Rządzący zapowiedzieli niedawno walkę z patodeweloperką. Chodzi m.in. o wymogi techniczne, jakie będą musiały spełniać nieruchomości oddawane do użytku. Okazuje się jednak, że jeśli nowe przepisy faktycznie wejdą w życie i wprowadzą zapowiadane rozwiązania, to nawet co piąte mieszkanie oferowane obecnie przez deweloperów nie będzie spełniać wspomnianych norm. A to przełoży się ostatecznie na drastyczne zmniejszenie podaży i jeszcze mocniejszy wzrost cen.
Jeszcze mniej mieszkań dostępnych na rynku. To może być efekt walki rządu z patodeweloperką
Już od jakiegoś czasu rządzący zapowiadają kolejne ograniczenia i zakazy dla branży nieruchomości; z jednej strony mowa o ograniczeniu hurtowego kupowania mieszkań, z drugiej – o walce z patodeweloperką, czyli niefunkcjonalnymi, wadliwymi mieszkaniami.
Jakie rozwiązania planuje wprowadzić rząd? Po pierwsze – minimalna powierzchnia lokali użytkowych ma wynosić 25 mkw. (z wyjątkiem lokali na parterze budynku, o ile będą mieć bezpośredni dostęp do ulicy). To miałoby zapobiec budowie kilkudziesięciu czy kilkuset „lokali użytkowych” (jak oficjalnie są nazywane), przeznaczonych na wynajem i mających powierzchnię poniżej 25 mkw. (czyli poniżej obecnej minimalnej powierzchni mieszkalnej). Ponadto rządzący chcą też zwiększyć minimalną odległość budynku od granicy działki, wprowadzić dodatkowe regulacje dotyczące balkonów czy podnieść normy nasłonecznienia (minimalny czas nasłonecznienia miałby wynosić 3,5 godziny – zamiast 3 obecnie). Jednocześnie rządzący planują ustanowienie różnego rodzaju wyjątków, dzięki którym deweloperzy nie zawsze musieliby stosować się do nowych wymagań.
Teoretycznie walka rządu z patodeweloperką powinna ucieszyć potencjalnych nabywców nieruchomości. Sęk w tym, że może ona zakończyć się zmniejszeniem dostępności mieszkań na rynku. Jak podaje money.pl z analizy Tabeli Ofert wynika, że nawet co piąte mieszkanie o powierzchni między 30 a 34 mkw. oferowane obecnie na rynku przez deweloperów może nie spełniać nowych norm. W przypadku mieszkań o powierzchni między 40 a 44 mkw. mowa o ok. 14 proc. oferowanych teraz lokali mieszkalnych. Norm nie spełniałoby również ok. 16 proc. mieszkań o powierzchni między 44 a 49 mkw. Tym samym problem dotyczy głównie najmniejszych lokali mieszkalnych.
Mniej mieszkań to jeszcze wyższe ceny
Podniesione normy mogą zatem doprowadzić do zmniejszenia oferty dostępnych mieszkań. To z kolei nieuchronnie wpłynie na ich ceny. Problem jest o tyle poważny, że dotyczy głównie mniejszych lokali, które cieszą się największym zainteresowaniem (i których ceny za metr kwadratowy na starcie są już wyższe niż w przypadku znacznie większych lokali). Należy zresztą pamiętać, że bardzo często chęć zakupu mniejszego mieszkania jest podyktowana sytuacją finansową – tylko część osób ma na tyle dobrą zdolność kredytową, by móc kupić większą nieruchomość.
Niestety prowadzi to do smutnej konkluzji, że cokolwiek nie zrobią rządzący, będzie mieć to negatywny wpływ na konsumentów. Jeśli nowe normy nie zostaną wprowadzone, patodeweloperka będzie nadal rozkwitać; jeśli przepisy wejdą w życie – może spaść podaż mieszkań, a ich ceny – wzrosnąć.