Choć wszyscy żyjemy rozpoczynającymi się lada moment wakacjami, to polski rząd ma na głowie problem typowo… przedświąteczny. A jest nim niedziela handlowa w Wigilię. Tak ułożył się tegoroczny kalendarz, co sprawiłoby że sklepy musiałyby działać 24 grudnia w pełnym wymiarze. Tak jednak nie będzie, bo trwają przygotowania nad odpowiednią zmianą w prawie.
Niedziela handlowa w Wigilię
Od lat jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że zakupy w Wigilię i Sylwestra robimy tylko w pierwszej części dnia. Potem większość sklepów się zamyka, tak żeby pracownicy mogli w spokoju witać odpowiednio pierwszą gwiazdkę i nadejście nowego roku. W 2023 roku pojawił się jednak pewien problem. A jest nim układ ustawowych niedziel handlowych. Tak się złożyło, że w tym roku ostatnia z nich wypada dokładnie 24 grudnia. Dochodzi zatem do sytuacji absurdalnej – sklepy mają działać w pełnym wymiarze, jak to na niedzielę handlową przystało, jednocześnie robiąc to w Wigilię, kiedy powinny zamknąć się do godziny 14:00.
Rząd zauważył ten problem i, jak piszą Wiadomości Handlowe, sprawą osobiście zajął się minister rozwoju Waldemar Buda. Przygotowuje on odpowiednią nowelizację przepisów ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę, bo tylko w ten sposób można jakoś zaradzić kłopotliwej sytuacji. W grę wchodzą tutaj dwa rozwiązania. Jedno, które wydaje się najbardziej logiczne, to przesunięcie niedzieli handlowej o dwa tygodnie wcześniej – na 10 grudnia (17 grudnia niedziela handlowa pozostaje bez zmian). Jednak cytowany przez Wiadomości Handlowe minister Buda bierze też pod uwagę całkowite wykreślenie z planu na 2023 rok siódmej niedzieli handlowej. Warto dodać, że w obu przypadkach nikt nie bierze pod uwagę dopuszczenia do otwarcia sklepów nawet w minimalnym wymiarze (czyli tradycyjnie do 14:00). Czyli z zakupu świeżego chleba w dzień wigilijnej wieczerzy w tym roku nici.
To drugie rozwiązanie może wzbudzić spory opór wśród właścicieli sklepów. Dla nich to bowiem groźba realnej utraty możliwych zarobków. Wszyscy doskonale wiemy, że przedświąteczna gorączka zaczyna się już na miesiąc przed Bożym Narodzeniem. A połowa grudnia to moment, gdy dokonujemy znacznej części zakupów. Oczywiście klienci nie będą mieli wyjścia i będą musieli tłoczyć się w sklepach w dni powszednie albo w tą jedną dostępną niedzielę handlową. Ale czy to naprawdę gra warta świeczki? Tylko po to, żeby nieustannie pokazywać sens zakazu handlu w niedziele? Decyzja w sprawie przedświątecznej zakupowej gorączki ma zapaść jeszcze w tym miesiącu. Bo żeby ustalić zakres handlowych niedziel w grudniu, Sejm musi przyjąć odpowiednią ustawę jeszcze przed wakacjami.