REKLAMA
  1. Home -
  2. Państwo -
  3. Mały, nielatający ptaszek kontra państwo polskie. Nie dziwię się, że zaufanie do instytucji publicznych leży i kwiczy
Mały, nielatający ptaszek kontra państwo polskie. Nie dziwię się, że zaufanie do instytucji publicznych leży i kwiczy

Nie wiem, czy mieliście kiedykolwiek okazję spotkać ranne zwierzę. Jeśli tak, i próbowaliście mu pomóc, to chwała wam za to. Nie jest to sytuacja, która może spotkać nas na co dzień, ale jednak dobrze jest wiedzieć, co w takiej sytuacji zrobić. Gorzej robi się jednak w sytuacji, gdy my chcemy pomóc, a nie mamy jak. Zgłaszamy to do odpowiednich organów, i nic. Jak ma być dobrze, skoro instytucje publiczne wykładają się przy takiej drobnostce, jak pomoc nielatającemu ptaszkowi?

Jakub Bilski08.07.2025 15:26
Państwo

A miała być gra w CSa…

Nie wiem, jak to wygląda u was, ale wśród w moim otoczeniu, życie w internecie dzieje się przede wszystkim na Instagramie. Na pewno nie jest to Facebook – ten co najwyżej służy tylko do zaznaczenia swojej „oficjalnej” obecności w internecie i podpięcia do niego Messengera. Jeśli chcę się dowiedzieć, co nowego u znajomych, to włączam Instagrama, odpalam relacje, i voilà.

I tak sprawdzam, a tam znajomy raportuje o przygodach z… nielatającym ptakiem. No cóż, zdarza się. Ptak z uszkodzonym skrzydłem przesiaduje na balkonie. Normalnie na twój widok by odleciał, ale siedzi i patrzy się na ciebie z niepokojem. I jak takiemu maleństwu pomóc? Szanse na to, że jesteś weterynarzem, są niskie, więc trzeba powierzyć misję w ręce specjalisty.

REKLAMA

Znajomy dzwoni na 112, i pyta się, co zrobić z tym biedakiem. Dyspozytor przekierowuje go do Centrum Zarządzania Kryzysowego – znajdziemy takie w każdej gminie. Pomimo, że nazwa brzmi dość poważnie, to możemy się tam zwrócić nawet z takimi prostymi sprawami, jak zgłoszenie znalezienia rannego zwierzęcia.

Niestety, to nie koniec historii. CZK odesłało znajomego do Straży Pożarnej. Gdy zadzwonił, była zdziwiona, ponieważ takie problemy powinna rozwiązywać gmina. Skończyło się na tym, że dostał dwa numery do weterynarzy. Żaden z nich nie odebrał.

REKLAMA

To jak to powinno wyglądać?

Nie będzie wielkiego zaskoczenia jeśli powiem, że to właśnie samorząd gminy/miasta jest odpowiedzialny za takie zgłoszenia. Co więcej, w wielu miastach, organem odpowiedzialnym za transport takich zwierząt jest straż miejska. W końcu w ustawie o ochronie czytamy:

Organami w zakresie ochrony przyrody są:

Kolejność oczywiście nieprzypadkowa – przecież nie będziemy kontaktować się z ministerstwem ws. ptaka ze złamanym skrzydłem, prawd? Ktoś tu jednak popełnił błąd, a zgłaszający nie musi przecież znać takich procedur. To urząd ma wiedzieć, co zrobić, i zadziałać, nawet jeśli to tylko „ptaszek”.

REKLAMA

Weterynarze nie odpowiadają, i co dalej? Można co prawda wzruszyć ramionami i powiedzieć „to tylko ptak”. Ale tu nawet nie o ptaka chodzi. To po prostu kolejny oblany egzamin przez instytucje publiczne. Obywatel nie zawiódł – zrobił wszystko, co powinien. To państwo zawiodło jego.

Stwierdzenie, że „Polska to kraj z dykty” przewija się chyba od momentu podłączenia Polski do internetu, a może i nawet wcześniej. Owszem, z jednej strony można przyznać, że wiele rzeczy na przestrzeni lat się poprawiło, ale później przychodzi tak prosta, błaha sytuacja jak ta, i czar pryska. Jeśli system nie działa w najprostszych, lokalnych sprawach, to jak ma budzić zaufania w tych naprawdę istotnych?

REKLAMA

Jedyny plus tej historii jest taki, że koniec końców ptak odzyskał siły i koniec końców nie potrzebował pomocy. A co by było, gdyby nie odzyskał? Wiem, że to zwykłe gdybanie, ale doskonale widzimy jak to wszystko działa, a raczej… nie działa. Z tego co wiem, to przynajmniej udało się pograć w CSa.

Dołącz do dyskusji
Najnowsze
Warte Uwagi