Zasłanianie się "prawami natury" i "zasadami współżycia społecznego" w dobie OnlyFans jest wręcz żenujące
Prostytucja w Polsce jest całkowicie nieopodatkowana. Należy tym samym do niezwykle rzadkich form działalności zarobkowej, która nie znajduje się w spektrum zainteresowania Fiksusa. Jakim cudem? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w art. 2 ust. 1 pkt 4) ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych:
Samo pojęcie "czynność, która nie mogą być przedmiotem prawnie skutecznej umowy" jest oczywiście niezdefiniowane i w gruncie rzeczy trudne do precyzyjnego określenia. Z pewnością będą nimi działania wprost nielegalne jak na przykład przywoływany często handel narkotykami. Seks za pieniądze jest jednak legalny w tym sensie, że nie grozi za niego karu obydwu stronom. Państwo jedynie udaje całym swoim aparatem, że seks za pieniądze nie istnieje. W orzecznictwie możemy spotkać odwołanie do czynności sprzecznych z zasadami współżycia społecznego, ale takie tezy łatwo skontrować. Gdybyśmy mieli wyłączać z opodatkowania zachowania uważane za niemoralne, nieetyczne czy powszechnie pogardzane, to ucieszyliby się nie tylko lichwiarze i przemysł tytoniowy, ale także na przykład politycy czy influencerzy.
Wszelkie odwołania do "praw przyrody" czy moralności nie sprawdzają się w praktyce. Zwłaszcza że najbliższy prostytucji sposób zarobkowania w postaci świadczenia innego rodzaju usług seksualnych za pośrednictwem kamery i internetu stanowi już "normalną" działalność gospodarczą ze wszystkimi tego konsekwencjami podatkowymi. Warto wspomnieć, że w pełni akceptowany przez polski system podatkowy OnlyFans może przynosić zauważalnie gorsze skutki społeczne od tradycyjnej prostytucji, a nawet pornografii.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Bardziej racjonalna argumentacja o tym, że po prostu w przypadku takich czynności nie istnieje podstawa prawna, by zawrzeć wolną od wad umowę, również słabo wytrzymuje zderzenie z praktyką. Jest jednak najlepszym uzasadnieniem prawnym obecnego stanu rzeczy, jakim dysponujemy. Przy czym chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że tak naprawdę wynika on ze stwierdzenia dawno temu przez decydentów, że te konkretne pieniądze jednak im śmierdzą.
Wspominam o tym wszystkim dlatego, że opodatkowanie prostytucji w dzisiejszych czasach wydaje się czymś, z czego państwo nie powinno rezygnować. Jest ku temu kilka ważnych powodów.
Opodatkowanie prostytucji to punkt wyjścia do ucywilizowania jej statusu prawnego, co z kolei wyeliminuje szereg patologii
Patrząc nad problem od strony czysto pragmatycznej, nasz kraj boryka się właśnie z dziurą budżetową. Deficyt na przeszło 270 mld zł siłą rzeczy oznacza, że Minister Finansów będzie się rozglądać za dodatkowymi źródłami dochodów. Będzie szukać, aż coś znajdzie. To z kolei najczęściej oznacza budżetowe w sektorze usług publicznych oraz w pensjach budżetówki. W grę wchodzi także odmawianie obywatelom załatwienia spraw, które powinno się załatwić już dawno. Przykładem może być kwota wolna w podatku Belki, której nie będzie. Siłą rzeczy na koniec znajdą się jakieś sprytnie schowane nowe podatki, które posłużą wydrenowaniu naszych portfeli nieco bardziej, niż do tej pory.
Opodatkowanie prostytucji przyniosłoby państwu miliony, których nie trzeba byłoby pozyskiwać od przedsiębiorców i zwykłych obywateli. Jak dużo? Trudno to oszacować z całą pewnością. Niektóre szacunki sugerują korzyści budżetowe rzędu nawet 130 mln zł rocznie.
To nie koniec dobrych wieści. Opodatkowanie prostytucji ograniczyłoby szarą strefę na dwa sposoby. Pierwszy jest dość oczywisty. Jeżeli nagle świadczenie usług seksualnych w tradycyjnym rozumieniu stałoby się przedmiotem prawnie skutecznej umowy, który można opodatkować, to automatycznie włączylibyśmy osoby zarabiające w ten sposób w normalny obieg gospodarczy. Wymusiłoby to zakładanie firm oraz odprowadzanie składek od uzyskanych zarobków. Są osoby, które uważają, że artyści mają problem z emeryturami i dostępem do opieki zdrowotnej. Prostytutki mają pod tym względem dużo gorzej. Następnym krokiem byłoby zastosowanie jakichś norm BHP w tego typu działalności.
Ucywilizowanie sytuacji prawnej nierządu mógłby też sprawić, że przestępcy trudniący się stręczycielstwem, sutenerstwem i kuplerstwem mieliby dużo trudniej. W końcu opodatkowanie prostytucji sprawiłoby, że dochody z nierządu znalazłyby się pod ścisłą kontrolą organów podatkowych. Trudno w tej sytuacji coś uszczknąć dla siebie. Tymczasem nie postuluję rezygnacji z karania przestępców żerujących na obecnej pożałowania godnej pozycji prawnej osób świadczących usługi seksualne.
Drugim sposobem na ograniczenie szarej strefy stałoby się załatanie dziury, z której korzysta część podatników, by uniknąć opodatkowania. Nie chodzi nawet o karną stawkę 75 proc. za nieujawnienie źródeł dochodu. Mam na myśli utrącenie całego wybiegu z twierdzeniem podatnika, że się prostytuuje. Jeżeli jest w stanie uprawdopodobnić urzędowi skarbowemu tę okoliczność, to często rzeczywiście nie zapłaci Fiskusowi ani grosza. Opodatkowanie prostytucji sprawi, że nie będzie sensu kombinować. Na końcu drogi i tak czeka podatek dochodowy.