- Home -
- ecommerce -
- Odsprzedaż tradycyjnych książek to co innego niż odsprzedaż e-booków. Ta druga jest co do zasady nielegalna
Teoretycznie e-book jest po prostu cyfrowym odzwierciedleniem tradycyjnej książki w wersji papierowej. Gdy jednak zaczniemy zagłębiać się w praktyczne szczegóły dystrybucji obu treści okazuje się, że w tym zakresie istnieją znaczące różnice. Przede wszystkim odsprzedaż e-booków w świetle prawa jest co do zasady nielegalna. Gdyby było inaczej, to wydawcy mogliby już zwijać interes.

Odsprzedaż tradycyjnych książek to co innego niż odsprzedaż e-booków
Przez wiele lat kwestia odsprzedaży książek nie budziła żadnych wątpliwości. W przypadku tradycyjnych papierowych wydań sprawa jest bowiem bardzo prosta. Wraz z zakupem nośnika klienci nabywają możliwość dalszej odsprzedaży utworu. Wynika to przede wszystkim z obowiązującej w prawie autorskim zasady wyczerpania.
Zgodnie z jej treścią po zgodnym z prawem wprowadzeniu do obrotu kopii utworu, jego autor nie ma już nic do powiedzenia w kwestii dalszego losu papierowej książki. Uważa się w takiej sytuacji, że skoro zgodził się na sprzedaż to otrzymał już należne mu wynagrodzenie za ten konkretny nośnik. Dalsze funkcjonowanie w obrocie zależy wyłącznie od właściciela danej książki.
Taką interpretację trudno przenieść na pole sprzedaży e-booków. W tym przypadku nie istnieje bowiem żaden fizyczny nośnik, który wraz ze sprzedażą cyfrowej książki byłby wprowadzony do obrotu. Należy zatem uznać, że jest to zupełnie inny utwór niż ten nabywany w ramach zakupu tradycyjnej książki. Dokonując zakupu pliku cyfrowego nabywca otrzymuje bowiem jedynie licencję, która jednak niekiedy może stanowić podstawę do dalszej odsprzedaży.
Przez lata zwolennicy odsprzedaży e-booków podpierali się stanowiskiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskim wyrażonym w sprawie dotyczącej oprogramowania komputerowego. Wychodząc niejako naprzeciw oczekiwaniom konsumentów TSUE połączył w jedną transakcję sprzedaż pliku i powiązaną z nim licencję. Skład orzekający uznał, że przekazanie cyfrowego utworu wraz z licencją stanowi jego pierwszą kopię, a zatem możliwa jest jego odsprzedaż.
Wyrok, który rozwiał wątpliwości
Tezy zawarte w powyższym orzeczeniu TUSE długo budziły wątpliwości zarówno w nauce, jak i wśród wydawców cyfrowych wersji przeróżnych utworów. Wraz z rozwojem e-booków zaczęto się zastanawiać, czy sytuację sprzedaży programu komputerowego można przyrównać do elektronicznych książek. Skoro pobranie oprogramowania jest odpowiednikiem pierwszego wydania nośnika materialnego, co jest równoznaczne z wyczerpaniem prawa autora, to czy odsprzedaż e-booków również nie powinna być legalna?
Spór rozwiał wyrok Trybunały Sprawiedliwości UE z dnia 19 grudnia 2019 roku wydany w sprawie C-263/18. Precedensowe orzeczenie zapadło na kanwie historii, w której niderlandzka spółka Tom Kabinet wpadła na pomysł prowadzenia specyficznego klubu czytelniczego. Działalność polegała w skrócie na tym, że firma najpierw nabywała e-booki, następnie oznaczała je własnym znakiem wodnym i odsprzedawała członkom swojego klubu.
Przychodząc z pomocą wydawcom elektronicznych książek TSUE uznał, że w przypadku e-booków nie dochodzi do wyczerpania prawa. Próbując rozwiać wątpliwości powstałe po wyroku dotyczącym oprogramowania komputerowego skład orzekający wskazał, iż zrównanie materialnych i niematerialnych kopii utworów nie było celem prawodawcy. Cyfrowy nośnik nie może być uznany za utwór, a zatem jego sprzedaż jest jedynie publicznym udostępnienie. Ewentualny dalszy obrót wymaga zgody twórcy, co oznacza, że odsprzedaż e-booków nie może być uznana za legalną.
Rynek e-booków wciąż jest mały. Legalna odsprzedaż byłaby gwoździem do trumny
Wydawać by się mogło, że wraz z ciągłym postępem technologicznym sprzedaż e-booków powinna rosnąc z roku na rok. Nic bardziej mylnego. Choć z rynkiem elektronicznych książek jest taki problem, że oficjalnych danych brakuje, to można śmiało postawić tezę, że o dynamicznym rozwoju nie może być mowy.
Wiele mówi już sam zeszłoroczny raport Biblioteki Narodowej dotyczący stanu czytelnictwa w Polsce. Jak się okazuje w naszym kraju e-booki czyta ledwie 5% czytelników. Zresztą w innych europejskich krajach wcale nie jest lepiej. Średni udział e-booków w rynku na Starym Kontynencie waha się od 3 do 8%. Sytuacji nie zmieniła zarówno epidemia COVID-19, jak i znaczne wzrosty cen papieru, które mocno uderzyły w tradycyjne wydania książek.
Stąd też w praktyce wyrok TSUE w sprawie e-booków mógł być tylko jeden. Biorąc pod uwagę nikłe zainteresowanie czytaniem książek w elektronicznej wersji, dalsza legalna odsprzedaż e-booków oznaczałaby dla większości wydawców zwijanie interesu. Tymczasem optymiści mogą mieć jeszcze nadzieję, że przyszłość e-booków nie będzie rysować się jedynie w czarnych barwach.
30.06.2025 20:19, Rafał Chabasiński
30.06.2025 16:17, Rafał Chabasiński
30.06.2025 15:12, Katarzyna Zuba
30.06.2025 13:30, Mariusz Lewandowski
30.06.2025 12:55, Mateusz Krakowski
30.06.2025 11:32, Edyta Wara-Wąsowska
30.06.2025 10:57, Mariusz Lewandowski
30.06.2025 10:51, Rafał Chabasiński
30.06.2025 10:12, Katarzyna Zuba
30.06.2025 9:17, Edyta Wara-Wąsowska
30.06.2025 8:30, Rafał Chabasiński
30.06.2025 8:07, Edyta Wara-Wąsowska
30.06.2025 7:02, Aleksandra Smusz
30.06.2025 5:57, Rafał Chabasiński
29.06.2025 18:00, Rafał Chabasiński
29.06.2025 14:36, Miłosz Magrzyk
29.06.2025 12:35, Joanna Świba
29.06.2025 10:32, Miłosz Magrzyk
29.06.2025 9:31, Rafał Chabasiński
29.06.2025 8:17, Miłosz Magrzyk
29.06.2025 7:20, Rafał Chabasiński
29.06.2025 6:29, Miłosz Magrzyk
28.06.2025 19:08, Mateusz Krakowski
28.06.2025 16:05, Mateusz Krakowski