Janusz Korwin-Mikke targany swoimi demonami, chcę wierzyć, wieku od początku napaści Rosji na Ukrainę nie popisywał się jako polski polityk.
Jego oraz Grzegorza Brauna wystąpienia krótko mówiąc nie zyskały poklasku nawet u tak zwanych „samodzielnie myślących”, czyli elektoratu łapiącego się jak pelikany na absolutnie każdą teorię spiskową, na jaką można trafić w internecie.
Kiedy normalni ludzie wyrywali sobie głosy na wieści o mordowanych, gwałconych, bombardowanych i porywanych cywilach, Janusz Korwin-Mikke legitymizował, usprawiedliwiał i podlewał fantastycznymi bredniami tragedię za naszą wschodnią granicą.
- Czytaj więcej: Ostateczny krach systemu Konfederacji. Jak Korwin i Braun zostali Uber-Trollami Kremla
Korwin-Mikke i Braun pociągnęli Konfederację blisko dna
Konfederacja nie umiała zająć stanowiska wobec tego show, które uprawiał Korwin-Mikke z Braunem. Wypowiedzi proukraińskie były mało słyszalne, a część polityków schowała się pod miotłami, czekając na to, jak społeczeństwo zareaguje na napływ uchodźców z Ukrainy.
Społeczeństwo zareagowało miażdżąco pozytywnie, a sondaże Konfederacji jawiącej się jako prorosyjska wylądowały na granicy progu wyborczego. Paradoksalnie, w przededniu wojny były one najwyższe w historii i średnio dobijały do 9 proc. – obecnie wynoszą one średnio 5,7 proc.
Stało się dość oczywiste, że świetlana przyszłość Konfederacji, wszystko na co pracowali przez ostatnią kadencję oraz popularność wśród młodzieży, która ceni sobie radykalną lewicę i radykalną prawicę, mogły zostać zdemolowane przez prorosyjskie wypowiedzi Korwina i Brauna. Okazało się, że Polacy rozkład jazdy z Rosjanami mają wyryty w kodzie DNA, a filmy przedstawiające dzieci płaczące nad truchłami ich rodziców trafiają do narodu jeszcze dosadniej, niż nieostre slogany o likwidacji koryta.
Sławomir Mentzen ubija Korwina
W tym roku Janusz Korwin-Mikke został zdetronizowany na fotelu lidera Partii Korwin i choć można odnieść wrażenie, że była to operacja zaplanowana od dawna, nie dajmy się zwieść pozorom. To w obliczu radzieckich ciągot Korwina stało się po prostu nieuniknione.
Sławomir Mentzen dał się poznać jako do bólu cyniczny i zdeterminowany człowiek, który wysoko mierzy w polskiej polityce. Ciągnie się za nim wyciągnięta z kontekstu „piątka Konfederacji”, natomiast mnie osobiście polityka nie jest szkoda, bo mimo wszystko takie wypowiedzi chyba nawet nigdy nie powinny się pojawić w jakimkolwiek kontekście. Nie przypominam sobie też, mówiąc szczerze, by szczególnie aktywnie zwalczał skandaliczne wpisy Korwina-Mikke i Brauna. Może i się z nimi nie zgadzał, ale nad wyraz po cichu.
Krótko po przejęciu władzy w partii, Mentzen – dzięki Bogu – stanowczo zresztą potępił rosyjską agresję na Ukrainę. Co z kolei zaowocowało oburzeniem twardego elektoratu Konfederacji i mówiąc szczerze, mając w pamięci niezwykle cyniczne podejście Mentzena do polityka, nie wiem czy zechce utrzymać swój chwilowo proukraiński kurs.
Polska wychodzi z pułapki korwinizmu. Ale nie wiadomo dokąd
Dwa lata temu skonstruowałem teorię pułapki korwinizmu, która w zaskakująco skuteczny sposób sabotuje w Polsce wszystkie ugrupowania wolnorynkowe. Janusz Korwin-Mikke był zbyt silny, więc angażował wokół siebie wiele osób chcących prostych podatków i mniej zbiurokratyzowanego państwa. Ale jednocześnie był zbyt niepoczytalny, by skupić wokół siebie poważnych ludzi, a ci musieli się rozciamciaramciać po Platformach Obywatelskich i innych Hołowniach.
Zastanawia jednak na ile uzależniony od elektoratu „samodzielnie myślących” Mentzen jest w stanie rzeczywiście wprowadzić nową jakość w polskiej polityce, a na ile kontynuować szkodliwe dzieło Korwina. Na tę chwilę ewidentnie sprząta po Korwinie, bo choć całkowicie i kurtuazyjnie się od niego jeszcze nie odżegnuje, właśnie zmienił nazwę swojej partii z KORWIN na „Nowa nadzieja”. Co pewnie nie byłoby konieczne, gdyby 24.02.2022 r. „jego ekscelencja Włodzimierz Putin” nie rozpoczął ludobójstwa ludności ukraińskiej.