Opłata emisyjna dotknie tylko koncerny paliwowe – obiecywali politycy. No to ekspert się zaczął zastanawiać, czemu u nas ceny paliwa są takie wysokie, choć wszędzie na świecie spadają. I mu wyszło, że za opłatę emisyjną płacimy tak naprawdę jeszcze zanim weszła w życie!
Ceny paliw teoretycznie nie są w Polsce takie wysokie – przynajmniej w porównaniu z tymi sprzed kilku miesięcy. Tyle że ceny spadają w całej Europie znacznie szybciej niż w Polsce. Mało tego – paliwo jest u nas już droższe od unijnej średniej, a to się wcześnie niemal nie zdarzało.
Pomijając podatki i opłaty, litr benzyny bezołowiowej kosztuje w UE średnio 52,3 eurocenta, czyli 2,25 zł, a oleju napędowego – 61,1 eurocenta, 2,62 zł. W obu przypadkach ceny w Polsce są wyższe niż średnie w UE i wynoszą 53 oraz 63 eurocenty – mówi Marcin Lipka, główny analityk firmy Cinkciarz.pl.
Co więcej, bez uwzględnienia podatków diesel w Polsce należy do najdroższych w UE. Na pierwszy rzut oka to zaskakujące. Lipka jednak przypomina, że od 2019 r. czeka nas opłata emisyjna. I trudno nie połączyć tych dwóch faktów.
Opłata emisyjna. To przez nią paliwo już jest takie drogie?
Wielkie firmy paliwowe „dobrodusznie” dawały znać, że klienci stacji opłaty emisyjnej wcale nie odczują. – Tyle że w dłuższym okresie to całkowicie nierealne – uważa Lipka. Zresztą, jak zauważa analityk, pisało o tym nawet Biuro Analiz Sejmowych.
Firmy paliwowe więc mogą stopniowo „rozkładać” opłatę dla swoich klientów, czyli na przykład na dystrybutorów paliwa. – Rozkładanie opłaty może trwać tygodniami, zwłaszcza gdyby dominujące na rynku koncerny chciały wypełnić swoją obietnicę. To z kolei może oznaczać perspektywę znacznie niższej marży od początku roku dla pozostałych uczestników rynku, funkcjonujących całkowicie na komercyjnych zasadach – uważa analityk Cinkciarz.pl.
Co z tego wynika? – W rezultacie stacje paliw stały się niezwykle ostrożne w obniżkach cen, co pokazują rekordowe marże na oleju napędowym i wyższe, po wyłączeniu podatków, ceny diesla oraz benzyny w Polsce niż w Unii – dodaje ekspert. Więc pewnie gdyby rządzący nie wpadli na pomysł z opłatą emisyjną, dziś płacilibyśmy na stacjach znacznie mniej. – Ceny paliw w ujęciu netto mogą być średnio nawet o 15 gr wyższe na litrze, niż gdyby nie było ryzyk związanych z koniecznością utrzymania stałych cen po wprowadzeniu opłaty emisyjnej – dodaje analityk.
Opłata emisyjna wejdzie w 2019 r. i wyniesie on 8 gr netto na litrze. Rząd zapewniał, że pieniądze z opłaty pójdą na walkę ze smogiem – oraz że konsumenci jej w ogóle nie odczują. Co do tego drugiego, już widać, że politycy obiecywali nam gruszki na wierzbie. Bo opłata emisyjna jeszcze nie weszła, a już de facto drenuje nasze portfele. Oby chociaż pierwsza obietnica została spełniona. Jeśli faktycznie pieniądze pójdą na walkę ze smogiem, to jakoś przeżyjemy te wyższe rachunki ze stacji. Tylko jakoś średnio wierzymy, że to pójdzie rzeczywiście na ten smog…