Polscy producenci soków mają się czego obawiać a producenci czpisów mogą zacierać ręce. Nowa matryca stawek VAT, choć w wielu kwestiach stanowi istotny krok naprzód względem dotychczasowego bałaganu, przynosi także nowe błędy. Zapłacimy za nie albo płacąc za zakupy, albo nawet własnym zdrowiem.
Nowa matryca stawek VAT odpowiedzią rządu na absurdy vatowskie i kazuistykę typową dla tego podatku
Podatek VAT bywa czasem trudny do zrozumienia, nawet dla osób zaznajomionych z tematyką prawa podatkowego. Nie chodzi nawet o ogólne mechanizmy konstrukcji tego podatku. W szczególności problem dotyczy samego sposobu przydzielania poszczególnym towarom określonych stawek. Proces ten bywa arbitralny, skomplikowany i często oderwany od rzeczywistości. Bardzo do siebie podobne produkty, wręcz tożsame, otrzymują różne stawki. 23% podatku od musztardy, 8% od sosu musztardowego. Czasami różnią się od siebie raptem stanem skupienia – jak szeroko komentowana propozycja obłożenia wyższym podatkiem lodu względem wody.
Trzeba przyznać, że nie jest to bynajmniej problem wyłącznie polskiego prawa podatkowego. Na przykład w Niemczech odpowiedzią na jeden z vatowskich absurdów podatkowych stała się książka z tamponami. Nowa matryca stawek VAT miała uprościć system i wyeliminować absurdy. Okazuje się jednak, że nawet słuszne założenia zmian nie uchroniły propozycji przed nowymi błędami. Najlepszym przykładem są słone przekąski i soki.
Tymczasem Instytut Jagielloński pyta: co z polskimi sokami?
Jak podają Wiadomości Handlowe, Instytut Jagielloński skrytykował niedawno podejście, jakie nowa matryca stawek VAT reprezentuje w kwestii tych dwóch rodzajów produktów. W przypadku soków założenie urzędników ministerstwa finansów jest znane od dawna. Wyższa, czy raczej podstawowa, stawka VAT 23% objęłaby większość dostępnych na polskim rynku soków, napojów owocowych, czy nektarów. Preferencyjną stawkę 5% zachowałyby napoje o stuprocentowej zawartości soków owocowych. Na pierwszy rzut oka, ma to pewien sens. W końcu, rozcieńczone wodą i często cukrem napoje są mniej zdrowe. Takie rozwiązanie to wręcz ucieleśnienie funkcji stymulacyjnej podatku. Wyższa stawka VAT na produkt, do którego rządzący chcieliby zniechęcić konsumentów, preferencyjna na tak towar miły rządzącym.
Tyle tylko, że w praktyce sprawa nie jest wcale taka prosta. Obecnie stawka 5% obowiązuje na wszystkie opisane wyżej kategorie produktów. W trakcie prac legislacyjnych ministerstwo finansów poczyniło nawet pewne ustępstwo, na rzecz ministerstwa rolnictwa. Napoje z zawartością soku wyższą, niż 50% także mają zostać objęte preferencyjną stawką. Tyle tylko, że warzywne. Mała strata, bo… takich produktów na rynku praktycznie w tej chwili nie ma. Za to polski rynek tego rodzaju napojów różni się zasadniczo od tych z innych krajów Unii Europejskiej. Przede wszystkim, Polacy sięgają najchętniej po napoje owocowe rodzimych producentów – z owoców pochodzących od polskich rolników. Nic dziwnego, że proponowana nowa matryca stawek VAT skłoniła do interwencji ministerstwo rolnictwa. Co więcej, na naszym rynku zawartość soków owocowych jest nadspodziewanie wysoka – nawet do 60%. Tymczasem na zachodzie sięga raczej 10%. Łatwo domyślić się, że reszta to nie tylko woda…
Droższe polskie soki, za to tańsze zagraniczne czipsy – wszystko w imię neutralności budżetowej
Nowa matryca stawek VAT uderza zarówno w rodzimych producentów soków, nektarów i napojów owocowych, jak i w rolników. Co prawda ministerstwo finansów argumentuje, że przecież najpopularniejszym w Polsce sokiem jest sok pomarańczowy – a pomarańczy w naszym kraju za bardzo się nie hoduje, jednak Instytut Jagielloński przekonuje, że ministerialne analizy nie uwzględniają innych kategorii produktów, niż same soki. W przypadku napojów bardzo popularne są bowiem różnej maści mieszanki Jednym z ważniejszych ich składników jest sok jabłkowy, z polskich jabłek.
