Nieco zapomniana już sprawa Amber Gold wróciła na usta wszystkich – i znów pokazuje nam kuriozalne oblicze naszego państwa. Odczytywanie wyroku w tej sprawie ma potrwać nawet… kilka miesięcy. Jest jednak szansa, że to się zmieni. Minister sprawiedliwości chce, by wszystko można było zamknąć w jeden dzień.
Sprawa Amber Gold może nie była największą aferą finansową w historii Polski – na przykład mniej znana afera GetBack była dwa razy większa. Ale jakoś tak jest, że ta sprawa sprzed kilku lat pokazuje, jak bardzo polskie państwo potrafi być kulawe i dysfunkcjonalne. Bo, przypomnijmy, Amber Gold to historia 30-latka bez wykształcenia, któremu udało się wodzić za nos przez lata wszystkie polskie służby. Ten sam 30-latek potrafił ekspresowo założyć również linie lotnicze, które trollowały LOT (nazywały się OLT).
Parę osób miało nadzieję, że wreszcie te wszystkie oszustwa i absurdy zostaną rozliczone. Tymczasem na sali sądowej mamy kolejną kuriozalną sytuację. Prokurator wyliczył bowiem, że wyrok w sprawie Amber Gold będzie odczytywany przez… cztery miesiące.
Sędzia bowiem odczytuje nazwiska wszystkich osób pokrzywdzonych w tej sprawie – a tych jest ponad 18 tysięcy.
Takie odczytywanie wyroku to absurd. Kiedy to się zmieni?
Na sprawę zareagował minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Mamy anachronizm w kodeksie postępowania karnego, który sprowadza się do tego, że sąd musi czytać całe uzasadnienie, wyliczając wszystkich pokrzywdzonych. Jest ich kilkanaście tysięcy i według szacunków sądu w Gdańsku może to zająć kilka miesięcy. Uważamy, że nie ma żadnych racjonalnych powodów, aby tego rodzaju wymóg utrzymać – mówił minister na konferencji.
Resort sprawiedliwości zamierza teraz wprowadzić rozwiązanie, które pozwoli zamknąć sądowi sprawę w ciągu tylko jednego dnia. – Mianowicie sąd będzie musiał streścić istotne sprawy – ująć wszysko tak, by [wyrok] oddawał sens tego rozstrzygnięcia, a co do reszty odwołać się do stanowiska zawartego na piśmie – dodał Ziobro.
Można przecież wyrok poprzez kliknięcie dostarczyć do każdego zainteresowanego spośród tych 17 czy 19 tysięcy pokrzywdzonych i odczytywanie go na rozprawie jest kompletnie nieracjonalnie – trzeźwo zauważył minister.
Oczywiście można spytać, czy nie można było o tym wszystkim pomyśleć wcześniej. Przecież Ziobro jest ministrem od paru ładnych lat i ma władzę jakiej nie miał jeszcze nikt na tym stanowisku.
Ale warto liczyć, że Ziobro w tym akurat przypadku dopnie swego – i „wolne” sądy staną się jednak nieco szybsze.
Chociaż patrząc na sprawę Amber Gold, trudno o optymizm. Bo jeśli czegoś nas ona uczy, to niestety tego, że Polak po szkodzie wcale nie jest mądrzejszy. A afera GetBack jest na to najlepszym dowodem.