Rzecznik praw dziecka Mikołaj Pawlak wysunął dość interesujący postulat: zaznajomienie uczniów szkół z bronią palną. Biorąc pod uwagę szerszy kontekst wojny w Ukrainie to wcale nie jest zły pomysł. Tylko jaki ma związek nauka posługiwania się bronią w szkołach z wiekiem legalnej inicjacji seksualnej?
Po inwazji Rosji na Ukrainę powinniśmy poważniej traktować przysposobienie obronne uczniów
Na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia rzecznik praw dziecka poruszał tematy związane z bezpieczeństwem w szkołach. Pojęcie to można interpretować na różne sposoby. W tym wypadku chodzi jednak o te najbardziej podstawowe rozumienie słowa „bezpieczeństwo”. Mikołaj Pawlak przypomniał na przykład o tym, że jeśli w szkole znajduje się schron, to dzieci powinny wiedzieć jak się do niego dostać. Dodatkowo powinno się go odświeżyć – nie tylko wyczyścić i odmalować, ale wyposażyć we współczesny sprzęt.
Trudno byłoby krytykować tego typu rozumowanie w momencie, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się wojna. Ukrainę w sposób niesprowokowany i po raz kolejny napadła Rosja – państwo niemalże jawnie wrogie Polsce, chcące odzyskać swoją historyczną strefę wpływów środkami zbrojnymi. Dlatego też nie wieszałbym psów na dość kontrowersyjnym postulacie rzecznika praw dziecka, jakim jest nauka posługiwania się bronią w szkołach. Tylko czy aby na pewno Pawlak użył właściwych argumentów?
Wsparcie dzieci w umiejętności bycia bezpiecznym, czy posługiwania się, czy w ogóle dotknięcia tego, czym jest broń, właśnie po to jest, by się czuć bezpiecznym.
Czy aby na pewno broń służy temu, by czuć się bezpiecznym? W żadnym wypadku. Już sama nazwa wskazuje na jej przeznaczenie: służy do obrony. Oczywiście, z powodzeniem można ją wykorzystać także do ataku. Podstawową funkcją broni, nie tylko tej palnej, jest możliwość zabicia innej osoby, lub przynajmniej zwierzęcia. Dlatego właśnie przepisy prawa w większości cywilizowanych państw poważnie reglamentują do niej dostęp. Jest jedno państwo, w którym wyjątkowo swobodny dostęp do broni palnej stanowi konstytucyjne prawo obywatela. Nie bez powodu nazywane jest światową stolicą szkolnych strzelanin.
Dlatego pewien niepokój mogą budzić oznaki fetyszyzowania dostępu do broni palnej ze strony urzędnika państwowego. Zwłaszcza takiego, którego rolą jest ochrona praw dzieci.
Nauka posługiwania się bronią w szkołach to nie to samo, co ułatwienie dostępu do broni palnej
Tym większą konsternację budzi trudna do zrozumienia analogia wysunięta przez Mikołaja Pawlaka.
Piętnastolatek zgodnie z polskim prawem może już inicjację seksualną przechodzić, to jest dopuszczalne, więc dlaczego w tym aspekcie nie możemy dzieci przygotować?
Trudno dostrzec związek pomiędzy inicjacją seksualną młodzieży a bronią palną. Być może chodzi o to, że jeśli dana osoba jest dostatecznie dorosła, by uprawiać seks, to jest również dostatecznie dorosła, by wiedzieć jak się używa broni palnej?
Powyższe zastrzeżenia nie oznaczają jednak, że nauka posługiwania się bronią palną w szkołach to zły pomysł. Wręcz przeciwnie. Władimir Putin 24 lutego skutecznie wyleczył Europę z marzeń o „pokoju dla naszych czasów”. Nad Wisłą od dawna zdawaliśmy sobie sprawę ze stałego zagrożenia, jakie dla swoich sąsiadów stanowi Rosja. Tym samym przysposobienie obronne, nie żadna nowomodna „edukacja dla bezpieczeństwa”, staje się istotnym elementem programu nauczania.
Sam rzecznik praw dziecka trafnie diagnozuje, jakie umiejętności ten przedmiot powinien przekazywać uczniom. Nauka posługiwania się bronią jak najbardziej jest jedną z nich. W końcu trudno byłoby przeciwstawić się zbrojnej agresji bez skutecznego strzelania do agresora. Mikołaj Pawlak wskazuje jednak również na pierwszą pomoc. Ta powinna być czymś przerabianym w szkołach ciągle, właściwie od najmłodszych lat. Polski system edukacji i tak opiera się o powtarzanie materiału aż do znudzenia. Raz jeden byłoby to coś rzeczywiście pożytecznego.
Warto także zwrócić uwagę na ważne zastrzeżenie ze strony rzecznika odnośnie tego, jak jego zdaniem powinna wyglądać nauka posługiwania się bronią. Mikołaj Pawlak z góry zaznaczył, że program przygotowywaliby specjaliści.
Nie jestem zwolennikiem ułatwiania dostępu do broni tym osobom, które po prostu bardzo chcą posiadać pistolet. Umiejętność posługiwania się nią to jednak zupełnie osobna sprawa. Mowa o umiejętności, którą obywatele w dzisiejszych realiach jak najbardziej powinni posiadać. Dlatego pomysłu Mikołaja Pawlaka nie należy skreślać.