Wyrzuciłeś śmieci do lasu? No to będziesz musiał po sobie posprzątać. Jest zapowiedź zmian w przepisach

Środowisko Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (84)
Wyrzuciłeś śmieci do lasu? No to będziesz musiał po sobie posprzątać. Jest zapowiedź zmian w przepisach

Rząd przedstawił założenia projektu, który ma ukrócić proceder zaśmiecania Polski. Zarówno w skali mikro, jak i makro. Będą ostrzejsze kary za śmiecenie, ma się też pojawić obowiązek osobistego naprawienia szkody wyrządzonej środowisku. Są też rozwiązania, które mają być nowym orężem w walce z tymi, którzy na przykład sprowadzają do Polski odpady z zagranicy. Brzmi to ciekawie i obiecująco.

Ostrzejsze kary za śmiecenie

Wyższe kary za śmiecenie w lasach wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba zapowiadał już w wakacje. Teraz przyszedł czas na prezentację bardziej konkretnych rozwiązań. Resort, wraz z ministerstwem sprawiedliwości, przygotował projekt ustawy wprowadzającej szereg zmian w penalizacji przestępstw „śmieciowych”.

Zacznijmy od sprawy najbardziej przyziemnej, czyli pospolitego zaśmiecania lasu przez osoby, które chcą oszczędzić na opłatach śmieciowych. W ich przypadku planowane jest podniesienie dolnej granicy kary finansowej. Dziś wynosi ona 500 złotych w przypadku mandatu karnego i maksymalnie 5000 złotych, gdy sprawa trafi do sądu. Nowelizacja będzie zakładała znaczny wzrost wysokości grzywny. Jej minimalna wartość będzie wynosić aż 5000 złotych. Dużo? W żadnym wypadku. Wszak to nie kara za przekroczenie prędkości, które każdemu z nas co jakiś czas zdarza się popełnić. Ludzie śmieci do lasu wywożą z pełną premedytacją. Perspektywa wysokiej kary powinna skutecznie ostudzić ich zapędy.

Mało tego – proponowana przez rząd nowelizacja wprowadza nowy obowiązek. A mianowicie konieczność naprawienia szkody wyrządzonej środowisku. Czyli de facto posprzątania po sobie. To świetny pomysł, bo dla tych, których nie zaboli kara finansowa, będzie to dodatkowa sankcja, kto wie czy nie bardziej dotkliwa. Ale obowiązek posprzątania śmieci nie ma tylko funkcjonować jako sankcja. Może być bowiem także… zachętą. Bo w nowelizacji zapisano, że po samowolnym posprzątaniu takiego leśnego bałaganu może być szansa na odstąpienie przez sąd od wymierzenia kary. Logiczne? Bardzo. Nie pozostaje mi nic innego, jak pochwalić rządzących za ten pomysł.

Odciążenie samorządów i walka ze śmieciami z zagranicy

Proponowana nowelizacja to jednak nie tylko wyższe kary za śmiecenie, nazwijmy to, pospolite. To też poważne zaostrzenie sankcji grożących firmom niszczącym środowisko. Dziś można na nie nałożyć grzywnę w wysokości minimum tysiąca złotych. Po zmianie przepisów będzie to co najmniej 10 000 zł. Górna granica – dziś wynosząca 5 milionów złotych – będzie powiązana z wysokością przychodu danej spółki odpowiedzialnej za złamanie prawa. Co oznacza, że w przypadku dużych podmiotów kara finansowa może być nawet jeszcze wyższa.

Resorty klimatu i sprawiedliwości chcą też rozwiązać problem finansowania samego procesu usunięcia odpadów składowanych przez taką firmę. Dziś koszty te spadają na samorządy (a często chodzi o bardzo duże, nawet wielomilionowe kwoty). Nowelizacja zakłada wprowadzenie nawiązki, która ma być przez winowajcę wpłacana do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. I wynosić od 10 tysięcy do nawet 10 milionów złotych. Pieniądze te zostałyby przeznaczone na pokrycie kosztów utylizacji odpadów.

Nic tylko przegłosowywać

Jeśli sama ustawa będzie napisana tak, jak wynika to z przedstawionych dziś zapowiedzi, to trudno mi sobie wyobrazić by ten projekt nie został przyjęty inaczej niż jednogłośnie. O ile bowiem jeszcze w przypadku zaostrzenia sankcji za wykroczenia drogowe mogły się zdarzyć głosy krytyczne, to chyba żaden z posłów nie odważy się bronić tych, którzy zaśmiecają nasz kraj. Wiele więc wskazuje na to, że rząd PiS zgotuje nam udaną reformę. I dobrze. Szkoda tylko, że ustaw na przykład sądowych nie pisze z tak prospołecznym nastawieniem jak te śmieciowe.