Kolejny rok przynosi nam kolejną zakaźną chorobę pochodzenia odzwierzęcego. Czy ten koszmar się kiedyś skończy? Nie wiadomo. Epidemiolodzy uspokajają, że małpia ospa to nie nowy Covid-19. Zagrożenie wybuchem kolejnego globalnego kataklizmu jest dużo mniejsze.
Po raz kolejny turyści przywlekają do Europy zakaźną chorobę odzwierzęcą
Znowu to samo: małpia ospa coraz częściej pojawia się w Europie. To kolejna zakaźna choroba pochodzenia odzwierzęcego, która w ostatnich latach rozlewa się po świecie. Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała o 92 potwierdzonych przypadkach i 28 podejrzanych w 12 państwach. Mowa o Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Belgii, Niemczech, Australii i Stanach Zjednoczonych.
Wszyscy chyba mamy już serdecznie dosyć epidemii koronawirusa i wszystkich konsekwencji, które się z nią wiążą. Takich jak chociażby kryzys gospodarczy, inflacja, lockdowny, antyszczepionkowcy i inne rosyjskie trolle wychodzące na żer. Powtórka z koszmaru ostatnich dwóch lat mogłaby mieć opłakane skutki dla całego świata. Czy mamy więc czego się bać? Epidemiolodzy uspokajają.
Dr Paweł Grzesiowski, ekspert ds. Covid-19 Naczelnej Rady Lekarskiej, wyjaśniał jakiś czas temu, z jakiego rodzaju patogenem mamy do czynienia. Małpia ospa należy do tej samej rodziny, co śmiercionośna ospa prawdziwa. Jej nosicielami, oprócz małp, są także szczury, afrykańskie wiewiórki i inne tamtejsze zwierzęta. Choroba przenosi się poprzez kontakt z płynami ustrojowymi, zmianami i na skórze i wydzieliną z gardła. Innymi słowy: musi dojść do bardzo bliskiego kontaktu z chorym albo ten musi nakaszleć bezpośrednio na inną osobę.
Objawy typowe dla małpiej ospy to charakterystyczna wysypka, bóle mięśni, powiększone węzły chłonne i gorączka. Śmiertelność w przypadku tej choroby wynosi od 3 do 6, czy nawet 10 proc. Dla porównania: globalna śmiertelność w przypadku Covid-19 to od 0,5 do 1 proc, dla ospy prawdziwej to już 20-30 proc.
Tyle tylko, że do tej pory małpia ospa słabo przenosiła się między ludźmi. Choroba występowała do tej pory w Afryce Środkowej i Zachodniej. Przede wszystkim w Demokratycznej Republice Konga. Jak więc wirus dostał się do Europy? Najczęściej powtarzana hipoteza łączy ten fakt z poluzowaniem restrykcji covidowych i wznowieniem ruchu turystycznego.
Eksperci uspokajają, że małpia ospa nie stanowi takiego ryzyka wybuchu epidemii, jak koronawirus
Są jednak dobre wiadomości. Przede wszystkim, istniejące szczepionki na ospę prawdziwą są skuteczne także przeciw małpiej ospie. Mowa o skuteczności w zapobieganiu chorobie sięgającej nawet 85 proc. Brakuje jednak dokładnych badań na ten temat. Problem także w tym, że ospa ludzka została uznana za chorobę trwale wyeliminowaną, więc nie prowadzi się masowych szczepień na tą chorobę. Zwłaszcza że stosowano w tym celu innego wirusa – krowiankę. Tym samym nie ma masowej produkcji samych szczepionek. Prowadzone są już prace nad dedykowaną szczepionką przeciwko ospie małpiej.
Przekaz płynący od epidemiologów i rządów jest w przypadku tego wirusa dość jasny. Ryzyko wybuchu kolejnej globalnej epidemii jest niskie, mówimy o zupełnie innych kategoriach ryzyka. Niestety, warto przypomnieć, że dokładnie taka sama narracja pojawiała się na początku pandemii koronawirusa.
Być może jednak poszczególne państwa planety czegoś się przez ostatnie dwa lata nauczyły i będą w stanie odpowiednio traktować chorych, zanim sytuacja znowu wymknie się spod kontroli. Belgia już ogłosiła, jako pierwsze państwo w Europie, obowiązkową kwarantannę dla osób chorych. Ta potrwa 21 dni. W tym przypadku rozsądna byłaby także obowiązkowa kwarantanna dla wracających zagranicy – z państw, w których małpia ospa do tej pory występowała. Mamy szczęście, że małpia ospa nie jest tak zaraźliwa, jak SARS-CoV-2.
Co na to nasze władze? Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz zapewnia, że trzymają rękę na pulsie.
Nasze służby sanitarne oraz NIZP-PZH na bieżąco monitorują sytuację związaną z pojawianiem się nowych zagrożeń epidemicznych. Współpracujemy z odpowiednikami naszych służb w Europie i na świecie. Działają specjalne systemy informatyczne, których zadaniem jest zbieranie informacji o wszelkich nowo wykrywanych w poszczególnych regionach świata chorobach.