Od początku tego roku mieliśmy istną czarną serię, jeśli chodzi o pożary zalegających na wysypiskach śmieci. W wielu przypadkach podejrzewa się celowe podpalenia. Pomimo nagłośnienia prawy oraz powszechnego oburzenia, śmieci płoną nadal. I to pomimo zapowiedzi rządu, że położy kres temu problemowi.
W tym roku mieliśmy już przeszło sześćdziesiąt pożarów wysypisk w całej Polsce, za część z nich odpowiadać ma „mafia śmieciowa”.
Jeszcze niedawno miały miejsce pożary w Zabrzu oraz w Piekarach Śląskich. W pierwszym przypadku sprawa wygląda stosunkowo niewinnie. Jak podawała interia.pl wszystko zaczęło się od rozdrabniarki śmieci a płomienie rozprzestrzeniły się na zgromadzonych dookoła odpadów. Sytuację pogorszyła bardzo niska wilgotność oraz silny wiatr. Na szczęście jednak płomienie udało się opanować. Jeśli chodzi o składowisko odpadów w Piekarach Śląskich, sprawa wyglądała nieco inaczej. Tam kilkanaście zastępów strażaków pracowało nad ugaszeniem pożaru, który trawił tamtejsze składowisko makulatury. Jego skutkiem była ogromna chmura gęstego, czarnego dymu, która była widoczna nawet z pobliskich miast. Jako przyczynę pożaru strażacy wskazywali podpalenie. Przyczyny zdarzenia będzie badać policja.
7 czerwca doszło do kolejnego pożaru, tym razem w Bytomiu. Po raz kolejny w tajemniczy sposób ogień pojawił się na tamtejszym składowisku odpadów. Jak podaje Wirtualna Polska, strażacy szybko poradzili sobie z płomieniami. Trzeba powiedzieć jasno, że nie są to w żadnym wypadku przypadki odosobnione. Od początku roku spłonęło już przeszło sześćdziesiąt wysypisk śmieci w całej Polsce. Płonie makulatura, opony, odpady przemysłowe, chemikalia. Łatwo się domyślić, jakie skutki dla środowiska może mieć spalenie dużej ilości przeróżnych odpadów i uwolnienie wszystkich powstałych w ten sposób zanieczyszczeń do atmosfery. Stan powietrza z kolei bardzo często przekłada się na stan zdrowia mieszkających w danym miejscu ludzi. Sporo z tych incydentów miało miejsce w bezpośredniej bliskości dużych miast.
Choć śmieci płoną od lat, dopiero teraz jakiś rząd postanowił zająć się problemem na poważnie
Rekordowa ilość tegorocznych pożarów na wysypiskach śmieci budzi zrozumiałe podejrzenia, że wcale nie mamy do czynienia z przypadkiem. Warto zaznaczyć, że często ofiarą płomieni padają nie odpady wytwarzane przez gospodarstwa domowe a te, które są wytwarzane przez różnego rodzaju przedsiębiorstwa. Część tych śmieci pochodzi zresztą spoza granic Polski. Odpady gdzieś trafiać muszą, później powinny zostać zutylizowane we właściwy, możliwie jak najmniej szkodliwy dla środowiska, sposób. Tym zajmują się wyspecjalizowane firmy. Tyle tylko, że właściwa utylizacja kosztuje. Za to, gdy śmieci „przypadkiem zupełnym” spłoną, kosztów ponosić nie trzeba – w momencie, w którym zainkasowało się spore pieniądze za usunięcie ich z magazynów poszczególnych przedsiębiorstw.
Zjawisko to otrzymało nazwę „mafia śmieciowa.” Firmy-krzaki odbierają śmieci od firm, dostają za to pieniądze. Później firma znika a śmieci zalegające na składowiskach zajmują się ogniem. Nie jest to w żadnym wypadku zjawisko nowe. Dopiero teraz jednak urosło do tak absurdalnych rozmiarów. W dużej mierze źródłem problemów wydaje się być względna łatwość w uzyskaniu zezwolenia na składowanie odpadów. Kres tego typu działalności, oraz samym pożarom śmieci, zamierza położyć rząd. Buisness Insider informuje, że Ministerstwo Środowiska skierowało do konsultacji projekt nowelizacji ustawy o Inspekcji Ochrony Środowiska. Przede wszystkim, skrócony ma zostać czas dopuszczalnego składowania odpadów z trzech lat do jednego roku.
