Medal w lekkoatletyce kosztował polskich podatników 75 milionów złotych

Codzienne Finanse Państwo Dołącz do dyskusji
Medal w lekkoatletyce kosztował polskich podatników 75 milionów złotych

W poniedziałkowy wieczór minister sportu i turystyki, Sławomir Nitras, opublikował informacje nt. finansowania letnich sportów olimpijskich w latach 2022-2024. Przedstawione dane mogą zaskakiwać.

Jak wynika z wpisu, przez dwa lata Polski Komitet Olimpijski otrzymał od Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Spółek Skarbu Państwa ponad 92 miliony złotych. Do związków olimpijskich trafiło natomiast nieco ponad 785 milionów.

Najdroższy medal w historii?

Na Igrzyskach Olimpijskich w Paryżu brało udział 59 sportowców uprawiających lekkoatletykę. Nic dziwnego, że to akurat PZLA (Polski Związek Lekkiej Atletyki) otrzymał z budżetu państwa największe dofinansowanie – 74,5 miliona złotych. Należy jednak pamiętać, że lekkoatletyka to zbiór poszczególnych dyscyplin.

Nie zmienia to jednak faktu, że jeszcze 3 lata temu w Tokio lekkoatleci zdobyli 10 medali (4 złote, 2 srebrne, 4 brązowe). To tyle samo, co łączna liczba medali zdobytych na tegorocznych igrzyskach. W Paryżu lekkoatleci, a właściwie lekkoatletce, udało się zdobyć jeden. Mowa o Natalii Kaczmarek, która zdobyła brąz w biegu na 400 metrów. To wynik co najmniej mierny. Lekkoatletyka zawsze była naszą mocną stroną.

Nie będzie skomplikowaną matematyką obliczenie, że średnio na jeden medal polscy podatnicy wyłożyli za pośrednictwem PZLA prawie 75 milionów złotych. Z drugiej strony, średni wydatek na jednego olimpijczyka wyniósł nieco ponad 1,2 miliona złotych, co na tle innych dyscyplin nie jest wysoką kwotą.

Są związki, które nie miały żadnego olimpijczyka

Badminton, gimnastyka, sport taneczny, surfing, taekwondo, hokej na trawie, piłka ręczna, rugby – dyscypliny, w których nie uczestniczył żaden związek polski olimpijczyk. Łącznie na te dyscypliny wydano prawie 50 milionów złotych.

Należy jednak wziąć pod uwagę, że w przypadku piłki ręcznej wydatki odbiegają od reszty z jednego prostego powodu – to sport zespołowy, który pomimo braku kwalifikacji olimpijskiej jest dosyć dobrze rozwinięty w naszym kraju i nie dziwi, że poza siatkówką, jego koszty utrzymania są wyższe, niż w przypadku innych sportów zespołowych wymienionych w zestawieniu.

Nie dziwi również finansowanie surfingu na poziomie prawie 0,5 miliona złotych. Sport ten raczej nie należy do popularnych na terenie naszego kraju z racji ograniczeń do jego uprawiania.

Zaskakiwać może jednak finansowanie badmintona – prawie 6,5 miliona złotych bez żadnego olimpijczyka.

Ponad 150 milionów złotych na 3 medale

Lekkoatletyka, kajakarstwo, wioślarstwo – to najlepiej dofinansowane dyscypliny. Ich łączne finansowanie wyniosło ponad 150 milionów złotych. Przyniosło 3 medale – 1 srebrny i 2 brązowe.

Łącznie na dyscypliny, które wystawiły olimpijczyków, a nie przyniosły żadnego medalu, wydano ponad 160 milionów złotych.

W przypadku dyscyplin, które przyniosły medale, wydano ponad 250 milionów złotych, co daje średnio nieco ponad 25 milionów na medal.

My tu gadu gadu

Możemy rozważać przeróżne minimalne, średnie, rekordowe wydatki, ale kluczową kwestia, którą powinniśmy wiedzieć jest fakt, ile z tych pieniędzy zostało rzeczywiście przeznaczonych na rozwój sportowców. Niestety, po wypowiedziach sportowców, jak i komentatorów sportowych w trakcie igrzysk, mam poważne wątpliwości.

Co przyniesie przyszłość? Życzę polskiemu sportowi jak najlepiej – samych wykorzystanych talentów i okazji, ale niech nie będzie to talent do bezsensownego wydawania publicznych pieniędzy lub okazji do zajęcia ciepłej posadki na stanowisku, które sportowo się nie przyda. Trzymajmy kciuki za polskich sportowców niezależnie od ich przełożonych. Powodzenia za cztery lata w Los Angeles!