Szykują się nowe, wyższe kary dla kierowców. Tym razem chodzi o zieloną strzałkę

Moto Dołącz do dyskusji
Szykują się nowe, wyższe kary dla kierowców. Tym razem chodzi o zieloną strzałkę

Niezatrzymanie się na zielonej strzałce jest wykroczeniem. Kary za ten czyn będą lada chwilę znacznie surowsze. I dobrze, bo kierowcy w ogóle nie przejmują się prawem drogowym w tym zakresie. Jednocześnie resort infrastruktury wyjaśnia, czy zamierza zmienić prawo drogowe.

Niezatrzymanie się na zielonej strzałce

W skład znaków drogowych wchodzą także sygnały świetlne. Znak S-2 to sygnalizator, który oprócz nadawania sygnałów barwy czerwonej, żółtej oraz zielonej, wyposażony jest w dodatkowe światło – zieloną strzałkę. Nadawanie zielonej strzałki ma swoje konsekwencje. Skutkiem tym nie jest jednak komunikat „można jechać”, a umożliwienie

skręcania w kierunku wskazanym strzałką w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu, pod warunkiem, że kierujący zatrzyma się przed sygnalizatorem i nie spowoduje utrudnienia ruchu innym jego uczestnikom.

Niektórzy upraszczają, że zielona strzałka, to tak, jakby znajdował się tam znak stop.

Skręcenie w najbliższą jezdnię na skrzyżowaniu nie budzi wątpliwości, ale już to, co znajduje się w dalszej części zdania, notorycznie umyka kierowcom. Szczególnie obowiązek zatrzymania się. Zgodnie z prawem drogowym, zatrzymaniem nazywamy unieruchomienie pojazdu. Ustawa w rozumieniu tego pojęcia nam nie pomoże, więc odniosę się do SJP.

unieruchomić – czynić coś nieruchomym

Skoro jest to przeciwieństwem ruchu, czyli przemieszczania się, to przed strzałką należy się „całkowicie zatrzymać”, a więc zredukować prędkość do 0 km/h. Wybaczcie łopatologiczne wytłumaczenie, ale nie trafia to do świadomości kierowców – nie wystarczy „mocno zwolnić”, czy „przejechać, skoro nic nie jedzie”. Zielona strzałka wymusza pełne zatrzymanie pojazdu.

Warto też zwrócić uwagę na definicję uczestnika ruchu: przejechanie „na strzałce” i uniemożliwienie ruchu pieszym, którzy akurat przechodzą, także jest bezprawne.

Niezatrzymanie na strzałce: kara będzie surowsza

Zgodnie z art. 92 Kodeksu wykroczeń, niestosowanie się do znaków drogowych skutkuje grzywną. Generalnie rzecz biorąc, wysokość kary za wykroczenia drogowe, po nowelizacji, mogą co do zasady wynosić do 30 tysięcy złotych, a jeżeli kara zostanie nałożona mandatem karnym – do 5 tysięcy złotych. Na szczęście taryfikator mandatów zawęża tę wartość w kontekście niezatrzymania się na zielonej strzałce do jedynie 100 złotych. Problem jednak jest z punktami karnymi – po zmianach będzie to aż 6.

Warto pamiętać, że dodatkowy problem ma kierowca, gdy zatrzyma pojazd, a w tym czasie strzałka zgaśnie. Wówczas – jeżeli ruszy – przejedzie na czerwonym świetle, a grożąca kara zwiększy się do 500 złotych. No i – co oczywiste – trzeba odróżnić strzałkę warunkującą możliwość skrętu od sygnalizatora warunkowego (S-3).

Portal „gazeta.pl” podaje, że do resortu infrastruktury zwrócił się niezależny poseł Ryszard Galla. Zwrócił uwagę na to, że kierowcy „poganiają” tych, którzy zatrzymują się na strzałce. Prowadzi to do absurdu, gdy przestrzeganie prawa przeszkadza innym kierowcom.

Ponadto – jak wskazuje poseł – nie każdy ma świadomość obowiązującego prawa. Galla zapytał, czy resort planuje jakieś zmiany w przepisach. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez ministerstwo, zmiany w prawie drogowym nie są wykluczone. Brak jest jednak wskazania żadnych konkretów.