Resort klimatu i środowiska chce wprowadzić nową opłatę dla producentów napojów, soków czy mleka. Początkowo sprawa nie wydawała się jakoś bardzo poważna, bo stawka nie była przesadnie wygórowana. Aż tu nagle ministerstwo podniosło ją… dwudziestokrotnie. Opłata za butelki będzie więc całkiem spora, a odczuje ją każdy konsument.
Nie da się ukryć, że toniemy w odpadach, czego przyczyną są wszechobecne butelki po coli, mleku czy po sokach. Rozwiązaniem może (i powinien) być system kaucyjny. No ale póki co jeszcze go nie mamy. A skoro nie mamy, to Ministerstwo Klimatu i Środowiska postanowiło wprowadzić dodatkową opłatę.
Pełna nazwa jest wyjątkowo skomplikowana (przytaczamy ją z kronikarskiego obowiązku: opłata na pokrycie kosztów zagospodarowania odpadów powstałych z produktów jednorazowego użytku z tworzyw sztucznych oraz utworzenia i utrzymania publicznych systemów zbierania tych odpadów), ale w skrócie można powiedzieć, że chodzi o butelki plastikowe. Mają ją płacić wszyscy producenci, którzy sprzedają w opakowaniach plastikowych o pojemności do 3 litrów. Choć warto zaznaczyć, że proces tworzenia ustawy jest ciągle w toku.
Początkowo branża nie podnosiła alarmu – roczna stawka dla producentów za kilogram wprowadzonych opakowań miała wynieść 1 gr. Nagle jednak ministerstwo zmieniło zdanie i… podniosło stawkę 20-krotnie. Przedsiębiorcy mówią, że taka opłata „spowoduje drastyczny, nieplanowany wzrost kosztów” i to już od stycznia 2024 r.
Przedsiębiorcy dodają też, że opłata za butelki jest po prostu nie fair, bo już teraz przecież wiele takich opakowań trafia do recyklingu.
Opłata za butelki wzrasta o 2 tys. proc.
„Absolutnie nie ma zgody ze strony branży mleczarskiej na takie stawki” – grzmi Agnieszka Maliszewska, dyrektorka generalna Polskiej Izby Mleka. I zwraca uwagę, że to wzrost o prawie… 2 tys. proc. W podobnym tonie wypowiada się zresztą cała branża. „Tak wysoki proponowany wzrost stawki w stosunku do pierwotnie zakładanego świadczy o tym, że przedsiębiorcy zostali wprowadzeni w błąd w procesie konsultacji ustawy, a sama ustawa została wykorzystana do wprowadzenia kolejnego podatku, nie mającego realnego uzasadnienia ani w ilości zbieranych w zbiórce publicznej butelek po napojach, ani też faktycznych kosztach tej zbiórki” – uważa Dariusz Lizak, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Przemysł Rozlewniczy.
Organizacje skupiające przedsiębiorców z branży „napojowej” mają więc do rządu prosty apel: lepiej przyspieszyć pracę nad systemem kaucyjnym niż wprowadzać dodatkowe opłaty. To bowiem byłoby korzystne i dla środowiska, i dla przedsiębiorców, i dla konsumentów. Ale może cel nowej opłaty wcale nie jest „środowiskowy”…