Nierozerwalność rodziny a dobro dziecka
Serwis internetowy "Polsat News" opisał spotkanie wiceministra sprawiedliwości Michała Wójcika z matką piętnaściorga dzieci, która wraz z mężem mieszka w niewielkim domu we wsi Wierzbica (woj. łódzkie). Na mocy orzeczenia sądu zadecydowano o tymczasowym odebraniu jedenaściorga dzieci i przekazaniu ich w pieczę zastępczą.
Taką decyzję umotywowano - tutaj zwracam uwagę na "ostre" stwierdzenie - z uwagi fatalne warunki życiowe. Sprawą zaskoczona jest lokalna pomoc społeczna, a także - jak się wydaje - wiceminister Wójcik, a zapewne także część opinii publicznej, którzy dziwią się taką decyzją sądu rodzinnego, wynikłą z odpowiedniego wniosku złożonego przez kuratora.
Wiceminister stwierdził, że sądy popełniły błędy i że wszystkie okoliczności nie zostały wzięte pod uwagę. Dodał również, że ojciec dzieci znajduje się w ośrodku dla bezdomnych, wyjaśniając później, skąd się wziął taki fakt.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Artykuł 277 Kodeksu karnego
Względem ojca dzieci toczy się postępowanie karne o przestępstwo z art. 277 Kodeksu karnego, którego par. 1 stanowi, że:
Kto znęca się fizycznie lub psychicznie nad osobą najbliższą lub nad inną osobą pozostającą w stałym lub przemijającym stosunku zależności od sprawcy,
podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.
Mężczyzna jest alkoholikiem i złożono wniosek o jego przymusowe leczenie.
Wiceminister Wójcik od razu podkreślił, że uzasadnienie postanowienia sądu o odebraniu dzieci nie zawiera nic o matce dzieci, a Opiniodawczy Zespół Sądowych Specjalistów jest nie do końca rzetelny (nie wskazując zarazem, na czym ta nierzetelność polega). Wójcik podkreślił, że kobieta jest szanowana przez sąsiadów, a złego słowa nie mówią na nią ani w gminie, ani miejscowi strażacy (sic!).
Pomoc rodzinie i orzeczenie sądu
Wójcik dodał, że w budynku jest możliwość zaadaptowania dodatkowego pomieszczenia, deklarując możliwość pomocy z Funduszu Sprawiedliwości w postaci bonów żywnościowych, ewentualnych wakacji, czy innych świadczeń. Kobieta pobiera 500+ i podobno odpowiednio dysponuje środkami. Pomoc społeczna wspiera rodzinę od 1990 roku, a kobieta - według doniesień - miała nigdy "nie sprawiać problemów".
Powodem umieszczenia dzieci w rodzinie zastępczej był fakt, że nie mogą one funkcjonować w takich warunkach i środowisku. Główną przesłanką takiej decyzji sądu było:
nadużywanie alkoholu przez ich ojca, w domu przy dzieciach, często w towarzystwie kolegów i do późnych godzin nocnych, co uniemożliwiało dzieciom spanie.
Dzieci wielokrotnie miały być świadkami przemocy domowej.
Odbiór społeczny
Komentarze, odnoszące się do przedmiotowej sytuacji, są skrajnie różne. Niektórzy internauci - hiperbolicznie - wskazują na to, że wielodzietność w tej rodzinie jest anormalna sama w sobie, z uwagi na alkoholizm, a także całkowity brak warunków bytowych i finansowych. Wskazywano także, że utrzymywanie piętnaściorga dzieci w dwóch pokojach, z agresywnym ojcem alkoholikiem, jest nieodpowiednie i w żadnym stopniu nie sprzyja prawidłowemu rozwojowi dzieci. Ponadto komentujący zauważali, że ewentualne odseparowanie ojca od rodziny zmieniłoby sytuację jedynie w niewielkim stopniu
Z drugiej strony pojawiają się głosy, jakoby odebranie dzieci od matki było bardziej nieludzkie, aniżeli utrzymywanie obecnej sytuacji. Pewne działania zostały podjęte, a przymusowe leczenie alkoholika, wespół z pomocą ze strony państwa i lokalnej społeczności, miałyby być pewnymi rozwiązaniami, uzasadniającymi co najmniej odstąpienie od procedury przekazania dzieci w pieczę zastępczą.
Trudno jest mi się odnosić do sprawy, szczególnie z uwagi na fakt, że wszyscy opieramy się jedynie na przekazach medialnych. Chcę tylko zauważyć, że instytucja przymusowego leczenia alkoholika de facto nie działa, a odpowiednie narzędzia, pozwalające na permanentne odizolowanie sprawcy przemocy w rodzinie, nie są tak funkcjonalne, jakbyśmy tego chcieli. Niewątpliwie jednak funkcjonowanie kilkanaściorga osób - głównie dzieci - na małej powierzchni, bez odpowiednich warunków, nie sprzyja odpowiedniemu rozwojowi - przynajmniej w obecnej sytuacji.
Nie wolno negować faktu, że matka kocha swoje dzieci. Nie przeczy to jednak temu, że obecna sytuacja najprawdopodobniej kłóci się z zasadą dobra dziecka, która powinna być naczelna w prawie, dotyczącym rodziny. To nie jej bezwzględna nierozerwalność - będąca jedynie swoistą idealizacją - powinna wieść prym w tym zakresie.