Droższy alkohol i papierosy. Rząd próbując podreperować finanse państwa idzie w ślady poprzedników

Gorące tematy Podatki Dołącz do dyskusji (362)
Droższy alkohol i papierosy. Rząd próbując podreperować finanse państwa idzie w ślady poprzedników

Po gorączkowym szukaniu środków na sfinansowanie „piątki Kaczyńskiego” w budżecie państwa zaczęło brakować środków. Jak załatać dziurę budżetową? Tak, jak to robili poprzednicy. Podwyżka akcyzy na alkohol nie przyniosła rządom Platformy Obywatelskiej spodziewanych rezultatów. Czy Prawo i Sprawiedliwość skuteczniej sięgnie do kieszeni Polaków? 

Piątka Kaczyńskiego okazuje się dla budżetu ciężarem nie do udźwignięcia bez zastosowania środków zaradczych

To było do przewidzenia. Stan finansów państwa nie pozwala na podwyżki dla nauczycieli. Warto zauważyć, że na tej jednej grupie pracowników budżetówki domaganie się wyższych pensji najpewniej się nie skończy. Rząd Prawa i Sprawiedliwości sam jest sobie winien. Rekordowe transfery socjalne, w szczególności w postaci rozszerzenia programu 500 Plus na pierwsze dziecko, sprawiają wrażenie, że państwo ma wręcz nadmiar pieniędzy. Skoro ma, to powinno zatroszczyć się w pierwszej kolejności o własnych pracowników.

Co gorsza, „Piątka Kaczyńskiego” stanowi na tyle duże obciążenie dla fiskusa, że mogłaby zagrozić stabilności finansowej państwa. Mogłaby, gdyby nie podejmowane przez rząd środki zaradcze. Niestety, zbliżające się wybory uniemożliwiają wycofanie się z obietnic. Można je jednak zmiękczyć tak, by stanowiły jak najmniejsze obciążenie. Przykładem może być chociażby zerowy podatek PIT do 26 roku życia. W grę wchodzi również wyciągnięcie ręki w stronę oszczędności Polaków zgromadzonych w Otwartych Funduszach Emerytalnych w postaci przeniesienia środków albo do ZUS, albo na indywidualne konta emerytalne – w tym drugim przypadku: za skromne 15% haraczu. Brzmi znajomo?

Podwyżka akcyzy na alkohol i papierosy ma rzekomo równoważyć rosnącą inflację

To nie jedyne podobieństwa względem posunięć z czasów Platformy Obywatelskiej. Kiedy ministrem finansów był Jan Rostowski, sposobem na podreperowanie finansów była podwyżka akcyzy na alkohol i papierosy. Teraz ten sam manewr zamierza przeprowadzić minister Teresa Czerwińska. Jak podaje Business Insider, rząd zamierza podnieść stawkę podatku akcyzowego o 3%. Wzrosną przez to ceny nie tylko samych trunków i papierosów, ale również suszu tytoniowego, wyrobów pośrednich czy tzw. „wyrobów nowatorskich” – a więc chociażby płyn do e-papierosów. Co ciekawe, wzrost akcyzy ominie cydr i perry . Te napoje objęte są preferencyjną stawką.

Trzeba przyznać, że poprzednia władza akcyzę podniosła w bardziej radykalny sposób. Aż o 15% w przypadku alkoholu i 5% w przypadku wyrobów tytoniowych. Na szczęście, teraz sama podwyżka ma stać się faktem dopiero w 2020 r.  Rząd przekonuje, że podwyżka akcyzy na alkohol i papierosy stanowi konieczność. Wynika to z wzrostu inflacji – akurat o mniej-więcej 3%. Przy czym warto zauważyć, że sam wzrost cen powinien się przekładać na wzrost wpływów z akcyzy. Od strony czysto podatkowej inflacja nie powinna być czynnikiem jakoś bardziej istotnym. Wydaje się więc, że to tylko racjonalna wymówka dla szukania pieniędzy, gdzie to tylko możliwe. Całość ma przynieść fiskusowi ok. 1,14 miliarda złotych.

Odpowiedzialność, strach przed nadchodzącym kryzysem, czy akt desperacji?

Nie jest to jednak pewne. Podwyżki akcyzy za rządów Platformy nie przyniosły spodziewanych wzrostów wpływów do budżetu. Podatki, razem z cenami, mogą rosnąć do momentu, aż w pewnym momencie ludzie powiedzą, że czas rozejrzeć się za tańszą alternatywą. Wówczas kwitnie przemyt, niekoniecznie legalna produkcja. Spada także konsumpcja towarów objętych szczególnie drakońskimi podatkami. Prawdopodobnie to dlatego rząd stara się zachować umiar w sięganiu bezpośrednio do kieszeni obywateli.

Niewykluczone jednak, że będzie musiał rozejrzeć się za kolejnymi sposobami podreperowania budżetu. Szkoda tylko, że po tak desperackie kroki sięga się w szczytowym okresie koniunktury. W przeciwieństwie do poprzedniej ekipy, która ciągle musiała mierzyć się ze skutkami światowego kryzysu gospodarczego. Być może rządzący wiedzą coś, o czym my nie wiemy? Optymistyczny wariant zakłada, że nie są gotowi na zupełne zdewastowanie finansów publicznych. Miejmy nadzieję, że to faktycznie przejaw odpowiedzialności za państwo.