Rzecznik Praw Obywatelskich chce zmian w kodeksie wykroczeń i prawie o ruchu drogowym. Adam Bodnar uważa, że mandat z fotoradaru bez wskazania kierowcy to bezprawna konstrukcja. Narusza ona bowiem obywatelskie prawo do milczenia. Kierowca, zdaniem RPO, nie powinien być zmuszony do samooskarżenia. Tak zresztą już kilka lat temu orzekł Trybunał Konstytucyjny. Ewentualna zmiana przepisów może jednak utrudnić ściganie piratów drogowych.
Mandat z fotoradaru bez wskazania kierowcy jest bezprawny?
Dziś sytuacja wygląda tak: fotoradar robi zdjęcie samochodowi przekraczającemu prędkość, a ITD próbuje zidentyfikować kierowcę. Jeśli fotografia jest wyraźna – problem z głowy, bo autem albo jedzie właściciel albo osoba którą właściciel potrafi wskazać (wyjątkiem jest sytuacja, gdy auto używane jest wbrew woli właściciela, na przykład przy kradzieży). Sprawa komplikuje się gdy zdjęcie jest niewyraźne, na przykład zrobione w nocy.
Według artykułu 78 ust. 4 prawa o ruchu drogowym właściciel (lub posiadacz) pojazdu ma obowiązek wskazać uprawnionemu organowi komu powierzył auto do kierowania. Jeśli tego nie zrobi, czeka go grzywna, przewidziana przez artykuł 93 kodeksu wykroczeń. Karana jest nią osoba, która „wbrew obowiązkowi nie wskaże komu powierzyła pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie”.
Tymczasem Konstytucja RP w swoim artykule 42, ust. 2 mówi:
Każdy, przeciw komu prowadzone jest postępowanie karne, ma prawo do obrony we wszystkich stadiach postępowania. Może on w szczególności wybrać obrońcę lub na zasadach określonych w ustawie korzystać z obrońcy z urzędu.
Rzecznik Praw Obywatelskich podkreśla, że prawo do obrony dotyczy wszystkich stadiów postępowania, a zatem również spraw o wykroczenia. Tymczasem obowiązek wskazania kierowcy oraz przepis karający za jego niewskazanie odbiera obywatelowi to prawo. Daje wybór: albo samooskarżenie, albo grzywna. Z tego powodu Adam Bodnar zwrócił się do szefa senackiej komisji ustawodawczej o rozpoczęcie prac nad zmianą tych przepisów.
Zmiana, o której marzą piraci drogowi?
O niebezpieczeństwie związanym z taką interpretacją przepisów pisaliśmy już dwa lata temu, gdy warszawski sąd – kierując się podobną interpretacją co RPO – dał kierowcy prawo do odmowy wskazania sprawcy wykroczenia. Niestety nie ma co się oszukiwać: brak wskazania kierującego bez groźby grzywny byłby wykorzystywany, i to nagminnie, piratów drogowych. To oni bardzo często pędzą po polskich drogach w nocy, gdy fotoradar robi niewyraźne zdjęcia. I to oni z wielką satysfakcją mówiliby funkcjonariuszom ITD, że nie mają zielonego pojęcia kto danej nocy jeździł ich samochodem. Nie mieliby płaszcza i co im zrobią?
Problem w tym, ze z prawnego punktu widzenia właściciel auta korzystający z prawa do odmowy wskazania kierującego, wypełnia swój konstytucyjny obowiązek. Nie da się bowiem ukryć, że grzywna za milczenie to konstrukcja z punktu widzenia wielu z nas słuszna, ale bezprawna. I o ile Rzecznik Praw Obywatelskich podnosi słuszne argumenty za zmianą przepisów, to nawet jeśli je zmienimy, to musimy się zastanowić nad wprowadzeniem jakiejś innej konstrukcji, ułatwiającej identyfikację kierowcy. Jeśli to się nie stanie, piraci drogowi zrobią sobie z polskich dróg eldorado.