Polskie mieszkania to klitki bez dostępu do światła słonecznego. Winne są absurdalne przepisy

Nieruchomości Prawo Dołącz do dyskusji (62)
Polskie mieszkania to klitki bez dostępu do światła słonecznego. Winne są absurdalne przepisy

Trzy godziny światła dziennego w mieszkaniu. To minimum stawiane przez przepisy w Polsce. Brzmi dobrze. Wymóg ma jednak kilka haczyków, dotyczy dwóch dni w roku i tak naprawdę nie ma jasnych wytycznych co do sposobu pomiaru nasłonecznienia.

Rosnące ceny mieszkań, boom budowlany i patodeweloperka

Słońce to życie i radość – może brzmi dość górnolotnie, ale nie da się przecenić wpływu naturalnego oświetlenia na nasze zdrowie. Wszyscy chcielibyśmy mieszkać w przestronnych i słonecznych miejscach. Niestety nasze przepisy nie odzwierciedlają naszych potrzeb. Obecnie budynki mieszkalne w Polsce w dalszym ciągu buduje się na zasadach ustalonych 40 lat temu i chyba nikt nie widzi potrzeby ich zmiany. Efekt? Polskie mieszkania to klitki bez dostępu do światła słonecznego. Za taki stan rzeczy odpowiadają przepisy rozporządzenia dotyczącego warunków technicznych budynków. Zgodnie z ich brzmieniem, każde mieszkanie powinno mieć zapewnione nasłonecznienie w godzinach od 7 do 17 wynoszące co najmniej trzy godziny, ale tylko podczas równonocy, czyli 21 marca i 21 września.

Inaczej mierzy się również nasłonecznienie mieszkań wielopokojowych. W tego rodzaju nieruchomościach nasłonecznienie dotyczy tylko jednego pomieszczenia. Z kolei mieszkania jednopokojowe w ogóle takiego wymogu nie muszą spełniać. Jeszcze odmiennie natomiast wyznaczono czas nasłonecznienia w zabudowie śródmiejskiej. W znajdujących się tam budynkach światło słoneczne musi wpadać do mieszkania jedynie przez 1,5 godziny dziennie.

Gdzie leży problem?

Istotą problemu w spełnieniu powyższych wymogów, który pozwala na dość luźne podejście do tej kwestii, jest nie sama liczba godzin nasłonecznienia, czy czas jego padania, ale jego pomiar i zakres. Przepisy nie precyzują ani sposobu dokonywania pomiarów, ani zakresu oświetlanej powierzchni. Wszystko to prowadzi do pewnych absurdów. Zgodnie z przepisami za nasłonecznione może zostać uznane mieszkanie, w którym światło słonecznie oświetla jedynie fragment parapetu. Nasłonecznienie mieszkania oznacza więc, że światło dosłownie lekko wpada do mieszkania. Problem stanowi również sam sposób dokonywania pomiarów, którego przepisy nie określają, oraz – czas. Nie zostało doprecyzowane czy czas nasłonecznienia powinien być zsumowany, czy chodzi o nasłonecznienie mieszkania w sposób ciągły przez określoną liczbę godzin. Wszystko to rodzi pewne pole do nadużyć. Niestety wykorzystywanych.