Prognoza inflacyjna NBP zaskoczyła i zasmuciła. Wynika z niej, że podwyżki płac nie zrównoważą wzrostu cen. Analitycy zastanawiają się, co zrobi rząd. Zrekompensuje to ludziom, igrając przed wyborami z ekonomią czy zaryzykuje utratę władzy.
Podwyżki płac nie zrównoważą wzrostu cen
Wysoka inflacja oznacza realny spadek wynagrodzeń. Gdy była jeszcze jednocyfrowa rekompensowały ją podwyżki płac. Oczywiście tym, którzy je dostali. W tej chwili mamy inflację dwucyfrową i jeśli przekroczy 20 proc., to stanie się inflacją galopującą. A jak mówią podręczniki ekonomii taka inflacja wywołuje już napięcia społeczne. Strajki, wyhamowuje wzrost gospodarczy. Ignacy Morawski, główny ekonomista „Pulsu Biznesu”, ostrzega że rząd stoi dziś przed ekstremalnie trudnym wyborem. Jego zdaniem, jeśli nie zrekompensuje ludziom spadku wynagrodzeń, prawdopodobnie straci władzę.
„Jeśli zaś będzie się starał podnosić nominalne dochody ludności, zaryzykuje scenariuszem węgierskim czyli niekontrolowaną deprecjacją waluty. Panicznymi podwyżkami stóp, a na koniec również cięciami w budżecie. Pracownicy nie będą w stanie uzyskać podwyżek wynagrodzeń rekompensujących wzrost cen. Dynamika nominalna płac nie przekroczy 12 proc. A realna dynamika płac spadnie do najniższego poziomu od początków transformacji w Polsce. Ze społecznego punktu widzenia będzie to bardzo trudny okres” ocenia Ignacy Morawski.
Najgorsze przed nami?
Ekonomista „Pulsu Biznesu” nie jest w tych czarnych scenariuszach odosobniony. Inny ekonomista i były członek Rady Polityki Pieniężnej, Bogusław Grabowski, ostrzegał w TVN24, że najgorsze dopiero przed nami.
„Ciężkie czasy. O wiele gorsza sytuacja niż jest do tej pory, dla wszystkich. Dla oszczędzających, bo będą tracili pieniądze jeszcze szybciej, szczególnie jak będą przeliczali na waluty obce. Dla kredytobiorców, bo będą mieli jeszcze wyższe stopy procentowe i utrzymującą się permanentnie wysoką inflację” przewiduje Grabowski.
Nie pocieszy nas też prof. Marek Belka, były szef NBP i były premier. W rozmowie z radiem RMF FM przestrzegał, że dziś nikt nie boi się bezrobocia, ale takie obawy mogą wrócić. Przed nami trudny czas. Zdaniem prof. Belki będzie drożej i będzie biedniej. Zwrócił też uwagę, że obniżenie wzrostu gospodarczego oraz szalejąca inflacja uderzy, przede wszystkim, w ludzi, którzy prowadzą drobną działalność gospodarczą.
To nie są prognozy, które chcielibyśmy słyszeć. Niestety wszyscy dowiemy się co to jest inflacja i jaki koszt musimy zapłacić za zepsucie pieniądza.