysiężenia obecnego rządu. Niektóre obietnice udało się zrealizować, inne pochłonęła dziura budżetowa. Są takie, które mogłyby z powodzeniem do nich dołączyć, a jednak rządzący dalej je forsują. Przykładem z tej kategorii jest zabezpieczenie socjalne artystów z budżetu państwa, które trafiło nawet do umowy koalicyjnej. Mamy też takie przypadki, nad którymi niby poszczególne resorty pracują, ale rezultatów tej pracy nie widać. Należy do nich likwidacja abonamentu RTV, na którą Polacy czekają z wytęsknieniem mniej-więcej od 2008 r., kiedy Donald Tusk obiecał takie posunięcie po raz pierwszy.
Tym razem mamy przynajmniej oficjalną informację o tym, jak się sprawy mają. Znajdziemy jej w rozliczeniach Koalicji Obywatelskiej z niesławną listą "100 konkretów":
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego pracuje nad głęboką reformą mediów publicznych, która zagwarantuje im stabilne finansowanie i niezależność od wpływów politycznych. Pierwszy etap to nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy o opłatach abonamentowych. Obie ustawy będą dostosowane do wymogów prawa europejskiego – do tzw. Aktu o Wolności Mediów (MFA), który zostanie przyjęty przez Radę Europy 22 kwietnia 2024. Prace nad ustawą medialną prowadzone są z udziałem środowisk eksperckich i będą przedmiotem konsultacji społecznych.
Niestety, z dogłębnymi reformami jest tak, że ich przygotowanie trwa bardzo długo. Prawdę mówiąc, może trwać w nieskończoność. Można wręcz odnieść wrażenie, że rządzącym likwidacja abonamentu RTV stała się znowu mocno nie na rękę. Przygotowanie stosownego projektu ustawy z pewnością nie powinno trwać prawie dwa lata. Tak się składa, że Konfederacja udowodniła niedawno, że problem można rozwiązać bardzo szybko.
Wciśnięcie abonamentu do podatku dochodowego nie jest czymś na tyle skomplikowanym, by pracować nad tym latami
W czerwcu posłowie Konfederacji wnieśli swój projekt ustawy, który zawiera swego rodzaju listę życzeń dotyczącą funkcjonowania mediów publicznych. Znajdziemy wśród nich transmitowanie w otwartym paśmie TVP meczów polskich klubów w kluczowych turniejach organizowanych przez UEFA oraz kategoryczny zakaz prowadzenia przez nią "wyspecjalizowanych programów informacyjno-publicystycznych". Nas interesuje jednak likwidacja abonamentu RTV w 2026 r.
Jak Konfederacja rozwiązała coś, nad czym Ministerstwo Kultury pracuje od wielu miesięcy? Bardzo prosto. Po prostu wykreśliła jeden z najbardziej znienawidzonych podatków w Polsce z katalogu dochodów mediów publicznych oraz zadań Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Z czego więc by się one utrzymywały? Między innymi z dotacji państwowych, których celowość Konfederacja krytykuje w uzasadnieniu, ale nie postuluje odcięcia TVP oraz Polskiego Radia od tego źródła finansowania.
Teraz porównajmy sobie rozwiązania, które podobno rozważali rządzący. Na dobrą sprawę przez ostatnie miesiące ścierały się dwie koncepcje. Pierwszą stanowiła opłata audiowizualna, która byłaby tak naprawdę podatkiem pobieranym prosto z naszego dochodu przy okazji poboru podatku dochodowego. Nie jest to rozwiązanie idealne, najdelikatniej rzecz ujmując. Byłoby prawie trzy razy taniej, ale nie ucieklibyśmy od opodatkowania. Alternatywę stanowi nieco starsza koncepcja... finansowania mediów publicznych bezpośrednio z budżetu państwa. W tym przypadku tracimy głównie iluzję, że są to nasze wspólne media, a nie kolejna macka aparatu władzy.
Obydwa rozwiązania w żadnym wypadku nie są rewolucyjne. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to akurat dobrze. Nie sposób przy tym nie zauważyć, że ich wdrożenie na poziomie legislacyjnym nie wymaga nie wiadomo ile wysiłku. Trudniejsze mogłoby się okazać jedynie wciśnięcie finansowania TVP do budżetu i tak pękającego w szwach od nadmiernych wydatków. Polskie Radio jest akurat tanie w utrzymaniu. W obydwu przypadkach stworzenie stosownego projektu ustawy wydaje się zadaniem dla grupy studentów prawa na ocenę cząstkową. Przy odrobinie zabawy z zapytaniami poradziłby sobie z tym wyzwaniem nawet ChatGPT.
Dlatego nie rozumiem, na co właściwie Ministerstwo Kultury czeka. Likwidacja abonamentu w 2026 roku to praktycznie ostatni dzwonek dla tej kadencji Sejmu, by zająć się sprawą. W tym roku zostały nam niecałe trzy miesiące. Jak już wspomniałem we wstępie, ta kadencja parlamentu nie zasłynie z tempa prac, na co należałoby wziąć poprawkę. Rok 2027 to z kolei rok wyborczy, w którym właściwie na każdą większą reformę jest już za późno. Okienko, by rzeczywiście pozbyć się abonamentu, jest więc dużo węższe, niż mogłoby się wydawać.