Sprzedawca w Lidlu nie ma prawa odmówić sprzedaży dziecku piwa bezalkoholowego, nawet jeśli zawiera trochę alkoholu

Prawo Zakupy Zdrowie Dołącz do dyskusji
Sprzedawca w Lidlu nie ma prawa odmówić sprzedaży dziecku piwa bezalkoholowego, nawet jeśli zawiera trochę alkoholu

Piwo bezalkoholowe może w Polsce legalnie kupić nawet dziecko. Jakby tego było mało, odmowa sprzedaży takiego produktu najpewniej stanowi wykroczenie. Tymczasem z takiej praktyki słynął swego czasu Lidl. Na przeszkodzie stoi jej jednak cały czas obowiązujące prawo. Ściślej mówiąc, chodzi o archaiczną ustawę o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. 

Piwo bezalkoholowe to nie piwo, ani nawet napój alkoholowy w rozumieniu przynajmniej dwóch ustaw

Chyba każdy przytaknie, gdy mu się powie, że dzieci nie powinny móc kupować sobie alkoholu. Dotyczy to nawet piwa. Co jednak w sytuacji, gdy chodzi o piwo bezalkoholowe? Sprawa nagle przestaje być taka oczywista. Nie jest przy tym żadną tajemnicą, że część dyskontów postanowiła swego czasu upewnić się, że niepełnoletni nawet takich napojów nie dostaną do ręki. Lidl słynął przed laty z tego, że odmawiał sprzedaży nawet piwa 0,0% bez okazania dowodu osobistego. Podobnie postępowało Aldi. My zaś na łamach Bezprawnika uparcie przypominaliśmy wtedy, że sprzedawcy popełniali wtedy wykroczenie.

Chodziło oczywiście o art. 135 kodeksu wykroczeń. Odmowa sprzedaży towaru umyślnie i bez uzasadnionej przyczyny potencjalnie wiąże się z grzywną dla kasjera. Można oczywiście próbować dyskutować, czy szeroko rozumiana troska o zdrowie potencjalnie nieletniego nabywcy nie jest jednak „uzasadnioną przyczyną” odmowy. Lidl podpierał się opinią Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Zgodnie z nią piwo bezalkoholowe „może mieć wpływ na przedwczesną inicjację alkoholową osób niepełnoletnich, więc udzielanie tego typu napojów dzieciom jest moralnie naganne”.

Nie da się również ukryć, że mamy do czynienia z archaicznym przepisem pamiętającym czasy Polski Ludowej. Owszem, przeżywa on obecnie drugą młodość. Dotyczy to jednak zwykle sytuacji, gdy dana sprawa z jakiegoś powodu budzi zainteresowanie szczególnie zacietrzewionych ideologicznie polityków. Czy to oznacza, że przed laty byłem dla sieci dyskontów zbyt surowy? Niekoniecznie. Prawdziwym źródłem problemu jest kolejny akt prawny pochodzący z innej epoki. Mowa o ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Mam na myśli jej art. 46 ust. 1:

Napojem alkoholowym w rozumieniu niniejszej ustawy jest produkt przeznaczony do spożycia zawierający alkohol etylowy pochodzenia rolniczego w stężeniu przekraczającym 0,5% objętościowych alkoholu.

Jeżeli dany napój zawiera mniej niż 0,5 proc. alkoholu, to możemy go kupować i pić w miejscu publicznym

W myśl przytoczonego wyżej przepisu piwo bezalkoholowe nie jest napojem alkoholowym. Mam na myśli nie tylko piwo 0,0%, w którym producent upewnił się, że w składzie nie znajdzie się nawet odrobina alkoholu. Pozostałe piwa bezalkoholowe również nie są objęte rygorami ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Nie musimy się zresztą ograniczać do piwa. Na sklepowych półkach bez trudu znajdziemy już bezalkoholowe cydry, wina, szampany, czy nawet whisky. Takie napoje również może sobie bez problemu kupić osoba niepełnoletnia.

Niby samo określenie „bezalkoholowe” powinno nam jasno to wskazać, jednak taki stan prawny ma nieco dalej posunięte konsekwencje. Niewypełnianie definicji legalnej napoju alkoholowego sprawia automatycznie, że taki produkt nie obejmują także ustawowe zakazy. To zaś oznacza, że sprzedawca nie musi sobie zaprzątać głowy karami za ich łamanie. Nikt go nie ukarze grzywną, nikt nie odbierze mu za to koncesji.

To jednak nie koniec, bo adresatów ustawowych zakazów jest więcej. Możemy więc spożywać piwo bezalkoholowe, czy nawet bezalkoholową whisky, w miejscu publicznym. Nie jest to może najlepszy pomysł, bo przecież będziemy musieli wytłumaczyć policjantom albo strażnikom miejskim, że nasz napój jest całkowicie legalny. Prawo jednak stoi po naszej stronie.

Skoro zaś jesteśmy przy kiepskich pomysłach, to warto przypomnieć, że pracownicy mogą spożywać napoje bezalkoholowe w pracy. W tym przypadku jest jednak dość istotne „ale”. Pracodawca ma pełne prawo wprowadzić kategoryczny zakaz konsumpcji takich produktów na terenie zakładu pracy. Za jego złamanie jak najbardziej będzie mógł wyciągać konsekwencje przewidziane w kodeksie pracy. Wszyscy zaś z pewnością zdajemy sobie sprawę z tego, że na końcu drogi ignorowania zgodnych z prawem decyzji szefa znajduje się zwolnienie dyscyplinarne.

Na koniec warto wspomnieć, że skoro piwo bezalkoholowe nie jest napojem alkoholowym, to nie podlega podatkowi akcyzowemu. Podobnie jest zresztą z bezalkoholowymi odpowiednikami innych trunków. Owszem, ustawa o podatku akcyzowym zastrzega, że wyroby zawierające mieszaninę piwa z napojami bezalkoholowymi uznajemy za piwo. Wciąż jednak wiążące pozostaje minimum 0,5 proc. alkoholu etylowego na litr.