Co więcej, uzyskanie zezwolenia, w końcu, będzie wymagało uzyskania opinii straży pożarnej. Teren, na którym znaleźć się ma wysypisko będzie musiał stanowić własność ubiegającego się o zezwolenie. Inspektorzy uzyskają również nowe narzędzia usprawniające nadzór nad wysypiskami, w tym możliwość prowadzenia kontroli przez całą dobę. Mają mieć możliwość wykorzystywania wszelkiej maści środków technicznych ułatwiających kontrolę, w tym chociażby wykorzystywanie w tym celu dronów. Za postępowanie z odpadami niezgodnie z udzielonym zezwoleniem będzie grozić kara w wysokości od tysiąca do aż miliona złotych.
Władze swoje, „mafia śmieciowa” swoje – odpady płoną dalej, choć za taki proceder grożą surowe kary
Ostatnią wskazywaną przez Ministerstwo zmianą ma być wydawanie negatywnych decyzji osobom i firmom skazanym za przestępstwa przeciwko środowisku, lub którym cofnięto udzielone zezwolenie. W tym momencie należałoby zadać bardzo ważne pytanie: to wcześniej w takich przypadkach decyzje były pozytywne? Nic dziwnego, że teraz problem z płonącymi wysypiskami wybuchł z taką mocą. Trzeba jasno powiedzieć, że skala zaniedbań ostatnich lat była naprawdę zatrważająca.
Premier Mateusz Morawiecki polecił również prokuratorowi generalnemu zajęcie się sprawą i wyjaśnienie tych wszystkich zdarzeń. Czyli wykrycie i ukaranie sprawców podpaleń. Zbigniew Ziobro z kolei nakazał sformowanie specjalnego zespołu prokuratorów oraz przedstawicieli różnych służb, którzy mają to zadanie wykonać. Jak podaje tvp info, zespół będzie analizować wszystkie przypadki pożarów na wysypiskach śmieci. Ma to pozwolić na ustalenie powiązań między podmiotami zaangażowanymi w ewentualny nielegalny proceder. Za podpalanie śmieci oraz inne nieprawidłowości związane ze składowaniem odpadów grożą kary. Ustawa o odpadach przewiduje za rozliczne uchybienia kary grzywny lub aresztu. Jeśli jednak zastosowany zostanie art. 183 kodeksu karnego, sprawcy może grozić od trzech miesięcy do nawet pięciu lat pozbawienia wolności.
Art. 183. § 1. Kto wbrew przepisom składuje, usuwa, przetwarza, dokonuje odzysku, unieszkodliwia albo transportuje odpady lub substancje w takich warunkach lub w taki sposób, że może to zagrozić życiu lub zdrowiu wielu osób lub spowodować zniszczenie w świecie roślinnym lub zwierzęcym w znacznych rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Gdyby nie pazerność „przedsiębiorców”, to najpewniej sprawa dalej byłaby zamiatana pod dywan
Co na te wszystkie zapowiedzi plany sama domniemana „mafia śmieciowa”? Za odpowiedź z tej strony należałoby najpewniej uznać kolejne pożary – przynajmniej kilka już po ogłoszeniu rządowych planów. Bardzo możliwe, że zaangażowani w ten proceder będą chcieli zdążyć przed ewentualnym wejściem w życie nowych przepisów. Dobrze więc, że rząd, w końcu, postanowił rozwiązać ten problem. Proponowane zmiany wydają się być krokiem w dobrym kierunku. Trzeba jednak przyznać, że najpewniej, gdyby nie tegoroczna ilość pożarów, to żadnych zmian w podejściu państwa do problemu składowania odpadów byśmy się nie doczekali. Z tej perspektywy patrząc, można by powiedzieć, że „mafia śmieciowa” i niebywała pazerność osób odpowiadających za podpalenia odpadów czemuś się przysłużyły. Oby tylko szkody dla środowiska nie były zbyt dużą ceną za skłonienie rządzących do uszczelnienia ewidentnie dziurawych przepisów i choćby nieco poważniejszego traktowania stanu środowiska.