Dostawa przed świętami to kluczowa sprawa dla tych kupujących, którzy chcą sprawić swoim najbliższym jakieś prezenty. Wbrew pozorom druga połowa listopada to ten moment, w którym powinniśmy zacząć o niej myśleć. Im dłuższy będzie okres oczekiwania na dostawę danego towaru, tym bardziej intensywnie.
W przypadku towaru sprowadzanego z innych kontynentów dostawa przed świętami już teraz nie jest absolutnie pewna
Sezon okołoświątecznych promocji już w Polsce trwa. W teorii nie mieliśmy jeszcze nawet Black Friday, ale branża ecommerce już od mniej-więcej tygodnia intensywnie świętuje Black Weeks. Ktoś mógłby powiedzieć, że jeszcze nie czas martwić się o święta Bożego Narodzenia. Warto jednak zwrócić uwagę na tegoroczny kalendarz.
Zaczyna się druga połowa listopada. W Polsce zwyczaj sugeruje wręczać bliskim prezenty w wigilię świąt Bożego Narodzenia. Ta przypada w niedzielę 24 grudnia. Siłą rzeczy potencjalny prezent powinien zostać nam dostarczony z pewnym wyprzedzeniem, a nie zaraz po świętach. Dostawa w sobotę pozostaje usługą dość niestandardową. Wychodzi więc na to, że kupujący powinien otrzymać swoje zamówienie najpóźniej w piątek 22 grudnia.
Zdecydowana większość zamówień złożonych od dzisiaj aż po wspomnianą przed chwilą datę powinna dotrzeć na czas. Nierzadko jednak robiąc zakupy w internecie, możemy się spotkać z dłuższymi spodziewanymi czasami dostawy niż „na drugi dzień”, czy „w ciągu kilku dni roboczych”. Może się zdarzyć wręcz, że na zamówienie kupujący czeka nawet miesiąc. W przypadku sklepów internetowych działających w formule dropshippingu i zamówień sprowadzanych z innych kontynentów terminy realizacji zamówienia w okolicach dwóch tygodni nie są niczym nadzwyczajnym.
Wciąż mamy przeszło miesiąc zapasu, więc dostawa przed świętami nie jest w tym momencie niczym zagrożona. Pod warunkiem oczywiście, że nie wydarzy się nic nieoczekiwanego i wszystko będzie postępować zgodnie z planem. W grę wchodzą w końcu różnego rodzaju sytuacje nadzwyczajne. Nie chodzi mi nawet o to, że akurat nasz transport zaatakują somalijscy piraci, Kanał Sueski znowu zablokuje jakiś statek, albo wybuchnie kolejna wojna gdzieś na świecie. Całkiem przyziemnych powodów opóźnień międzykontynentalnych dostaw można sobie wyobrazić całkiem sporo.
Allegro już od jakiegoś czasu przygotowuje się do przedświątecznej gorączki
Nie da się ukryć, że z każdym kolejnym tygodniem ryzyko rośnie. W jaki sposób możemy je zminimalizować? W przypadku konsumentów sprawa jest stosunkowo prosta. Powinniśmy zwracać uwagę na spodziewany termin dostarczenia towaru wskazany przez sklep internetowy. Jeżeli może on sięgać miesiąca, to powinniśmy się zastanowić, czy nie lepiej byłoby poszukać tego samego towaru gdzie indziej. Pod warunkiem oczywiście, że dostawa przed świętami jest w ogóle na liście naszych priorytetów. W okresie okołoświątecznym kupujemy w końcu nie tylko prezenty. Niekiedy atrakcyjna oferta jest warta odrobiny ryzyka albo długiego czekania.
Sprzedawcy również powinni zacząć z pewnym wyprzedzeniem myśleć o tym, czy ich towary na pewno zdążą dotrzeć do kupujących przed świętami. Jeżeli znajdują się one w firmowym magazynie, to najprawdopodobniej problemem będą sobie zaprzątać głowę dopiero w przedświątecznym tygodniu. Podobnie będzie z handlującymi na portalach typu marketplace.
