Celebryci i influencerzy bardzo chętnie poruszają w mediach społecznościowych tematy dotyczące ciąży i wychowywania dzieci. Ci z największymi zasięgami zachwalają prywatne kliniki lub publikują w sieci film z porodu. Jednak prawie nikt nie porusza tematu, jakim jest opieka okołoporodowa. A tutaj nadal jako kraj mamy bardzo dużo do zrobienia. Dane na temat znieczuleń porażają. Jakie mamy prawa?
Weź ze sobą plan porodu i walcz o swoje prawa. Opieka okołoporodowa to twoje prawo, a nie luksus
Poród to ogromne wydarzenie w życiu kobiety, jak i jej rodziny. To, jaki miał przebieg może wpłynąć nie tylko na jej zdrowie fizyczne, ale także psychiczne. Niestety, wiele Polek nie zna swoich praw, a nawet jeśli je zna — nie potrafi ich egzekwować. Co gorsza, są one nagminne łamane przez personel szpitala. O prawach kobiet mówi Rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie standardu organizacyjnego opieki okołoporodowej z dnia 16 sierpnia 2018 roku.
Realizacja praw pacjenta w zakresie opieki okołoporodowej polega w szczególności na respektowaniu prawa do świadomego udziału w podejmowaniu decyzji związanych z ciążą, porodem, połogiem oraz opieką nad noworodkiem, obejmujących zakres podejmowanych działań i stosowanych procedur medycznych.
Rozporządzenie powstało po to, by poprawić opiekę nad matką i jej dzieckiem. Do przestrzegania standardu zobowiązane są wszystkie placówki medyczne. Jakie prawa ma kobieta rodząca? Należy pamiętać, że w przypadku porodu w Polsce nie obowiązuje rejonizacja. Ciężarna może sama wybrać szpital, w którym chce urodzić. Co więcej, w przypadku ciąży, która przebiega prawidłowo możemy zdecydować się na poród domowy (ale nie jest objęty powszechnym ubezpieczeniem). Do dokumentacji i badań (wykaz znajduje się w rozporządzeniu) powinno dołączyć się plan porodu. Niektóre szpitale posiadają gotowy dokument do wydrukowania. W nim warto zawrzeć np. z kim chcemy rodzić czy w jaki sposób chcemy łagodzić ból. Plan zostaje modyfikowany odpowiednio do stanu zdrowia i potrzeb rodzących.
Powolne zmiany na lepsze
Szacunek, prywatność, intymność — to wszystko musi zapewnić nam personel szpitala. Jednym z najważniejszych praw jest to, że wszystkie zabiegi medyczną odbywają się za zgodą rodzącej. To kobieta rodząca jest w centrum uwagi, ma prawo mówić o swoich potrzebach i świadomie decydować. Nie musi leżeć, jeśli nie ma takiej potrzeby medycznej. Dostęp do prysznica, wygodna pozycja, picie i jedzenie, masaż — nikogo nie powinno to dziwić. Poród to nie obóz przetrwania. Nadal ogromnym problemem jest ochrona krocza, niestety nawet w tych placówkach, które mają dobre opinie, zdarza się, że jest ono nacinane bez zgody kobiety lub na wszelki wypadek.
Prawa kobiet przed porodem, w trakcie i po są rozległe, ale warto je znać, aby móc je na bieżąco weryfikować. Powstały nie po to, by komplikować sytuację, ale by stworzyć godne warunki. Wyciąganie konsekwencji za łamanie praw w trakcie opieki okołoporodowej to sposób na poprawienie swojej sytuacji, jak i utorowanie drogi do zmian w danym szpitalu. I to zaczyna się już wtedy, kiedy kobiety nie mogą korzystać z opieki ginekologicznej w przychodniach POZ. A wiemy, że nie mogą, bo wiele z nich prowadzi swoje ciąże prywatnie.
