Nie wiem, czy posłowie i senatorowie tak bardzo lubią pić piwo. Trudno jednak zaprzeczać, że ustawodawca traktuje ten trunek w specjalny sposób. Specjalne przywileje dla piwa znajdziemy zarówno w ustawie o wychowaniu w trzeźwości, jak i w ustawie o podatku akcyzowym. Dopiero od niedawna nasze państwo zaczęło dostrzegać istnienie alkoholi o porównywalnej mocy.
Ustawa o wychowaniu w trzeźwości po raz kolejny okazuje się źródłem problemów
Piwo to trunek absolutnie szczególny. Nie mam tutaj na myśli ani jego walorów smakowych, roli w gospodarce, czy nawet znaczenia kulturowego. Chodzi mi o jego miejsce w systemie okołoalkoholowych aktów prawnych. Tak się bowiem składa, że dość restrykcyjne przepisy obowiązujące w Polsce z piwem obchodzą się w sposób wyjątkowo wręcz łagodny.
Przywileje dla piwa znajdziemy na przykład w ustawie o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Zacznijmy od procesu zdobywania zezwolenia na sprzedaż wyrobów alkoholowych. Piwo z automatu podpada pod zezwolenie na handel najsłabszymi trunkami do 4,5 proc. zawartości alkoholu. Nie ma przy tym znaczenia jego rzeczywiste stężenie w sprzedawanym produkcie. W sprzedaży bez większego trudu znajdziemy piwa zawierające nawet 10 proc. alkoholu. Dla ustawodawcy nie ma to jednak większego znaczenia.
Zakazy znajdujące się w tej samej ustawie bardzo często nie dotyczą piwa. Na przykład złocisty trunek jak najbardziej można sprzedawać w wagonach restauracyjnych i bufetach. Piwa nie obejmuje także konieczność prowadzenia sprzedaży wyłącznie w punkcie wskazanym w zezwoleniu.
Najważniejsze chyba prawne przywileje dla piwa dotyczą zakazu reklamy. O ile w przypadku praktycznie każdego rodzaju alkoholi mamy do czynienia z praktycznie całkowitym zakazem reklamy i promocji. Dotyczy on także internetu. W przypadku piwa wystarczy spełnić niewygórowane warunki określone w ustawie i nagle jego producenci jak najbardziej mogą prowadzić względnie normalną działalność reklamową.
Jedynym istotnym ograniczeniem jest wówczas konieczność wstrzymania reklamy w telewizji, radiu, kinie i teatrze między godziną 6:00 a 20:00. Nawet wówczas są wyjątki. Obejmują one reklamę prowadzoną przez organizatora imprezy sportu wyczynowego lub profesjonalnego w trakcie trwania tej imprezy. Najwyraźniej sport i piwo dla polskiego ustawodawcy są czymś absolutnie nierozerwalnym.
Cydr i perry czekały długie lata, zanim prawodawcy zauważyli ich istnienie
Kolejne przywileje dla piwa znajdziemy w ustawie o podatku akcyzowym. Sprowadzają się do preferencyjnych stawek, zwolnienia z banderolowania oraz wyższe limity zwolnień z akcyzy przy przemieszczaniu osobiście na własny użytek albo w bagażu osobistym.
Warto wspomnieć, że dopiero w zeszłym roku wprowadzono zmiany w podatku akcyzowym, które nieco wyrównały sytuację prawną piwa i trunków o porównywalnej zawartości alkoholu. Mowa tutaj o objęciu cydru i perry zwolnieniem z obowiązku oznaczania ich znakami akcyzy. Spodziewano się nie tylko ułatwienia ich producentom prowadzenia działalności gospodarczej, ale także zauważalnego spadku cen. Jest przy tym pewien haczyk. Zwolnienie obejmuje tzw. napoje fermentowane o zawartości alkoholu nieprzekraczającej 5 proc. Tym samym nie obejmuje ono na przykład miodu pitnego.
Czy specjalne przywileje dla piwa są w ogóle potrzebne? Miłośnicy tego trunku oraz jego producenci z pewnością będą ich bronić niczym niepodległości. Biorąc pod uwagę chęć przeciwdziałania alkoholizmowi przez państwo, nie powinno dziwić, że piwo jest traktowane łagodniej niż wódka czy nawet wino. Przynajmniej na pierwszy rzut oka, bo trudno byłoby zaprzeczać, że masowe spożycie złocistego trunku nie ma nic wspólnego z problemami alkoholowymi. Bardzo często to od niego się zaczyna, nierzadko już w wieku nastoletnim. W praktyce podejście „to tylko piwo” niespecjalnie przystaje do rzeczywistości.
Specjalne przywileje dla piwa powinny objąć także inne porównywalne trunki
Równocześnie po raz kolejny na wierzch wychodzi słabość obowiązujących rozwiązań prawnych. Są projektowane z myślą o najtańszych i najłatwiej dostępnych produktach spośród poszczególnych rodzajów alkoholi. Przeoczenie mimo wszystko droższych cydrów i miodów piwnych nie powinno więc dziwić.
Szczególnie problematyczne jest jednak coś innego. Mowa o wspomnianym już powiązaniem piwa i sportu, które niejako stanowi uzasadnienie odrębności w ustawie o wychowaniu w trzeźwości. Nie da się ukryć, że koncerny piwowarskie na całym świecie bardzo aktywnie inwestują w popularne dyscypliny sportowe. Czyżbyśmy mieli do czynienia ze świetnym środkiem nacisku na ustawodawcę?
W kwestii alkoholi nie ma tak naprawdę powodu, by traktować producentów i sprzedawców poszczególnych trunków w różnych sposób. Owszem, obowiązująca ustawa o wychowaniu w trzeźwości jest aktem przestarzałym i w obecnym kształcie wręcz szkodliwym. Zakazy dotyczące między innymi reklamy idą w wielu przypadkach stanowczo za daleko. Wydaje się jednak, że to sposób traktowania piwa powinien stanowić standard dla branży alkoholowej, przynajmniej w przypadku tych nieco lżejszych trunków.