To nie sklepy, a my marnujemy najwięcej żywności. Moglibyśmy za to pojechać na wakacje

Społeczeństwo Środowisko Zakupy Dołącz do dyskusji (60)
To nie sklepy, a my marnujemy najwięcej żywności. Moglibyśmy za to pojechać na wakacje

Marnowanie żywności w Polsce to nie problem sklepów tylko nas. Okazuje się, że 50 procent wyrzucanej żywności pochodzi z gospodarstw domowych. Rocznie na śmietnik wyrzucamy równowartość minimalnej pensji — ok. 2600 zł.

Marnowanie żywności w Polsce

Ustawa o przeciwdziałaniu marnowaniu żywności miała rozwiązać wiele problemów. Zgodnie z założeniami stopniowo miała zobowiązać sklepy, których przychód ze sprzedawanej żywności stanowi co najmniej 50 procent przychodów ze sprzedaży wszystkich towarów, do oddawania niesprzedanych produktów organizacjom społecznym. Obowiązek dotyczył największych powierzchniowo sklepów (powyżej 400 m2), w tym roku (od września 2021 r.) obejmie także mniejsze sklepy — powyżej 250 m2.

Zgodnie z założeniami ustawy mają one cztery główne obowiązki:

  1. Podpisanie umowy z organizacją pozarządową dotyczącą przekazywania niesprzedanego jedzenia;
  2. prowadzenie kampanii informacyjno – edukacyjnych, we współpracy z organizacją pozarządową;
  3. Składanie rocznego sprawozdania o ilości marnowanej żywności, począwszy od sprawozdania za rok 2020;
  4. Zamieszczanie informacji o wysokości należnej opłaty za marnowanie żywności lub o wartości żywności przekazanej organizacjom pozarządowym, w sprawozdaniu finansowym oraz na swojej stronie internetowej.

Jak nietrudno zauważyć, obecnie jesteśmy na etapie wprowadzania ustawowych rozwiązań. Na ich efekty będziemy musieli poczekać jeszcze kilka miesięcy. Nawet ewentualne kary, uregulowane w ustawie, naliczane są dopiero od 2020 r. Pierwszą naliczoną opłatę sklepy będą musiały uiścić do 30 kwietnia 2021 r. Trudno więc w tym momencie dokonywać podsumowania i mówić o sukcesach lub porażkach wprowadzonych rozwiązań. Choć, co do tych pierwszych wiele osób ma raczej negatywne nastawienie. Nie da się ukryć, że marnowanie żywności to nie do końca problem sklepów, a raczej nas samych.

Jak zwykle potrzebna jest praca u podstaw

Dane dotyczące marnowanego jedzenia przez wiele lat nie były szczegółowo monitorowane. Dopiero w ubiegłym roku za sprawą finansowania z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju powstał projekt: „Opracowanie systemu monitorowania marnowanej żywności i efektywnego programu racjonalizacji strat i ograniczania marnotrawstwa żywności” (PROM).

Wnioski płynące z analizy PROM, obejmującej dwa ostatnie miesiące 2020 roku pokazały, że marnowanie żywności w Polsce to przede wszystkim problem gospodarstw domowych. W domach marnuje się aż 60 proc. z 4 840 946 ton wyrzucanych każdego roku produktów. Tygodniowo polskie gospodarstwo domowe wyrzuca średnio prawie 4 kilogramy żywności. 2,2 kg stanowią produkty jadalne, a pozostała część to resztki, często niejadalne. Tygodniowa wartość wyrzucanych produktów to ok. 50 zł. Rocznie daje to 2,6 tys. zł, a więc tyle ile miesięczne wynagrodzenie w wysokości płacy minimalnej.

Co ciekawe, na ilość marnowanej żywności wpływ miała również pandemia. Pamiętacie sklepową apokalipsę w marcu ubiegłego roku? Z półek znikały lawinowo makarony, ryż, mąka —tak większość z tych produktów trafiła do kosza. Trend rzadszych, ale większych zakupów utrzymał się właściwie do teraz. I nie trudno się domyślić, że dotyczy to również ilości produktów trafiających do kosza. Oprócz makaronu i ryżu trafia tam także pieczywo, wędliny, owoce i ziemniaki oraz mleko.

Dość oczywiste będzie stwierdzenie, że na ilość marnowanego jedzenia największy wpływ mamy my sami. Rozwiązaniem, ważniejszym od zmian prawa, jest zmiana naszych przyzwyczajeń i przemyślane planowanie wyposażenia lodówki. Patrząc jednak na zawarte w analizie powody wyrzucania jedzenia trudno się z tym nie zgodzić. Zepsucie żywności, przeoczenie daty ważności do spożycia, przygotowanie zbyt dużej ilości jedzenia, zakup zbyt dużej ilości żywności czy nieprzemyślane zakupy są kwestią wyłącznie naszych wyborów i świadomości.