Mogłoby się wydawać, że lotnisko w Modlinie cieszy się sporą popularnością. Jest położone stosunkowo blisko Warszawy, a w dodatku można z niego całkiem tanio polecieć do innych krajów. Okazuje się jednak, że z lotniskiem jest związany jeden podstawowy problem – w obecnym kształcie jest ono po prostu nierentowne.
W lotnisko w Modlinie powinno się zainwestować 550 mln zł. Ale takich pieniędzy nie ma
Wiceminister infrastruktury Mikołaj Wild zlecił firmie EY przygotowanie raportu dotyczącego lotniska w Modlinie. Jego wyniki nie są jednak zachwycające. Okazuje się bowiem, że lotnisko w Modlinie jest po prostu nierentowne. I jeśli nic się nie zmieni, czyli pozostanie w takim stanie, w jakim jest – nie ma absolutnie żadnych szans na poprawę sytuacji. Zdaniem EY, żeby sytuacja się zmieniła, należałoby między 2027 a 2029 r. zainwestować 550 mln zł. Problem polega jednak na tym, że takich pieniędzy po prostu nie ma i nie będzie. Także dlatego, że Mazowiecki port Lotniczy Warszawa-Modlin ocenił swoje potrzeby inwestycyjne na 250 mln zł. I to w latach 2019-2029. Władze województwa zamierzają dorzucić do biznesu 50 mln zł. A to wszystko dużo za mało, by coś miało realnie zmienić się na lepsze.
„Nie można uzasadnić inwestycji w tym porcie”
Zdaniem Mariusza Szpilkowskiego, prezesa PPL, „nie można uzasadnić inwestycji w tym porcie”. Jego zdaniem raport EY pokazał, że dalsze inwestowanie pieniędzy podatników w lotnisko w Modlinie nie ma sensu. Szpilkowski powoływał się m.in. na test prywatnego inwestora wykonany przez EY, a na którym w dużej mierze opierały się wnioski z raportu. Prezes Państwowych Portów Lotniczych podkreśla, że test opierał się przede wszystkim na wartości udziałów.
Wyniki due diligence przeprowadzone przez EY i również stanowiące podstawę raportu także nie napawają optymizmem. Zdaniem Szpilkowskiego wynika z niego, że kwoty, które wcześniej podał zarząd lotniska, ledwo starczą na jego funkcjonowanie we wskazanym okresie. I to wyłącznie pod warunkiem, że – uwaga – w latach 2027-2029 lotnisko w Modlinie zostałoby zamknięte. Wszystko z powodu pasa startowego, który nie jest już w stanie technicznie znieść obecnego obciążenia. Aby port normalnie działał, konieczne byłoby zatem wybudowanie nowego pasa startowego. A to wszystko wymagałoby inwestycji znacznie wyższych niż planowane do tej pory. 50 mln od władz województwa to zaledwie kropla w morzu potrzeb.
Urząd Marszałkowski Województwa Mazowieckiego podchodzi do sprawy nieco inaczej. Jego zdaniem w prezentacji i wynikach raportu nie było nic odkrywczego. Rzecznik prasowy urzędu podkreśla, że urząd od dawna zabiega o przeprowadzeniu inwestycji na lotnisku. I przerzuca odpowiedzialność za obecny stan na… PPL, który jako jeden ze wspólnik ma to „skutecznie uniemożliwiać”. Twierdzi, że wcześniej PPL zadeklarowało, że na Modlin „nie wyda ani złotówki”, a ponadto nie wyrazi zgody na zwiększenie kapitału przez samorząd województwa, co z kolei blokuje inwestycję.
Oprócz PPL udziałowcami są Województwo Mazowieckie, Agencja Mienia Wojskowego i Nowy Dwór Mazowiecki. PPL posiada nieco ponad 28 proc. udziałów. Na 24 czerwca planuje się zebranie wspólników.
Państwowym Portom Lotniczym nie podoba się Modlin?
Można zatem odnieść wrażenie, że jeśli prawdą jest to, co twierdzi urząd, to PPL prawdopodobnie chętnie wycofałoby się z inwestycji i szuka sposobu jak przekonać wszystkich, że lotnisko w Modlinie jest nie do odratowania. W grę wchodzi również wariant, że dla PPL Modlin jest po prostu niewygodny. Najgorsze jednak w tym wszystkim jest to, że na tego rodzaju grach i przepychankach mogą ucierpieć pasażerowie.