Mechanizm „Ukraińców Schrödingera”
Antyukraińska propaganda w internecie opiera się na banalnym mechanizmie: cokolwiek zrobi Ukrainiec w Polsce, zawsze można to obrócić przeciwko niemu. Jeśli nie pracuje – natychmiast pojawia się etykieta „nierób pasożytujący na socjalu”. Jeśli podejmie pracę na etacie – to już „zabiera etaty Polakom”, a jeśli otworzy własny biznes – staje się „kolonizatorem rynku”. Gdy wyjedzie, też źle – bo „pozostawił dziurę w rynku pracy”.
To logika, która nie ma nic wspólnego z realnymi danymi, a wszystko z potrzebą nakręcania gniewu. W rzeczywistości to właśnie migranci z Ukrainy uzupełniali przez lata niedobory w sektorach, w których Polacy nie chcieli pracować: budowlance, logistyce, transporcie czy na liniach produkcyjnych. Bez nich część polskich firm zwyczajnie by się zatrzymała. Ale w sieci rządzi prosty schemat – zawsze znaleźć powód, by obrócić sprawę na niekorzyść.
Komu właściwie służy eskalowanie niepokojów społecznych między Polakami a Ukraińcami? Na pewno nie Polsce, która bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje spójności społecznej. Na pewno nie Ukrainie, która walczy o przetrwanie. I nie Europie, która tylko jako wspólnota ma szansę zatrzymać rosyjską agresję. Jedynym wygranym jest Rosja. Kreml doskonale wie, że im bardziej jesteśmy podzieleni wewnętrznie, im bardziej zaczniemy patrzeć na Ukraińców jak na wrogów zamiast sojuszników, tym słabsze będą nasze wspólne działania militarne, gospodarcze i polityczne.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
I to jest dokładnie ta gleba, na której najlepiej rośnie rosyjska dezinformacja. Część wpisów rzeczywiście tworzą opłacone farmy trolli, ale dużą część dokładają zwykli internauci – z własnej woli, z poczucia „patriotycznego obowiązku”, stając się tym samym nie żadnymi patriotami, a pożytecznymi idiotami Kremla.
Podwójne standardy i hipokryzja
Trudno nie zauważyć hipokryzji. Co rusz wyrastają w Polsce nowe Biedronki, Lidly czy Kauflandy – zagraniczne marki, które faktycznie kontrolują znaczną część naszego handlu. Czasami rzeczywiście ktoś coś napisze, że kolonizują nas zachodnie firmy, ale na pewno nie wywołuje to takich emocji jak to, że jakiś Ukrainiec miał czelność otworzyć swój sklep czy restaurację.
A przecież Polacy w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych robią dokładnie to samo – prowadzą sklepy i inne biznesy, pracują, są częścią społeczeństwa. Jestem jednak przekonany, że gdyby jednak ktoś w Londynie pisał o polskich biznesach tak, jak część Polaków (lub osoby podające się za Polaków) pisze o ukraińskich, mielibyśmy zaraz wielką aferę.
Nawiasem mówiąc, nie byłbym zdziwiony, gdyby takie ewentualne słowa o Polakach wychodziły z zachodnioeuropejskich środowisk prawicowych, które niegdyś wręcz nawoływały traktowały Polaków jak obywateli drugiej kategorii. Ot, takie kręgi, do których dziś polscy prawicowcy się przymilają. Dziś to się trochę zmieniło, bo Polaków na Zachodzie ubywa, a jest za to coraz więcej muzułmanów. Polonofobię zastąpiło islamofobia. Nie bez powodu istotnym elementem tożsamości prawicy i skrajnej prawicy na zachodzie Europy jest niemal fanatyczne wsparcie Izraela, który ma być dla przykładem odpowiedniej walki z islamem.
Obrzydliwy cynizm
Jeszcze bardziej odrażające w tym wszystkim są komentarze, które z udawaną troską pytają: „a czemu oni nie są na froncie?”. Powiedzmy sobie wprost - to nie jest żadne pytanie, to jest zakamuflowane życzenie śmierci. To poziom cynizmu, przy którym wszelkie racjonalne argumenty przestają się liczyć. I to właśnie ten cynizm Rosja najchętniej pielęgnuje, bo nie ma nic bardziej destrukcyjnego niż społeczeństwo, które daje sobie wmówić, że śmierć sąsiada to powód do samozadowolenia.
Przegrywamy wojnę w internecie. Nie radzimy sobie z napływem narracji, która ma nas dzielić. Wielu daje się złapać na tanie sztuczki. Co będzie dalej? Nie wiem. Może tak naprawdę nie da się przed tym bronić w defensywny sposób? Może najlepszą obroną jest ofensywa informacyjna, która zagłuszy szkodliwe treści?