ecommerce Podatki

Skarbówka wysyła listy do Polaków, którzy prowadzą sprzedaż przez internet. To właściwie gest dobrej woli ze strony fiskusa

Rafał Chabasiński
14.08.2023
Skarbówka wysyła listy do Polaków, którzy prowadzą sprzedaż przez internet. To właściwie gest dobrej woli ze strony fiskusa

Organy podatkowe naprawdę dobrze radzą sobie w internecie. Nic dziwnego, że teraz niektórzy handlujący online zaczęli otrzymywać od nich tzw. listy behawioralne. Chodzi o to, że organ podejrzewa, że coś może być nie tak z działalnością prowadzoną przez daną osobę. Próby polubownego załatwienia sprawy to akurat całkiem dobra wiadomość.

Nie panikuj! List ze skarbówki to jeszcze nie koniec świata

Krajowa Administracja Skarbowa poczuła się w obowiązku sprostować na Twitterze informacje podane przez Gazetę Wyborczą. Skarbówka zaprzecza, że masowo wysyła do internetowych sprzedawców listy behawioralne. Przyznaje równocześnie, że rzeczywiście tego typu środek zdarza się jej zastosować. Chodzi o sytuacje, gdy urząd ma uzasadnione podejrzenia, że podatnik prowadzi niezarejestrowaną działalność gospodarczą.

Dla naszych czytelników nie powinno być zaskoczeniem, że organy podatkowe aktywnie działają w internecie. W przypadku osób handlujących na Allegro, wszystko.pl ,OLX i Vinted w spektrum zainteresowania skarbówki znajduje się przede wszystkim działalność nierejestrowana. Ściślej mówiąc: osoby, które przekraczają ustawowy próg przychodów wynoszący 2700 zł brutto miesięcznie. Wówczas powinny zarejestrować swoją firmę. Część zawodowych sprzedawców wciąż uchyla się od tego obowiązku. Są także osoby, które mieszczą się w limicie, ale nie rozliczają uzyskiwanych w ten sposób zysków.

W tym momencie warto się zastanowić nad tym, czym dokładnie są listy behawioralne. To pewnego rodzaju eksperyment naszej skarbówki. Zamiast wszczynać pełnoprawne postępowanie, organ najpierw wysyła do podatnika nieformalny list. W przypadku innych branż taka korespondencja może zawierać różnego rodzaju podchwytliwe pytania. Listów mogą się spodziewać instruktorzy jogi, osoby świadczące usługi remontowe, czy nawet weselnicy.

Wymowa pism skierowanych do najmniejszych przedstawicieli polskiego ecommerce jest jasna: „Urząd Skarbowy ma wiedzę o Pana działalności. Powinien Pan zarejestrować działalność gospodarczą i wywiązywać się z obowiązków podatkowych”. Niektórzy eksperci sugerują, że taka praktyka to niemalże nękanie podatników. Ja jestem innego zdania. Wydaje mi się, że to wręcz przejaw powściągliwości i gotowości do pójścia podatnikowi na rękę.

Listy behawioralne to nie nękanie podatników, tylko niemalże gest dobrej woli ze strony skarbówki

Nie ma się co oszukiwać: handel na platformach sprzedażowych oraz w social media ma swoją specyfikę. Skarbówka nie ma większego problemu z pozyskaniem informacji niezbędnych do wszczęcia pełnoprawnej kontroli podatkowej. Najczęściej sami dobrowolnie i ochoczo je publikujemy. Możemy więc winić przede wszystkim siebie. Są jednak powody, dla których organy podatkowe wolą jednak załatwiać sprawę polubownie. Nie każdy wie, że teoretycznie ciąży na nich taki obowiązek. Wynika on z art. 124 ordynacji podatkowej.

Organy podatkowe powinny wyjaśniać stronom zasadność przesłanek, którymi kierują się przy załatwianiu sprawy, aby w miarę możliwości doprowadzić do wykonania przez strony decyzji bez stosowania środków przymusu.

Trzeba przyznać, że listy behawioralne to dość prosta sztuczka psychologiczna. „Wiemy, że handlujesz w internecie, zarejestruj działalność – bo jak nie, to…”. KAS przekonuje jednak, że takie działania przynoszą spodziewane rezultaty. Pozwalają one ograniczyć liczbę faktycznych kontroli podatkowych ze wszystkimi ich faktycznie nieprzyjemnymi konsekwencjami. Równocześnie Skarbówka zapewnia, że adresat listu może po prostu zgłosić się do urzędu skarbowego. Tam uzyska szczegółowe informacje i pomoc w wyjaśnieniu swojej sytuacji.

Owszem, możemy mieć bardzo ograniczone zaufanie do organów naszego państwa. Po otrzymaniu takiego listu wyobraźnia może nam podpowiadać różnego rodzaju czarne scenariusze. W tym przypadku jednak nic nie wskazuje, by wrogie podejście do Skarbówki było uzasadnione.

KAS zapewnia, że urzędnikom absolutnie nie chodzi o sprzedaż okazjonalną, która co do zasady jest nieopodatkowana, o ile sprzedajemy ją po pół roku od momentu jej zakupu. Jeżeli z naszą sytuacją podatkową wszystko jest w porządku, to po prostu wyjaśnimy sprawę w urzędzie. Jeżeli jednak rzeczywiście uchylamy się od opodatkowania, to chyba czas najwyższy przestać. Skarbówka następnym razem już prawdopodobnie nie będzie prosić.