Wbrew obiegowym opiniom i alarmistycznym narracjom Ministerstwa Zdrowia, dane Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom pokazują, że spożycie czystego alkoholu na osobę spadło z 9,73 litra w 2021 r. do 8,93 litra w 2023. To niemal litr mniej w ciągu dwóch lat. Mimo tego wydatki Polaków na alkohol wzrosły o 15,5%.
Stabilne podwyżki działają
Zdaniem autorów raportu, nie jest to przypadek. Spadek konsumpcji to efekt „mapy akcyzowej”, czyli stopniowych i przewidywalnych podwyżek podatku.
Takie podejście – w przeciwieństwie do szokowych, jednorazowych wzrostów – pozwala ograniczać spożycie, nie wywołując jednocześnie drastycznych efektów ubocznych. Fakty są jednoznaczne – komentuje analityk WEI Andrzej Strojny - obecna mapa akcyzowa działa, a propozycje kolejnych drastycznych ograniczeń są oderwane od rzeczywistości.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Największy zarzut WEI nie dotyczy jednak samych podatków, lecz tego, co dzieje się z wpływami z nich. Raport Najwyższej Izby Kontroli wykazał, że setki milionów złotych z tzw. opłaty od „małpek” nie zostały przeznaczone na profilaktykę i leczenie uzależnień, lecz zasiliły ogólny budżet NFZ. W efekcie pieniądze, które miały trafiać do osób realnie potrzebujących wsparcia, rozpływają się w systemie. Eksperci z WEI podkreślają, że państwo powinno najpierw uporządkować własne wydatki, zanim zacznie nakładać kolejne restrykcje.
Groźba szarej strefy
Jednym z argumentów przeciwko gwałtownym podwyżkom cen alkoholu jest ryzyko rozrostu nielegalnego rynku. Już dziś szara strefa generuje dla budżetu straty na poziomie 1,3 mld zł rocznie. Według Piotra Palutkiewicza, wiceprezesa WEI, kolejne zakazy i skokowe podwyżki akcyzy to „zaproszenie dla szarej strefy” i ryzyko bankructwa dla tysięcy małych sklepów, które nie wytrzymają odpływu klientów. Mechanizm ten przypomina znaną z ekonomii krzywą Laffera – podnoszenie podatków powyżej pewnego progu przynosi odwrotny skutek, czyli spadek dochodów państwa.
Ministerstwo Zdrowia planuje radykalne zaostrzenie i tak już surowych przepisów dotyczących reklamy alkoholu. Tymczasem badania ESPAD pokazują, że zainteresowanie alkoholem wśród nastolatków (15–16 lat) od lat maleje. Trudno więc bronić tezy, że obecne przepisy są zbyt liberalne. WEI argumentuje, że problemem nie jest legalny rynek i jego marketing, lecz niewydolność państwa w wydatkowaniu pieniędzy oraz brak skutecznej walki z nielegalnym handlem.
Wnioski raportu są jednoznaczne: państwo powinno przestać traktować legalnie działający rynek alkoholu jak łatwego kozła ofiarnego. Skuteczna polityka to przewidywalna akcyza, uszczelnienie systemu finansów publicznych oraz realne przeznaczanie środków na leczenie i profilaktykę.
Polacy wcale nie dryfują ku alkoholowej katastrofie, jak często sugerują politycy. Trendy konsumpcyjne są spadkowe, a młodzież coraz rzadziej sięga po alkohol. Zmiany kulturowe, rosnąca świadomość zdrowotna i umiarkowana polityka podatkowa mogą działać skuteczniej niż kolejne zakazy, które w praktyce jedynie przesuwają problem do szarej strefy.