Wszystko zrozumiem, ale żeby podszywać się pod ZUS, to już trzeba mieć fantazję

Finanse Firma Prywatność i bezpieczeństwo Technologie Dołącz do dyskusji (30)
Wszystko zrozumiem, ale żeby podszywać się pod ZUS, to już trzeba mieć fantazję

ZUS ostrzega, by nie otwierać załączników dołączonych do e-maili, których rzekomym nadawcą jest Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Okazuje się, że oszuści znowu podszywają się pod ZUS, a otworzenie załączników dołączonych do wiadomości e-mail poskutkuje zainfekowaniem całego komputera. Tym razem wysyłają informacje o rozliczeniach składkowych. 

Oszuści podszywają się pod ZUS. Twierdzą, że wysyłają informacje o rozliczeniach składkowych

ZUS stara się co jakiś czas przypominać, że nie wysyła do klientów drogą mailową informacji np. nadpłatach, nie kieruje również żadnych żądań do zapłaty. Od tego są pisma. Podobnie jest w przypadku informacji o rozliczeniach składkowych – ZUS też nie wysyła takich e-maili. Wiele osób jednak zdaje się o tym nie pamiętać, i gdy tylko zobaczy e-mail wysłany – teoretycznie – przez jakąś państwową instytucję, automatycznie zapomina o tym, że państwo jednak, co do zasady, komunikuje się z obywatelami za pomocą pism, a nie e-maili. W przypadku ZUS e-maile wprawdzie są wysyłane do klientów Zakładu, ale wyłącznie do tych, którzy mają konto na portalu Platformy Usług Elektronicznych, a w dodatku sami zdecydowali, że taka forma kontaktu najbardziej im odpowiada. ZUS jednocześnie przypomina, że w takiej sytuacji e-mail zawsze zawiera imię i nazwisko konkretnego pracownika Zakładu.

ZUS czy nie ZUS? W razie wątpliwości wystarczy… zapytać

Jeśli jednak ktoś nadal będzie miał wątpliwości, czy właśnie odebrany adres e-mail pochodzi od Zakładu, czy też oszuści kolejny raz podszywają się pod ZUS, może to łatwo zweryfikować. Wystarczy skontaktować się z Centrum Obsługi Telefonicznej (a infolinia ZUS, wbrew pozorom, sprawia naprawdę dobre wrażenie) lub po prostu wysłać e-maila (ale pod żadnym pozorem nie do nadawcy podejrzanego maila, a na adres cot@zus.pl).

Zawsze znajdzie się ktoś, kto i tak otworzy zainfekowany załącznik

Dlaczego informowanie o takich akcjach oszustów jest tak ważne? Odpowiedź jest prosta – bo i tak zawsze znajdzie się grono osób, które otworzy taką wiadomość, a potem, bez zastanowienia się nad sytuacją, otworzy również załącznik. A oszuści są coraz bardziej pomysłowi – były próby podszywania się pod Ministerstwo Finansów, które ostrzegało przed fałszywymi mailami, były tajemnicze e-maile rzekomo od skarbówki, gdzie oszuści informowali o kontroli. Podszywanie się pod ZUS można już naprawdę uznać za szczyt fantazji. Aż strach się zastanawiać, jaka instytucja (lub urząd) może być kolejną inspiracją dla oszustów. Może teraz dla odmiany będą rozsyłać e-maile podszywając się pod NFZ? Niezależnie jednak od tego, kto rzekomo jest nadawcą wiadomości, zawsze warto zastanowić się, czy dana instytucja faktycznie mogła wysłać do nas e-mail. I czy – po dokładniejszym przyjrzeniu się – wygląda on jakkolwiek wiarygodnie.