Sprawa wielodzietnej rodziny z Wierzbicy jakiś czas temu pojawiała się na łamach wielu serwisów informacyjnych. Rządzący po raz kolejny potwierdzają, że zasada dobra dziecka zostaje wyparta (albo zrelatywizowana) przez niemalże bezwzględną nierozerwalność rodziny, co chyba nie jest dobrą drogą.
Nierozerwalność rodziny a dobro dziecka
Serwis internetowy „Polsat News” opisał spotkanie wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika z matką piętnaściorga dzieci, która wraz z mężem mieszka w niewielkim domu we wsi Wierzbica (woj. łódzkie). Na mocy orzeczenia sądu zadecydowano o tymczasowym odebraniu jedenaściorga dzieci i przekazaniu ich w pieczę zastępczą.
Taką decyzję umotywowano – tutaj zwracam uwagę na „ostre” stwierdzenie – z uwagi fatalne warunki życiowe. Sprawą zaskoczona jest lokalna pomoc społeczna, a także – jak się wydaje – wiceminister Wójcik, a zapewne także część opinii publicznej, którzy dziwią się taką decyzją sądu rodzinnego, wynikłą z odpowiedniego wniosku złożonego przez kuratora.
Wiceminister stwierdził, że sądy popełniły błędy i że wszystkie okoliczności nie zostały wzięte pod uwagę. Dodał również, że ojciec dzieci znajduje się w ośrodku dla bezdomnych, wyjaśniając później, skąd się wziął taki fakt.
Artykuł 277 Kodeksu karnego
Względem ojca dzieci toczy się postępowanie karne o przestępstwo z art. 277 Kodeksu karnego, którego par. 1 stanowi, że:
Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Mężczyzna jest alkoholikiem i złożono wniosek o jego przymusowe leczenie.
Wiceminister Wójcik od razu podkreślił, że uzasadnienie postanowienia sądu o odebraniu dzieci nie zawiera nic o matce dzieci, a Opiniodawczy Zespół Sądowych Specjalistów jest nie do końca rzetelny (nie wskazując zarazem, na czym ta nierzetelność polega). Wójcik podkreślił, że kobieta jest szanowana przez sąsiadów, a złego słowa nie mówią na nią ani w gminie, ani miejscowi strażacy (sic!).
Pomoc rodzinie i orzeczenie sądu
Wójcik dodał, że w budynku jest możliwość zaadaptowania dodatkowego pomieszczenia, deklarując możliwość pomocy z Funduszu Sprawiedliwości w postaci bonów żywnościowych, ewentualnych wakacji, czy innych świadczeń. Kobieta pobiera 500+ i podobno odpowiednio dysponuje środkami. Pomoc społeczna wspiera rodzinę od 1990 roku, a kobieta – według doniesień – miała nigdy „nie sprawiać problemów”.
Powodem umieszczenia dzieci w rodzinie zastępczej był fakt, że nie mogą one funkcjonować w takich warunkach i środowisku. Główną przesłanką takiej decyzji sądu było:
nadużywanie alkoholu przez ich ojca, w domu przy dzieciach, często w towarzystwie kolegów i do późnych godzin nocnych, co uniemożliwiało dzieciom spanie.
Dzieci wielokrotnie miały być świadkami przemocy domowej.
Odbiór społeczny
Komentarze, odnoszące się do przedmiotowej sytuacji, są skrajnie różne. Niektórzy internauci – hiperbolicznie – wskazują na to, że wielodzietność w tej rodzinie jest anormalna sama w sobie, z uwagi na alkoholizm, a także całkowity brak warunków bytowych i finansowych. Wskazywano także, że utrzymywanie piętnaściorga dzieci w dwóch pokojach, z agresywnym ojcem alkoholikiem, jest nieodpowiednie i w żadnym stopniu nie sprzyja prawidłowemu rozwojowi dzieci. Ponadto komentujący zauważali, że ewentualne odseparowanie ojca od rodziny zmieniłoby sytuację jedynie w niewielkim stopniu
Z drugiej strony pojawiają się głosy, jakoby odebranie dzieci od matki było bardziej nieludzkie, aniżeli utrzymywanie obecnej sytuacji. Pewne działania zostały podjęte, a przymusowe leczenie alkoholika, wespół z pomocą ze strony państwa i lokalnej społeczności, miałyby być pewnymi rozwiązaniami, uzasadniającymi co najmniej odstąpienie od procedury przekazania dzieci w pieczę zastępczą.
Trudno jest mi się odnosić do sprawy, szczególnie z uwagi na fakt, że wszyscy opieramy się jedynie na przekazach medialnych. Chcę tylko zauważyć, że instytucja przymusowego leczenia alkoholika de facto nie działa, a odpowiednie narzędzia, pozwalające na permanentne odizolowanie sprawcy przemocy w rodzinie, nie są tak funkcjonalne, jakbyśmy tego chcieli. Niewątpliwie jednak funkcjonowanie kilkanaściorga osób – głównie dzieci – na małej powierzchni, bez odpowiednich warunków, nie sprzyja odpowiedniemu rozwojowi – przynajmniej w obecnej sytuacji.
Nie wolno negować faktu, że matka kocha swoje dzieci. Nie przeczy to jednak temu, że obecna sytuacja najprawdopodobniej kłóci się z zasadą dobra dziecka, która powinna być naczelna w prawie, dotyczącym rodziny. To nie jej bezwzględna nierozerwalność – będąca jedynie swoistą idealizacją – powinna wieść prym w tym zakresie.