Pasażer pozywa linię lotniczą, bo zakleszczył się w fotelu. Wiem, co sobie myślicie, ale tym razem nie chodzi o wagę

Codzienne Na wesoło Transport Dołącz do dyskusji
Pasażer pozywa linię lotniczą, bo zakleszczył się w fotelu. Wiem, co sobie myślicie, ale tym razem nie chodzi o wagę

Eshagh Wiseman leciał sobie klasą biznes z Tel Awiwu do Nowego Jorku. Niestety, w trakcie przestawiania fotela mężczyzna w nim utknął. Teraz pechowy pasażer pozywa linię lotniczą za poważny uszczerbek na zdrowiu, bo załoga samolotu pomogła mu, używając brutalnej siły. Wiem, co sobie teraz myślicie: pan Wiseman najprawdopodobniej nie był otyły.

Pasażer pozywa linie lotnicze dlatego, że załoga nie powiedziała mu, jak się rozkłada fotel

W dzisiejszym czasie bardzo często się zdarza, że co rusz jakaś firma informuje nas o rzeczach oczywistych. Słoik masła orzechowego „może zawierać orzeszki”, świeżo zrobiona kawa „może być gorąca” albo powodować raka, nie powinniśmy pić środka do udrażniania rur i tak dalej. Można śmiało przypuszczać, że za większością tego typu oznaczeń stała albo tragedia, albo pozew gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Jak podaje portal Fly4Free.pl, tym razem możemy się doczekać bardzo szczegółowych instrukcji obsługi fotela w klasie biznes. Wszystko dlatego, że pewien pasażer pozywa linię lotniczą El Al, bo w takim fotelu utknął.

Eshagh Wiseman leciał z Tel Awiwu do Nowego Jorku. Próbował samodzielnie przestawić fotel z pozycji siedzącej do pozycji łóżka. Niestety, zrobił to na tyle nieumiejętnie, że nie mógł samodzielnie się uwolnić z uścisków maszyny. W jakiś sposób zaklinowały się jego nogi. Załoga próbowała pomóc mężczyźnie i nawet im się udało.

Pan Wiseman postanowił jednak złożyć pozew, bo jego zdaniem zrobiono to w sposób siłowy, być może nawet brutalny. To z kolei miało skutkować poważnym i trwałym uszczerbkiem na zdrowiu. Samo zdarzenie miało zaś sprawić mu wielki ból, zarówno fizyczny, jak i mentalny. W tym drugim przypadku chodzi zapewne o upokorzenie nieuchronnie wiążące się z całym zamieszaniem.

Pasażer pozywa linię lotniczą właśnie dlatego, że załoga wcześniej nie poinformowała go, jak się właściwie rozkłada fotele w samolocie. Już na wstępie wolałem uprzedzić, że to nie jest jedna z tych sytuacji, w których mamy do czynienia z otyłym pasażerem. Nic nie wiadomo o tym, jakoby Eshagh Wiseman miał problemy z wagą. Wśród informacji na temat całego zdarzenia możemy jedynie wyłuskać jedynie to, że mamy do czynienia z osobą starszą.

Fotele w samolocie w zasadzie nie powinny więzić nóg pasażerów

Podeszły wiek pasażera może uprawdopodabniać nie tyle problem z obsługą foteli, które w klasie biznes podobno rzeczywiście mogą być dość skomplikowane, ile przede wszystkim skalę poniesionych obrażeń. Być może pan Wiseman ma szanse wygrać w sprawę w sądzie. Czy raczej, znając amerykański system sprawiedliwości, uzyskać dobre warunki ugody od linii lotniczej. Reprezentujący go prawnicy powołują się przy tym na Konwencję Montrealską, zgodnie z którą to linie lotnicze odpowiadają za wszelkie obrażenia powstałe w czasie lotu. Wyjątek od tej zasady stanowią te urazy, które są wynikiem zaniedbania ze strony pasażerów.

Okazuje się więc, że ewentualny brak przeszkolenia pasażerów z obsługi foteli jest kluczowy dla rozstrzygnięcia. Czy pan Wiseman zawinił niedbałością, nie potrafiąc rozłożyć swojego fotela? A może fotele w klasie biznes w ogóle nie powinny móc rozkładać się w taki sposób, by więzić nogi pasażerów? To właśnie będzie musiał rozstrzygnąć sąd, o ile strony będą dostatecznie uparte.

Bardzo możliwe, że dla świętego spokoju i ochrony przed kolejnymi pozwami linie lotnicze postanowią zaktualizować swoje procedury. Już niedługo dzięki panu Wisemanowi załogi samolotów mogą przed każdym rejsem podawać szczegółowe instrukcje obsługi pokładowych foteli. Ewentualnie: przewoźnicy mogą uznać, że po prostu zablokują fotele w jednej pozycji i problem z głowy. W każdym razie, po latach z pewnością ktoś w Internecie zacznie się dziwić, po co takie rozwiązanie w ogóle wdrożono.