Co jakiś czas przed oblicze polskiego wymiaru sprawiedliwości trafiają osoby, które postanowiły pokombinować podczas zakupów. Mimo że oszustwo mocno nie popłaca, ponieważ za drobne oszczędności możemy zapłacić kilkuletnim pobytem w więzieniu, i tak nie brakuje amatorów cudzej własności i cwaniaków, którzy zrobią wszystko, by zapłacić mniej.
Zgodnie z art. 286 Kodeksu karnego, oszustwo polega na wprowadzeniu kogoś w błąd w celu uzyskania korzyści majątkowej. Grozi za nie do 8 lat pozbawienia wolności. Popularnym przykładem oszustwa w sklepie jest naklejenie na droższy produkt kodu kreskowego z tańszego towaru. Jednak to tylko wierzchołek góry lodowej.
Oszuści sklepowi są pomysłowi
Większość z nas odwiedza sklepy spożywcze regularnie i nawet nie myśli o oszustwach. Za wszystko płaci uczciwie. Niemniej niektórzy orędownicy tańszych zakupów usilnie szukają nielegalnych sposobów na to, by zaoszczędzić. I tak na przykład, przy kasach samoobsługowych skanują tańsze towary zamiast tych, które faktycznie chcą kupić. Olsztyńska policja opisała przypadek mężczyzny, który zaniżał liczbę i cenę towarów. Proceder został zauważony przez pracownika ochrony. Z kolei mieszkanka gminy Libiąż, która chciała zapłacić mniej za śliwki, mandarynki i gruszki, wszystkie owoce kasowała jako grejpfruty oferowane w promocyjnej cenie. I również wpadła – jak śliwka w kompot.
Złodzieje w celu ominięcia systemów bezpieczeństwa stosują różne metody. Podmiana etykiet i skanowanie tańszych produktów zamiast droższych to i tak niezbyt kreatywne sposoby w porównaniu z przypadkiem ukrycia alkoholu w proszku do prania.
Oszukują na „Sobieskiego” i nie tylko
Część złodziei specjalizuje się w kradzieży artykułów higienicznych. Po tym, gdy zostaną złapani, usilnie twierdzą, że są to ich osobiste przedmioty. Inni próbują zdezorientować kasjerki – w tym celu płacą banknotem o nominale 500 zł. To tzw. oszustwo „na Sobieskiego”, nawiązujące do podobizny widniejącej na banknocie. Podczas gdy kasjerki wyliczają resztę, przestępcy dyskretnie chowają towar za pazuchą. Kolejną metodą jest zbieranie paragonów i próba zwrotu rzeczy, których de facto nie kupiono.
Część przestępców w celu stworzenia zamieszania przy kasie i niezapłacenia za wszystkie produkty korzysta z wielu wózków zamiast jednego. Inni umieszczają droższe przedmioty na dnie wózka i liczą na to, że kasjer nie zauważy tych rzeczy. W razie wpadki udają, że zapomnieli wyłożyć towar na taśmę. Oczywiście zdarzają się też tacy, którzy zamiast „wyrafinowanych” metod stosują najbardziej bezpośrednią technikę. Do tej należy po prostu kradzież towaru i opuszczenie sklepu w momencie, gdy pracownicy obsługują innych klientów.