Poprzez próbę wprowadzenia większego porządku na drogach, rządzący zwiększą tylko chaos. Mowa o przepisach dotyczących tego, jak ma się zachować pieszy przy ścieżce rowerowej, które wchodzą w życie już 21 września. Droga rowerowa będzie podlegała podobnym zasadom co jezdnia lub torowisko. Mandaty będą grozić także za przekraczanie jej w niedozwolonym miejscu.
Pieszy przy ścieżce rowerowej będzie musiał zachowywać się, jakby był przy jezdni albo torowisku
Rządzący postanowili uprzykrzyć życie pieszym. Wchodzące w życie nowe przepisy prawa o ruchu drogowym wywrócą do góry nogami relacje pomiędzy nimi a rowerzystami. „Auto Świat” zwraca na uwagę, że daleko idące zmiany bardzo łatwo przegapić. Na pierwszy rzut oka wyglądają wręcz na redakcyjne korekty brzmienia poszczególnych przepisów. Najważniejszą konsekwencją ich wejścia w życie od 21 września będzie więcej powodów, by wystawić pieszemu mandat.
Pieszy przy drodze dla rowerów powinien się zachowywać właściwie tak samo, jakby zbliżał się do jezdni lub torowiska. Przejście przez ścieżkę rowerową będzie się odbywać na takich samych zasadach, na jakich dzisiaj piesi przechodzą przez jezdnię. Możliwe będzie wyłącznie na specjalnym przejściu. Do tego pieszy powinien pokonywać taką drogę najkrótszą możliwą drogą. Nie będzie mógł także korzystać z telefonu ani innych rozpraszających uwagę urządzeń elektronicznych.
Podobnie jak w przypadku przechodzenia przez jezdnię, pieszy będzie mógł przejść przez ścieżkę rowerową w określonych przepisami przypadkach. Do sugerowanego przejścia dla pieszych dana osoba będzie musiała mieć co najmniej 100 metrów. Równocześnie pieszy będzie musiał bezwzględnie ustąpić drogę pojazdom poruszającym się po drodze dla rowerów.
Podobieństwa pomiędzy drogą dla rowerów a jezdnią tutaj się nie kończą. Zmiana przepisów sprawi, że pieszy nie będzie mógł wchodzić na ścieżkę bezpośrednio przed jadący pojazd. Nie będzie mógł jej przekraczać także spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi. Kolejny zakaz obejmuje nieuzasadnionego zwalniania w trakcie przekraczania ścieżki rowerowej.
Pieszy przy drodze dla rowerów będzie musiał również uważać na nowe znaki drogowe. Chodzi o połączenie znaków C-13 i C-16. Pierwszy oznacza drogę dla rowerów, drugi drogę dla pieszych. Mają formę niebieskiej okrągłej tarczy z właściwym białym symbolem. Ich połączenia będą dwa. Oznaczenia zaś będą różnić się od siebie w dość subtelny sposób.
Zmiany w przepisach przyniosą więcej absurdów i więcej mandatów za ich nieprzestrzeganie
Jeżeli symbol roweru i symbol pieszych oddziela pionowa linia, to znaczy, że mamy do czynienia z odseparowanymi od siebie drogami dla pieszych i dla rowerów. W takim przypadku oba rodzaje uczestników ruchu powinny trzymać się swojej części. Jeżeli jednak symbole oddziela pozioma linia, to znak oznacza drogę dla pieszych i dla rowerów. Wówczas piesi wraz z rowerzystami poruszają się po jednej i tej samej drodze. Przy czym pierwszeństwo mają piesi.
Wprowadzone zmiany mają w teorii zwiększyć bezpieczeństwo uczestników ruchu drogowego niebędących kierowcami. Równocześnie ułatwią ustalanie sprawcy kolizji pomiędzy pieszym a rowerzystą. Pytanie jednak, czy ścisła separacja jednych od drugich rzeczywiście przyniesie taki rezultat. Owszem, rozpędzeni rowerzyści na chodniku stanowią poważny problem dla pieszych. Podobnie jak piesi maszerujący dziarsko samym środkiem ścieżki rowerowej. Takie zachowania zwiększają szansę wypadku.
Z drugiej jednak strony, separację trzeba jeszcze jakoś egzekwować. Nie każdy rowerzysta w razie braku drogi dla rowerów chce wjeżdżać na jezdnię. Zresztą tam również ich obecność jest dość niepożądana przez kierowców. Wejście na ścieżkę rowerową nie jest też równie niebezpieczne dla pieszego, jak wtargnięcie na jezdnię. Podstawową różnicą jest zupełnie inna droga hamowania roweru wynikająca z mniejszej prędkości i o wiele niższej masy.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że próbując wprowadzić więcej porządku w ruchu drogowym, rządzący jedynie zwiększą chaos. Mowa w końcu o rozwiązaniu w rodzaju obowiązku zsiadania z roweru przy przejściu dla pieszych. Za to będzie więcej powodów, by wlepić obywatelowi mandat. Czyżby tak naprawdę chodziło właśnie o to?