Problem w tym, że ta historia jest mocno podkoloryzowana. Poczta Polska w oficjalnym komunikacie zapewnia: dla emerytów i rencistów nic się nie zmienia. Dostarczanie świadczeń w gotówce, prosto do drzwi, pozostaje darmowe.
Według wyjaśnień operatora, zamieszanie wzięło się z nowej umowy podpisanej z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych. Poprzedni kontrakt obowiązywał cztery lata i w tym czasie koszty działalności - od wynagrodzeń, przez paliwo, po energię - poszybowały w górę. Dlatego nowa stawka, jaką ZUS zapłaci Poczcie za dostarczenie emerytury lub renty, jest wyższa. I to wyraźnie: z około 10 zł za przesyłkę gotówkową do 19,95 zł. Ważne jednak, by podkreślić - tę kwotę pokrywa ZUS, a nie seniorzy.
W praktyce wygląda to tak: jeśli ktoś nadal woli, by listonosz przyniósł mu świadczenie w gotówce, nic nie musi robić
Emerytura czy renta pojawi się jak co miesiąc, bez dodatkowych potrąceń. ZUS ureguluje należność wobec Poczty, a ta będzie dalej pełnić swoją rolę, w tym także na terenach wiejskich i w najmniejszych miejscowościach, gdzie nie ma banków ani bankomatów. Poczta przypomina, że realizuje to zadanie od dziesięcioleci, a jej misją jest dostępność usług dla wszystkich obywateli: także tych, dla których konto w banku wciąż jest abstrakcją.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Czytaj też: Bank Pocztowy wyciągnął asa z rękawa. To miły ukłon w stronę emerytów i fanów Cyberpunka
Skąd więc tyle emocji? Powód jest prozaiczny. Gdy w przestrzeni publicznej pojawiła się informacja o prawie dwukrotnym wzroście stawek, wielu komentatorów zaczęło snuć własne interpretacje. A jeśli dodać do tego fakt, że przelew bankowy kosztuje ZUS... 10 groszy, kontrast robi wrażenie. Szczególnie w przypadku tzw. „groszowych emerytur”, gdzie miesięczne świadczenie potrafi wynosić zaledwie kilka groszy, a koszt jego dostarczenia w gotówce już prawie 20 zł. W tym miejscu absurd systemu jest aż nadto widoczny.
Dane ZUS pokazują, że z opcji dostawy świadczenia przez listonosza korzysta wciąż około 20 proc. seniorów, czyli blisko 1,8 miliona osób
To sporo, biorąc pod uwagę postępującą cyfryzację usług finansowych. W dodatku prawie pół miliona emerytów otrzymuje kwoty niższe od minimalnej emerytury, a w części przypadków to dosłownie symboliczne grosze. W takich sytuacjach ekonomia rozwiązania staje się dyskusyjna, ale tu w grę wchodzi coś więcej niż czysta kalkulacja — chodzi o przyzwyczajenie, poczucie bezpieczeństwa i zaufanie do listonosza, który od lat przynosi pieniądze prosto do rąk.
Poczta Polska nie ukrywa, że podwyżka stawek jest konsekwencją inflacji i wzrostu kosztów. Argumentuje, że od ostatniej umowy minimalne wynagrodzenie w kraju wzrosło o niemal 70 proc., a ceny energii i transportu również poszybowały w górę. Jeżeli usługa ma być realizowana w skali ogólnopolskiej, z zachowaniem terminowości i bezpieczeństwa, to wyższe stawki są po prostu konieczne. Nowa umowa obowiązuje do 2029 roku, więc przez najbliższe lata zasady mają pozostać stabilne.
W tle pojawia się jednak pytanie o przyszłość tego modelu
ZUS od dawna zachęca seniorów do przechodzenia na przelewy bankowe, co jest tańsze i szybsze. Problem w tym, że dla części starszych osób obsługa konta czy bankomatu wciąż jest barierą nie do pokonania. Brakuje też edukacji cyfrowej skierowanej do tej grupy, a w wielu mniejszych miejscowościach fizyczny dostęp do usług bankowych jest ograniczony.
W rzeczywistości nikt nie sięga do portfeli seniorów - rachunek pokrywa budżet państwa, a więc pośrednio wszyscy podatnicy. Można dyskutować, czy to najlepsze wykorzystanie publicznych pieniędzy, ale to zupełnie inna rozmowa niż ta, którą podgrzewają plotkarskie wpisy w sieci.