Dobrym przykładem jest Allegro, które już teraz stara się aktywnie upewnić, że gwarancje dostarczenia zamówienia kupującym będą miały pokrycie w rzeczywistości. Serwis informuje o tym swoich sprzedających z wyprzedzeniem. Trzeba jednak przyznać, że przedświąteczna mobilizacja, jak co roku, dotyczy ostatnich dni przed świętami.
Aby zapewnić kupującym pewną obietnicę dostawy i ograniczyć liczbę kupujących, do których przesyłki nie dotrą na czas, wprowadzamy dodatkowe zmiany. Będą one obowiązywać dla ofert na allegro.pl od 19 grudnia od 16:00 oraz dla ofert na allegro.cz od 15 grudnia od 16:00. Określają one warunki, jakie łącznie musisz spełnić, żeby od tego dnia mieć jeszcze obietnicę dostawy przed świętami w swoich ofertach:
- masz ustawioną deklaracja wysyłki natychmiast lub w ciągu 1 dnia
- nie masz wydłużonego czasu dostawy o 1 dzień z powodu znacznego opóźnienia wysyłki w dniu poprzednim
- ustawiona i spełniana godzina wysyłki tego samego dnia – to oznacza, że minimum 95% zamówień, które kupujący złożyli i opłacili do podanej przez ciebie godziny, wysyłasz tego samego dnia. Sprawdzamy dane z ostatnich 28 dni.
Jeżeli z góry nie mamy pewności, że towar zdąży przed świętami, to lepiej uprzedźmy o tym kupującego w opisie produktu
Sklepy prowadzące działalność we wspomnianej już formule dropshippingu powinny jednak już teraz pomyśleć o pewnych środkach zaradczych. Pod warunkiem oczywiście, że przynajmniej część asortymentu sprowadzają z innych kontynentów. Nie ma się co oszukiwać: na tempo dostawy towaru z innych kontynentów mamy dość ograniczony wpływ. Pozostaje więc postawienie na rzetelne i transparentne informowanie klientów.
Powinniśmy mniej-więcej wiedzieć, jak szybko nasze towary trafiają na miejsce przeznaczenia, albo przynajmniej do Polski. Jeżeli nie mamy pewności, że w zamówienie zostanie w całości zrealizowane do 22 grudnia, napiszmy to już opisie produktu. Powiększona czcionka i wyrazisty kolor nie są może obowiązkowe, ale pozostają mile widziane. Tym bardziej taką informację powinniśmy zastosować w sytuacji, gdy mamy pewność, że dostawa na święta pozostaje w sferze marzeń.
Interesującą kwestię stanowią zamówienia różnych produktów. Może się tak zdarzyć, że część produktów bez przeszkód dotrze do klienta na czas, a z częścią są jakieś problemy. Dobrą rynkową praktyką jest informowanie o problemach sami z siebie. Teoretycznie nie powinniśmy też robić problemów z anulowaniem całego zamówienia, jeśli kupujący ma takie życzenie. Istnieje pewna pokusa ratowania przynajmniej części transakcji w sytuacji, gdy towar już do niego jedzie. Problem w tym, że konsument zawsze dysponuje opcją atomową w postaci prawa do odstąpienia od umowy zawartej na odległość.
Po co właściwie zaprzątać sobie dodatkowy trud? Głównie dlatego, że niezadowoleni klienci mają tendencję do nierobienia zakupów w danym sklepie ponownie. Jeśli są niezadowoleni dostatecznie mocno, to mogą nam nawet zostawić niepochlebną opinię gdzieś w internecie. Mało jest rzeczy, które mogą zdenerwować kupującego tak bardzo, jak świąteczne plany zepsute przez spóźnioną dostawę. Jeżeli więc możemy uniknąć silnych negatywnych emocji, to powinniśmy przynajmniej podjąć taką próbę.