Jednym z zasadniczych powodów strajku nauczycieli jest program 500 plus.
Pieniądze bezrefleksyjnie rozdawane wyłącznie według kryterium płodności ludziom, które się one nie należą (nie wykonali w celu ich uzyskania żadnej pracy) doprowadziły do znaczącego wzrostu cen życia w naszym kraju – szczególnie mocno w ostatnich latach podrożała żywność. Proporcjonalnie do cen nie rosły jednak wynagrodzenia największego pracodawcy polski powiatowej, czyli sektora budżetowego. Urzędnicy, policjanci czy wreszcie nauczyciele z roku na rok stają się coraz biedniejsi względem rosnących z powodu nieodpowiedzialnej polityki socjalnej cen.
Strajk nauczycieli a 500 plus
W swojej ekonomicznej arogancji politycy Prawa i Sprawiedliwości odpowiadali nauczycielom, że nikt nie broni im robić dzieci. Tak właśnie wygląda kraj programu 500 plus, w którym płaci się nawet za nieodpowiedzialną płodność w rodzinach wielodzietnych, ale państwo nie chce płacić przyzwoitych pensji własnym pracownikom. No bo ile zarabia nauczyciel? Polski nauczyciel jest nie tylko nędzarzem na tle Japonii czy Stanów Zjednoczonych, ale sprawia wrażenie też ubogiego krewnego Greka czy mieszkańca Kostaryki.
Dlatego choć osobiście jetem instytucji strajku przeciwny, popieram strajk pracowników budżetówki, których to rząd swoją nieodpowiedzialną polityką rozdawnictwa socjalnego stawia w coraz trudniejszej sytuacji finansowej. Powtarzam zresztą te argumenty od samego startu programu 500 plus, który – po pierwsze – jest niesprawiedliwy. Rozdaje publiczne pieniądze, podczas gdy państwo nie powinno nigdy nikomu dawać pieniędzy za darmo, bo państwo nie ma swoich pieniędzy.
Po drugie – jest nieskuteczny. Program 500 plus powinien zostać zlikwidowany najlepiej jeszcze dziś po południu, ponieważ okazało się, że wcale nie rodzi się od niego zauważalnie więcej dzieci. Koszt programu w przeliczeniu na jedno urodzone z jego powodu dziecko robi się astronomiczny.
Po trzecie – jest szkodliwy. Rozdaje pieniądze ludziom, którzy na nie nie zapracowali, w rezultacie odrywając gotówkę od jej rzeczywistej wartości. To, oraz szereg dodatkowych opłat ponoszonych np. przez dostawców mediów by dać rządowi pieniądze na 500 plus, sprawia z kolei, że koszty życia w ogromnym stopniu w ostatnim czasie rosną. Beneficjenci programu 500 plus mogą go sobie równoważyć dodatkowym zastrzykiem gotówki. Jednak zdecydowana większość Polaków jest po prostu coraz biedniejsza. Także spora część nauczycieli i innych pracowników sektora budżetowego.
Zamiast 500 plus likwidujmy podatki
Jak wielką porażką jest program, w którym rozdaje się miliardy złotych, by rodziło się więcej dzieci, ale zauważalnie więcej się wcale nie rodzi, a na dodatek większa część narodu biednieje? Na to pytanie być może wyborcy odpowiedzą przy urnach wyborczych. Choć obawiam się, że będzie im trudno, skoro obie największe partie generalnie licytują się na to kto rozda więcej, a dzielnie wtóruje im również większość czelendżerów. Populistycznym inicjatywom ma odwagę sprzeciwiać się chyba tylko Polska Fair Play Roberta Gwiazdowskiego, no i zapewne jakaś partia, w której aktualnie bada meandry holokaustu Janusz Korwin-Mikke. Jakkolwiek by się ona nazywała.
Im dłużej szaleństwo rozdawania publicznych pieniędzy z głupich powodów trwa, tym nad naszym krajem zbierają się coraz ciemniejsze chmury. Jeśli ktokolwiek twierdził, że 500 plus to dobry pomysł, lojalnie uprzedzam, że takie na przykład strajki nauczycieli to tylko jeden ze zwiastunów problemów jakie zafunduje nam „przywracanie godności polskim rodzinom”.