Coraz powszechniejsze w sieci są zbiórki na sprzęt do placówek ochrony zdrowia. Szkopuł w tym, że coraz częściej okazuje się, iż w szpitalach wcale nie jest potrzebne to, na co zbierają internauci.
W ostatnich dniach zawrzało na warszawskim Targówku. Okazało się bowiem, że w jednym z większych szpitali w województwie – Mazowieckim Szpitalu Bródnowskim – brakuje nawet kołder i poduszek dla chorych na koronawirusa. A przynajmniej tak wynikało z opisu jednej ze zrzutek.
Zrzutkę tę założyła Agata Piekart.
”Ja, Agata i personel SOR na Bródnie! Odziału Ratunkowego kierowanego przez młodą doktor Agnieszkę Szadryn! Zaangażowanych w walkę z koronawirusem. Stojących w pierwszej linii. Najbardziej narażonych….” – czytamy w opisie (pisownia oryginalna). Ta informacja jest zamieszczona pod tytułem „ Kto prosi o pomoc”.
Dalej zaś wskazano, że przepisy epidemiologiczne nie pozwalają na stosowanie normalnych kołder i poduszek w przypadku oddziałów covidowych. Stosowana jest cienka włóknina. A przecież część chorych ma gorączkę i potrzebują okryć się czymś ciepłym. Z tego powodu pracownicy oddziału chcieliby zapewnić wielorazowe, możliwe do dezynfekcji, ciepłe i zapewniające komfort chorym kołdry i poduszki. To pościel stworzona specjalnie dla szpitali.
Ludzie robią zbiórki na szpitale
Jak można przeczytać w opisie zrzutki, potrzebnych jest 30 kompletów. Jeden to koszt 121,01 euro (poduszka 33,82 euro i kołdra 85,19 euro). Czyli zebrać trzeba 3630,30 euro. Jak wyliczył organizator zrzutki, przy kursie 4,5 PLN/EUR mowa o kwocie 16336,30 zł.
Ludzie szybko podchwycili temat: oprócz wpłacania wiele osób zaczęło zastanawiać się, jak to w ogóle możliwe, aby w szpitalu brakowało tak podstawowych rzeczy jak kołdry i poduszki dla chorych.
Postanowiłam to sprawdzić u źródła, czyli u rzecznika prasowego szpitala. Ten zaś wyjaśnił, że faktycznie specjalistycznych kołder i poduszek nie ma na SOR, ale nie są one wcale potrzebne. Bo na oddziale, o którym mowa, pacjenci przebywają po kilkadziesiąt minut. Następnie trafiają już na inne oddziały, gdzie wszystko, co potrzebne, jest.
– Doceniamy każdą pomoc i jesteśmy za nią wdzięczni. Dlatego nie chcemy występować przeciwko twórcom zrzutek. Apelujemy jednak o to, by zanim ktoś stworzy kolejną zrzutkę, dowiedział się najpierw, jakie są potrzeby szpitala – wyjaśnił rzecznik.
Ludzie robią zbiórki na szpitale. Ale dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane
Na stronie internetowej szpitala pojawił się komunikat, w którym wskazano: „jesteśmy bardzo wdzięczni za każdy element wsparcia w wyjątkowo wymagającym czasie dla służby zdrowia. Każdy, nawet mały gest znaczy bardzo dużo. Oprócz materialnego wymiaru jest dla nas przede wszystkim znakiem solidarności, tak bardzo potrzebnej wobec aktualnych wyzwań. Chcąc jak najlepiej wykorzystać wszystkie darowizny zwracamy się z gorącą prośbą, aby konsultować ze szpitalem planowane zakupy lub zbiórki, tak byśmy mogli w najwyższym stopniu wykorzystać Państwa odruchy serca. Bywa, że wybrany asortyment podlega przepisom lub normom, które jesteśmy zobowiązani stosować i tym samym nie każda rzecz może być w przestrzeni szpitala użyta. Zdarza się że jakiś sprzęt już jest zakupiony i warto zebrane środki przeznaczyć na inny, równie potrzebny element”.
Sprawa wygląda więc tak: każda chęć pomocy zasługuje na uznanie. Jednocześnie rzeczywiście warto skonsultować planowaną pomoc do szpitali z samymi najbardziej zainteresowanymi.