Stracą także konsumenci, którzy otrzymają gorszy jakościowo, a lepiej zoptymalizowany podatkowo, produkt. Ewentualnie: po prostu zauważalnie droższy. Wydaje się także wątpliwe, czy preferencja podatkowa ukierunkowana wyłącznie na soki 100% przyniesie spodziewany rezultat. Zamiast skłonić Polaków do jeszcze zdrowszej alternatywy, ministerstwo finansów może równie dobrze zwiększyć tylko zbyt na wyjątkowo niezdrowe napoje gazowane. Niekoniecznie rodzimych producentów.
Kolejnym ukłonem w stronę zagranicznych koncernów, kosztem stymulowania dobrych nawyków żywieniowych, będzie preferencyjna stawka 5% na różnego rodzaju solone przekąski. W szczególności: czpisy. Nowa matryca stawek VAT, w ramach uproszczenia i ujednolicenia, klasyfikuje te produkty jako „wyroby piekarnicze”. Czyli tak samo, jak produkty pierwszej potrzeby, takie jak chleb czy nawet bułki. Warto przy tym wspomnieć, ze jednym z założeń zmian jest tzw. „neutralność budżetowa”. Ministerstwo planuje tak ułożyć matrycę, by podwyżki w jednym miejscu bilansowały obniżki stawek w innym. Problem w tym, że najwyraźniej bilans uderza nie tam, gdzie trzeba.
Może zamiast poprawiać co rusz stawki podatku VAT, lepiej byłoby stosować wyłącznie jedną na wszystkie towary i usługi?
Po raz kolejny warto się zastanowić, czy nie lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie co do zasady jednej stawki VAT na wszystko. Oczywistą zaletą takiego rozwiązania jest prostota, zupełnie eliminująca rozmaite wspomniane wyżej absurdy vatowskie z naszej rzeczywistości. Co więcej, idealnie prosty podatek od towarów i usług byłby dużo bardziej odporny na rozmaite próby nadużycia prawa. Choć karuzel VAT, opartych w dużej mierze o różnice stawek w obrębie państw członkowskich Unii Europejskiej, nie zlikwiduje. Wadą jest wzrost cen towarów objętych dzisiaj preferencyjnymi stawkami. Nawet przy całkiem prawdopodobnych – choć najpewniej mniejszych – obniżkach cen towarów stawką standardową.
Dlaczego o tym piszę, skoro prawdopodobnie żaden rząd nie zdecydowałby się na rezygnację z możliwości stymulowania rynku w ten czy inny sposób stawkami VAT? Nowa matryca stawek VAT, jako sama koncepcja, w jakimś stopniu ma przybliżyć ten podatek w stronę ideału. Siłą rzeczy, zauważa to także Instytut Jagielloński, jej wprowadzenie mimo wszystko będzie krokiem w dobrym kierunku. Konsekwencje jej wprowadzenia będą podobne, choć na mniejszą skalę. Tyle tylko, że funkcja stymulacyjna podatku VAT, z całą jej kazuistyką, wciąż stanowi istotne obciążenie. I będzie stanowić, dopóki podatek od towarów i usług operuje różnymi stawkami na różne podobne do siebie towary.