Skarbówka nie powinna odpuszczać olimpijczykom opodatkowania ich nagród rzeczowych

Codzienne Państwo Podatki Dołącz do dyskusji
Skarbówka nie powinna odpuszczać olimpijczykom opodatkowania ich nagród rzeczowych

Głupia sprawa: medaliści zakończonych niedawno igrzysk olimpijskich dostali nie tylko pieniądze, ale też mieszkania, diamenty, obrazy czy vouchery na wycieczki. Przepisy zwalniają z podatku jedynie wpłaty od PKOl. Nagrody rzeczowe olimpijczyków to darowizny. Minister Finansów mógłby w drodze rozporządzenia zaniechać poboru podatku. Pod żadnym pozorem nie powinien jednak tego robić.

Teoretycznie Minister Finansów może stwierdzić, że w danym przypadku państwo zaniecha poboru podatku

Medal olimpijski nie jest jedyną nagrodą, o którą walczyli zawodnicy Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Złoty krążek to dodatkowo 250 tys. zł wypłacanych przez Polski Komitet Olimpijski, ale także diament, obraz i voucher na wakacje. Srebrny medal oznacza mniejszą nagrodę pieniężną, bo 200 tys. zł. Za zdobycie pierwszego i drugiego miejsca przewidziano także jeden z najbardziej rozchwytywanych towarów w Polsce: mieszkanie. Brązowi medaliści mogą liczyć jedynie na 180 tys. zł od PKOl, diament, obraz oraz voucher na wakacje. Do tego dochodzi emerytura olimpijska.

Pojawił się jednak poważny problem natury podatkowej. Zgodnie z art. 21 ust. 1 pkt 40a ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, mamy w tym przypadku do czynienia ze zwolnieniem przedmiotowym.

1. Wolne od podatku dochodowego są:
[…]
40a) nagrody wypłacane przez Polski Komitet Olimpijski i Polski Komitet Paralimpijski za uzyskanie wyników na igrzyskach olimpijskich i paralimpijskich oraz nagrody wypłacane przez Polski Związek Sportu Niesłyszących za uzyskanie wyników na igrzyskach głuchych;

[…]

Nagrody rzeczowe olimpijczyków pod to zwolnienie podlegać nie mogą. Kluczowe jest tutaj słowo „wypłacane”, które jasno wskazuje, że zwolnienie obejmuje jedynie nagrody pieniężne. Taki stan rzeczy potwierdza interpretacja indywidualna z dnia 29 listopada 2023 r. o sygnaturze 0115-KDIT2.4011.451.2023.2.ŁS. Jakby tego było mało, nagrody rzeczowe stanowią darowiznę.

Darczyńca w tym przypadku nie jest osobą jakkolwiek spokrewnioną z obdarowanymi olimpijczykami. Zgodnie z ustawą o podatku od spadków i darowizn mamy więc do czynienia z tzw. III grupą podatkową. Tym samym darowizny o ogromnych wartościach mogą być opodatkowane nawet stawką 20 proc., przynajmniej od nadwyżki ponad 23 665 zł wartości danej rzeczy.

Teoretycznie z pomocą może pospieszyć Minister Finansów. Art. 22 §1 ordynacji podatkowej pozwala mu skorzystać z prawa do zaniechania poboru podatku. W tym przypadku absolutnie nie powinien tego robić.

Nagrody rzeczowe olimpijczyków nie są w niczym lepsze od prezentów ślubnych czy zysków polskich przedsiębiorców

Żeby była między nami jasność: to nie tak, że żałuję medalistom zdobytych przez nich dodatkowych nagród. Nie należę do osób, które aż skręca z zawiści, gdy ktoś coś od kogoś dostanie. Równocześnie jednak jest coś takiego jak zasada równości wobec prawa. Patrząc na problem z tej perspektywy, arbitralne zwalnianie z niemałych podatków grupy powszechnie lubianych osób nie jest najlepszym pomysłem.

W końcu czy wyobrażamy sobie, żeby organy podatkowe taką samą łaskawość wykazały względem przeciętnego Kowalskiego, który wolą jakiegoś niespokrewnionego zmarłego dostał mieszkanie albo cenny diament? Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że przeciętny podatnik może w Polsce liczyć przede wszystkim na zajadłość organów podatkowych. Te są przecież gotowe aż do ostatniej możliwej instancji bronić z góry przegranej sprawy, byleby wyszarpać kilka złotych.

Co więcej, w przypadku podatku od spadków i darowizn Skarbówka bierze sobie na celownik także wesela, czy rzadziej chrzciny albo komunie. Chodzi oczywiście o prezenty, które mogą być cenne i których wręczenie może powodować powstanie obowiązku rozliczenia się i zapłaty właśnie z powodu tej daniny. Skoro trzeba płacić podatek nawet w takich sytuacjach, to nagrody rzeczowe olimpijczyków tym bardziej nie zasługują na szczególne traktowanie.

Nie jest też tak, że nasze państwo jakoś bardzo chętnie wspiera narodowych czempionów w innych dziedzinach. Po raz kolejny uruchommy naszą wyobraźnię. Zwolnienie z podatków przedsiębiorcy, który odniósł sukces na rynkach międzynarodowych, w uznaniu jego osiągnięć, to w polskich realiach scenariusz z pogranicza absurdu, czyż nie? Tymczasem zawodowym sportowcom w gruncie rzeczy nie brakuje wiele do przedsiębiorców. Niektórzy rzeczywiście osiągają sukces komercyjny.

Warto także wspomnieć, że to nie do końca tak, że mamy do czynienia z reprezentantami Polski rozumianej jako nasze państwo. Obecny rząd nie tak dawno odkrył, że związki sportowe, w których zrzeszeni są sportowcy, to tak naprawdę organizacje pozarządowe. Nie mogą nim za specjalnie nic zrobić nawet jeśli pojawiają się poważne wątpliwości co do wydatkowania środków publicznych. Jeśli nawet spróbują, to centrala zarejestrowana w Szwajcarii pogrozi palcem.

Czy mamy więc do czynienia z przypadkiem uzasadnionym interesem publicznym, który uzasadniałby zaniechanie poboru podatku? Śmiem twierdzić, że niespecjalnie.