Raporty fundacji „Rodzić po Ludzku” zawierają także historie rodem z horrorów, za które odpowiedzialne jest karygodne zachowanie personelu. Przemoc słowna — obrażanie, podważanie decyzji, wulgaryzmy, wyśmiewanie, przemoc fizyczna — bolesne szycie krocza, siłowe masaże szyjki czy naciskanie na brzuch podczas porodu. Pocieszający jest fakt, że na przestrzeni lat wiele zmieniło się na korzyść kobiet rodzących.
Nie musi boleć. Oficjalne dane NFZ wskażą, którą porodówkę należy omijać szerokim łukiem
Prawo do łagodzenia bólu to także opieka okołoporodowa. Niestety, najnowsze dane NFZ na temat znieczuleń zewnątrzoponowych podczas porodów są fatalne. Tylko 8 proc. porodów w siłami natury odbywa się ze znieczuleniem. Najwięcej takich porodów odbyło się na Mazowszu — choć tylko 20 proc. Najmniej w Wielkopolsce — 0 proc. Na prowadzenie w rankingu szpitali wychodzi krakowski Szpital na Siemiradzkiego, odsetek poród ze znieczuleniem to 61,7 proc. Jednak na 348 porodówek w Polsce w 195 nie wykonano ani jednego znieczulenia.
Dlaczego tak rzadko łagodzimy ból porodowy? Przecież NFZ finansuje znieczulenie. Nie każda kobieta może mieć je zastosowane, bywa, że są pewne przeciwskazania do jego wykonania. Ale poza tym każda odmowa powinna być jedynie wyborem kobiety, nie szpitala. Odmowa znieczulenia zewnątrzoponowego nie sprawi, że kobieta nie urodzi, ale sprawi, że jej poród nie będzie traumą do końca życia, po której powie „nigdy więcej”. Proponowane zamienniki (jak gaz rozweselający, leki czy masaże) nie są adekwatne, mogą być korzystne, ale nie mogą zastępować ZZO.
Jednym z głównych problemów jest brak anestezjologów. I brakuje ich nie tylko w małych szpitalach, ale także w ośrodkach wojewódzkich — takich jak w Toruń. W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym im. L. Rydygiera w 2022 roku nie wykonano ani jednego znieczulenia. Zresztą, rodzące o tym fakcie mogą dowiedzieć się przed porodem, bo ta informacja jest powszechnie dostępna. Kolejne problemy na drodze do powszechnych ZZO to nieprzeszkolony personel i poglądy dyrekcji, która nie widzi w tym zarobku. Przecież tu chodzi o dobry interes. Szkoda, że nie matek.
Odwiedziny? Wcale lub na korytarzu. Tata musi zapłacić
Z tego co jest prawem zrobiliśmy luksus. Dwugodzinny kontakt „skóra do skóry” to prawo, nie przywilej. A szpitale, które to „oferują” uznajemy za dobre, które pochylają się nad kobietą. Pochylać powinni się wszyscy odpowiedzialni za historie, które sprawiły, że poród rodzącej nie był na tyle komforty, jak bardzo to możliwe. Fundacja „Rodzić po Ludzku” co roku podejmuje wiele interwencji. Dotyczą one m.in. braku odwiedzin, braku porodów rodzinnych, w dalszym ciągu izolowania matek od dzieci ze względu na COVID-19. Zdarza się, że szpital żąda opłat za obecność bliskiej osoby podczas porodu, dokarmia dziecko mlekiem modyfikowanym bez zgody matki czy nie pozwala na kangurowanie po cesarskim cięciu.
Brak empatii ze strony personelu szpitala nie sprawia, że prawo nie musi być przestrzegane. Opieka okołoporodowa i dotyczące jej rozporządzenie to polecenia, nie źródło, z którego możemy wybierać co nam pasuje. Zmiany na lepsze na Polskich porodówkach są na tyle powolne, że rodzenie w najbliższym szpitalu często nie wchodzi w grę. Kobiety są zmuszone szukać alternatyw, by uchronić się przed traumą i bólem. A niechlubne opinie na temat placówek medycznych nie interesują nawet ich dyrektorów.